piątek, 28 listopada 2014

Fake Madrid

Pochód współczesnego barbarzyństwa trwa w najlepsze. Szczerze powiedziawszy, to losy jakiegoś hiszpańskiego klubu piłkarskiego i ich herbu nie obchodzą mnie nic, a nic. Jednak ostatnie wieści są symptomatyczne. Znikanie symboli chrześcijańskich z przestrzeni publicznej to postępy współczesnego barbarzyństwa. Najazdy barbarzyńców na starożytny Rzym oznaczały schyłek dawnego imperium. Triumfalny pochód współczesnego barbarzyństwa oznacza chylenie się ku upadkowi dawnej Europy. Nic nie pomogą niebieskie flagi z (Maryjnym bądź co bądź) symbolem dwunastu gwiazd, ani piękne biura europejskiej biurokracji. Krzyż zniknął z herbu, ale - jak to powiadają - natura nie znosi próżni. Wcześniej czy później zastąpi go półksiężyc. Patrząc na to, co się dzieje, można przypuszczać, że nastąpi to raczej wcześniej niż później.

sobota, 22 listopada 2014

Stokrotka się dziwi czyli V kolumna Putina


Farsa, jaką są ostatnie wybory, pokazuje wyraźnie, w jakim kraju żyjemy. Bo czegóż jeszcze trzeba, by przejrzeć na oczy? Dla mnie już wystarczającym policzkiem (jeśli nie liczyć tragikomedii w postaci „śledztwa smoleńskiego”) była wypowiedź pani premiery prezentującej strategię kwoki chroniącej kurczaki w kurniku, z nadzieją, że lis tam się nie dostanie, a zagryzie tylko tego głupiego koguta z innego podwórka. Oto się doczekałem: zaiste „nie hukiem, ale skomleniem kończy się…” Polska. A właściwie gdakaniem.

Ta farsa ma kilka odsłon, a władcy marionetek pękają ze śmiechu. Bo śmiechu jest kupa (by nawiązać do klasyka z restauracyjnych narad). Oto Stokrotka się dziwi, że ktoś, kto ponoć „wygrał wybory”, może negować ich uczciwość. I przerywa rozmowę. Bo nasza Stokrotka jest wzorem (i wzorcem) rzetelnego dziennikarstwa i nie zniesie, by obrażano głowę państwa. A negować prawidłowość przeprowadzonych wyborów może przecież tylko przegrany albo „szaleniec”.

Nie wiem wprawdzie, co świadczy o wybitności Stokrotki w świecie dziennikarskim. Doprawdy nie wiem. Obserwowałem parę razy i się zastanawiam do tej pory: czy chodzi o blond włosy, długie nogi, buty, przyjaźń z Goebbelsem stanu wojennego, a może o teczkę współpracy?

A oto z drugiej strony portal, który broni ortodoksji katolickiej i który niegdyś regularnie nawiedzałem, straszy nas piątą kolumną Putina. Durniów ponoć nie sieją, nie orzą. Bo, żeby uznać te parę osób okupujących budynek PKW za piątą kolumnę Putina, to trzeba po prostu być durniem albo małolatem, który urodził się po tzw. „transformacji ustrojowej” i któremu wszystko się plącze, bo czyta po łebkach (co zresztą na jedno wychodzi). No chyba, że weźmiemy pod uwagę jeszcze jedną opcję, która pewnie mało się panom „ortodoksom” spodoba: ktoś im za taką pisaninę dobrze płaci?

Można zajęcie budynku PKW różnie traktować. Nie twierdzę, że wszystkim, także tym kwestionującym uczciwość ostatnich wyborów, musi się taka akcja podobać. Ale na litość! Znaj proporcją, mocium panie!
A czy przyszło tym pogrążonym w oparach absurdu do głowy (co oni tam teraz palą w redakcji? Jakieś nowomodne zielsko? Niezły odlot w końcu daje!), że może ta żałosna garstka robi po prostu gest Rejtana? A ci wszyscy „rozsądni” już nie widzą, że tylko podnoszą i opuszczają nóżki i rączki tak, jak im władcy marionetek na to pozwolą?