tag:blogger.com,1999:blog-2125353763955171524.post2202970712907424147..comments2023-06-28T17:57:03.229+02:00Comments on Dziennik Terezjusza: O cepach ideologii i barierach nie do pokonaniaTerezjuszhttp://www.blogger.com/profile/14160531031304957317noreply@blogger.comBlogger5125tag:blogger.com,1999:blog-2125353763955171524.post-51984695428041462152013-02-05T20:50:50.037+01:002013-02-05T20:50:50.037+01:00Szanowna Pani,
znowu brniemy w te same koleiny, co...Szanowna Pani,<br />znowu brniemy w te same koleiny, co staje się po prostu nudne. Osobiście nie miałbym nic przeciwko temu i nie uznałbym to za wyraz protekcjonalności, gdyby Pani napisała: "Drogi Terezjuszu". Internet rządzi się swoimi prawami i ludzie częściej zwracają się tutaj per "ty" niż "Pan/Pani". W tzw."realu" jestem dużo bardziej powściągliwy w przechodzeniu na "ty" uważając, że pewien dystans jest w pewnych sytuacjach po prostu zdrowy.<br />Po raz kolejny przekonuję się, że Szanowna Pani nie zna tekstów krytycznych Horubały, bo wiedziałaby do jakich artykułów tegoż nawiązuję pisząc o np. "Dzienniczku" siostry Faustyny i o co mi tak naprawdę chodzi, gdy przytaczam inne przykłady. Może warto, jeśli ma się czas oczywiście, przeczytać od deski do deski np. "Żeby Polska była sexy...", a potem wdawać się w polemikę?<br />Moim zdaniem Horubała ładnie się bawi. Choć nie ze wszystkim, co pisze, się zawsze zgadzam. Na czym miałoby niby polegać to "złe bawienie się"? Horubała nie pisał ód na cześć Stalina ani żadnego innego tyrana, nie kolaborował z komunistycznym reżymem, gdy polskim chłopakom strzelano w tył głowy lub pakowano do bydlęcych wagonów i posyłano na Syberię lub obozów koncentracyjnych, nie należał też do partii komunistycznej. Tak brzydko bawili się Miłosz, Szymborska, Różewicz i paru innych. Miłosz, mimo że potrafił wyrzucić za drzwi lewackiego agitatora na kampusie w Stanach Zjednoczonych, jednocześnie wypisywał bzdury o tym, że lepiej było zostać członkiem partii komunistycznej niż być polskim patriotą. I mamy teraz pokłosie (nomen omen) durniów, którzy plują na Polskę i wstydzą się swojej polskości i najchętniej by o niej zapomnieli. Innym przykładem choroby polskiej inteligencji jest, jak diabelski chichot zza grobu, nagroda im. Adama Włodka, którą nam zapisała w spadku wielka noblistka. Mam nadzieję, że po protestach nigdy jej nie przyznają, chociaż głowy bym nie dał. Ubecki donosiciel jako patron utalentowanej młodzieży!<br />Poza tym literatura jest, czy się tego chce czy nie, dziedziną wartościowania, wyborów tak moralnych, jak i estetycznych, stawiania pytań. Horubała czyta literaturę w konkretnym kontekście zarówno osobistym, jak i społecznym. Nie pisze tekstu stricte naukowego, w którym bezstronność jest ideałem. Horubała, tak jak to rozumiem, żyje literaturą, ona mu coś mówi o świecie, stawia pytania mniej lub bardziej udolnie. Jak dla mnie jest ów krytyk aż nawet nazbyt liberalny w swoim poszukiwaniu wartości tam, gdzie na pozór znaleźć ich wydaje mi się niemożliwością.<br />A zresztą jak uciec od ideologii, uwikłania w politykę, jeśli np. reżyser wystawia sztukę na podstawie "Wyzwolenia" Wyspiańskiego, po której ujrzeniu sam Wyspiański by wpadł w wściekłość? Jak pisać o takim spektaklu bez wartościowania, bez wspomnienia o tym, że inspiracją dla polskiego dramaturga była myśl Dmowskiego? Zachwycać się grą aktorów? Poprzestać na podziwianiu dekoracji i muzyki? Wolne żarty!<br />Po co zresztą to wszystko piszę? By za chwilę znowu wrócić w na te same tory?Terezjuszhttps://www.blogger.com/profile/14160531031304957317noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2125353763955171524.post-3698407658588992752013-02-03T21:07:21.202+01:002013-02-03T21:07:21.202+01:00Ano właśnie. Może o to chodzi, że przez myśl Ci ni...Ano właśnie. Może o to chodzi, że przez myśl Ci nie przeszło, a napisałeś. Że w ten sam sposób należałoby, itd. I wiele innych rzeczy. Że jak ktoś podpisuje się tak, jak się podpisuje, to Ty zwracasz się do niego tak, jak się zwracasz. Nieważne, że brzmi to protekcjonalnie (oraz obcesowo i niedelikatnie) - wiesz przecież lepiej, co ma z czym wspólne coś i co. Zwracaj się więc. Ale zapewniam Cię: nie tylko Horubała jest katolikiem i nie tylko z tragedii w lesie smoleńskim nie należy się śmiać. Ale nieśmiania się z tragedii nie należy uznawać za tytuł do chwały, w dodatku własnej. A jeśli uważa się czyjeś opowiadania aż za wielką literaturę, po co przedstawiać swój punkt widzenia na "ideologiczne zaangażowania" autora (czyli autorki), po co wyciągać "Dzienniczek"? Horubała, Twoim zdaniem, ładnie się bawi? Tak, a zwrot "miłego dnia" jest bardzo uprzejmy.Anielkanoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2125353763955171524.post-82272557488843942862013-02-02T23:38:12.508+01:002013-02-02T23:38:12.508+01:00Droga Anielko,
jeśli ktoś się podpisuje jako "...Droga Anielko,<br />jeśli ktoś się podpisuje jako "Anielka", to piszę "Droga Anielko". Jeślibyś się podpisała jako np. "Anielka Kowalska", to być może napisałbym: "Szanowna Pani". Z protekcjonalnością więc niewiele ma to wspólnego.<br />Pozostanę przy swojej opinii o Horubale (i o Pilchu), a przytoczenie kilku poetów, którzy brzydko się bawili (o naszym Miłoszu, Szymborskiej czy Różewiczu nie wspominając)nie oznacza zaraz, że stawiam ich na równi z Horubałą czy vice versa. Jednak co innego krytyka, a co innego poezja. Więc nawet mi przez myśl nie przeszło, że można to zestawiać na tym samym poziomie.Terezjuszhttps://www.blogger.com/profile/14160531031304957317noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2125353763955171524.post-12793775346981857962013-01-31T00:18:02.658+01:002013-01-31T00:18:02.658+01:00Zainteresowało mnie, co za zęby.
No i rzeczywiści...Zainteresowało mnie, co za zęby. <br />No i rzeczywiście, wcześniej nie czytałam Twojego komentarza - starałam się być konsekwentna, obiecałam się wszak nie narzucać. <br />Do uprzedniego nieczytania przyznaję się więc, bez bicia (cepem), ale nie oznacza to, że nie będę protestować przeciwko Twoim domniemaniom. Nie nazwę ich insynuacjami, nie ten kaliber. Po prostu, mało co tak lubię, jak trafne wnioski dotyczące mojej osoby - o inne osoby tym razem mniejsza.<br />Choćbyś nie był zainteresowany, wyjaśniam zatem: do tramwaju nie podbiegam, kawy nie piję, nie czując się i nie będąc w pełni przytomną nie szwendam się po blogowiskach i nie komentuję cudzych wpisów.<br />Na koniec jeszcze siostrzane upomnienie: nagłówek "droga Anielko" brzmi, po pierwsze, strasznie protekcjonalnie, po drugie zaś... A, kobiety trzeba, żeby wiedziała, co mam na myśli. Przy czym tak zwana poprawność polityczna (o której, nie wykluczam, sądzimy podobnie) nie ma z tym nic wspólnego.Anielkanoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2125353763955171524.post-65020741768837196592013-01-30T23:42:41.516+01:002013-01-30T23:42:41.516+01:00I ja cenię sobie, nadzwyczaj, "Dzienniczek&qu...I ja cenię sobie, nadzwyczaj, "Dzienniczek" Siostry Faustyny. Poetę zaś JMR, zwracam uwagę, postponują inni. Że mi z Horubałą zupełnie nie po drodze, a Pilch jest od niego warsztatowo o wiele lepszy, nie oznacza bynajmniej, itp. Nie moja wina, naprawdę. Nie oceniałam światopoglądu. Nie światopogląd Horubały powoduje, że mój sprzeciw budzi teraz z kolei stawianie go na równi z takimi odrzuco/anymi, jak Pound, Benn, Babel. Albo George. <br />Tak, też mi przyszło do głowy, że była to, w gruncie rzeczy, sprawa smaku. <br />Jak również wydało mi się, najwyraźniej słusznie, co zresztą wyraziłam expressis verbis, niczego nie ukrywając (zechciej tylko, błagam, nie twierdzić, że widzisz tu podobieństwo między Horubałą a mną!), że zrozumiałeś mój pierwszy komentarz, Autorze, mimo iż twierdziłeś inaczej. <br />Więcej nawet: okazuje się, że posłużył Ci jako punkt wyjścia do kolejnego wpisu. :D.Anielkanoreply@blogger.com