Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Polonia Christiana. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Polonia Christiana. Pokaż wszystkie posty

piątek, 8 listopada 2019

Nie ma wyboru dla przeciwników „prawa do wyboru”

Rafał Otoka-Frąckiewicz w jednym ze swoich internetowych programów celnie zauważył, że feministki, które twierdzą, że są za tzw. „prawem do wyboru”, jednocześnie chcą tego wyboru odmówić innym, domagając się nie tylko bojkotu filmu „Nieplanowane”, ale wręcz zakazu jego wyświetlania. I to jest w gruncie rzeczy typowe dla lewicy i tzw. „liberałów”.

I tak oto zwolennicy „demokracji” podnoszą wrzask, a nawet domagają się interwencji zagranicznych sił, gdy w wyniku procedur demokratycznych do władzy dochodzą nie ci, których „demokraci” chcieliby u tej władzy widzieć. Przezabawne są też ich łamańce (mało) intelektualne, kiedy wręcz dowodzą, że tak naprawdę nie wygrali ci, którzy wygrali, bo całkowita liczba oddanych głosów jest mniejsza niż suma głosów tzw. „opozycji”.

Ci sami homoseksualiści, którzy domagają się poszanowania swojej „odmienności” i „różnorodności”, jednocześnie szydzą, drwią i kpią ze świętości drogich np. katolikom. Wulgaryzmy, obraźliwe epitety, raniące wizerunki nie stanowią wówczas dla nich problemu, bo nie dotyczą ich osobiście.

Zwolennicy „wolności słowa” i „tolerancji” bronią jej innym, którzy głoszą poglądy odmienne od nich. Z historii ostatnich tylko kilku lat można by przytoczyć wiele przykładów takich działań: cenzurowanie i usuwanie materiałów z sieci, odmawianie sali na wykład, domaganie się wyrzucenia z uczelni, szykanowanie tych, którzy kwestionują oficjalną historiografię i odmawianie im prawa do publicznej obrony swoich tez.

Czy zatem może dziwić, że np. redaktor Łukasz Karpiel miał problemy ze zorganizowaniem spotkania o „tęczowej zarazie” w Opolu? Czy dziwi, że grozi mu się konsekwencjami prawnymi? Czy zaskakują postulaty zakazywania takich spotkań? Czy niezwykłe jest, że przy tym operuje się kłamstwami i pomówieniami? Więcej o sprawie można dowiedzieć się zarówno na portalu PCh24TV tutaj i tutaj oraz na portalu wRealu24.


środa, 28 sierpnia 2019

„Dlaczego prawica nienawidzi przyrody?”

Przypomina mi to pytanie zadane przez pewien tygodnik, który na okładce zamieścił coś takiego: „Dlaczego Kościół nienawidzi dzieci z próbówki?” Opór, jaki Kościół stawia niegodziwej metodzie in vitro, został tutaj sprowadzony do nienawiści wobec samych dzieci, które w wyniku tej metody się poczęły. Absurdalność tej logiki rozumowania powinna z miejsca być wyśmiana przez każdego, kto otarł się o okrojony kurs logiki w czasie studiów. Równie dobrze można by spytać: „Dlaczego Kościół nienawidzi dzieci poczętych w wyniku gwałtu?” Pomijam już sam fakt, że Kościół broni godności ludzkiego życia od chwili poczęcia aż do naturalnej śmierci. Trudno więc posądzać go o nienawiść do kogokolwiek, z wyjątkiem nienawiści do grzechu.

Pytanie, które zacytowałem w tytule, jest tak absurdalne, jak tylko można. Ale widać nie zdają sobie z tego sprawy redaktorzy, którzy takim tytułem opatrzyli artykuł w redagowanej przez siebie gazecie. To idiotyczne i manipulacyjne pytanie wzięli na „warsztat” panowie z PChTV. Warto posłuchać.

piątek, 23 sierpnia 2019

Może być jeszcze durniej, a z tego wszystkiego osądzą nas... świnie i komary

Celebryci się angażują i myślą, że mają ważną rolę do spełnienia. Prężą dumnie piersi, recytują wiersze i bronią nas przed„nietolerancją”. Mieszają przy tym rzeczy, które do siebie nie przystają, na jednej płaszczyźnie umieszczają zboczenie i przynależność etniczną. W tym wzmożeniu, w tym intelektualnym oburzeniu, w tym wytężeniu plączą się im homoseksualiści, sędziowie, nauczyciele, inwalidzi i Żydzi... Nie wiem, czy coś wciągają przez zwinięty w rulonik banknot, czy po prostu oni już tak mają i nic na to nie pomoże, nawet, gdyby sami trzepnęli się mocno w łeb. Najlepiej podsumował ten imbecylizm Dawid Mysior (o którym pewnie będzie jeszcze głośniej).

Nie trzeba było czekać długo, a oto niegdysiejszy autor skandalizującej książki o kapciowym i znanym elektryku teraz popisał się publicznie zdjęciem ze swojej... sypialni. Nie, nie była to tylko fotka pokoju. Nie powiem, zrobiło mi się niedobrze i musiałem popędzić do łazienki. Kiedyś tacy panowie twierdzili, że nikt nie powinien zaglądać im do łóżka. Teraz nie tylko epatują nas swoją wypaczoną seksualnością na ulicach, ale jeszcze raczą nas zdjęciami w stylu „Big Brothera” ze swojej sypialni. Pewnie niedługo doczekamy się jeszcze bardziej pikantnych fotografii – po prostu strach się bać.

Jeśli komuś jeszcze mało, to niech posłucha sobie fragmentu wypowiedzi znanego katolickiego celebryty i prezentera o zwierzętach i owadach oraz sądzie ostatecznym. Jakiś duszpasterz może zareaguje na te idiotyzmy? Mówię o katolickim celebrycie, bo w przypadku tych dwóch pierwszych zdarzeń to już chyba tylko trzeba liczyć na interwencję prosto z nieba.


piątek, 9 sierpnia 2019

Kto jest ofiarą, a kto agresorem – czyli kolejny homoseksualista stracił pracę

Przeglądając anglojęzyczne portale czasami napotykam na artykuły o Polsce, w których nasz kraj jest przedstawiany jako kraj „homofobiczny”, w którym panuje głęboka nietolerancja wobec homoseksualistów i tak dalej. To oczywista manipulacja. Pomijam już to, że nie dość, iż sam homoseksualizm jako taki nie był w Polsce penalizowany, to jeszcze to właśnie lobby homoseksualne i LGBT-coś-tam jest tym, które nakręca spiralę nienawiści i nietolerancji.

Z ostatnich tygodni i miesięcy można czerpać pełnymi garściami przykłady tego, jak lobby LGBT wyobraża sobie tę „tolerancję” oraz „wolność i równość”. Ale weźmy tylko jeden – dwóch polskich aktorów, którzy są ofiarami homobolszewickiej „tolerancji”. Chodzi o Redbada Klynstrę-Komarnickiego i Jarosława Jakimowicza.

Ile jest przypadków, że zadeklarowany homoseksualista stracił w Polsce pracę z powodu obnoszenia się ze swoim homoseksualizmem? Dodam, że osobiście uważam, iż są przypadki, kiedy byłoby to jak najbardziej uzasadnione (np. w przypadku szkoły katolickiej czy generalnie pracy z dziećmi, gdzie zachodziłaby obawa deprawacji nieletnich). Osobiście nie znam takich przykładów (choć przypuszczam, że kiedy homobolszewia się zorientuje, że tak jest, to zrobią wszystko, by któryś z ich grona z roboty wyleciał). Głośna była już sprawa natomiast zwolnionego z pracy za „homofobię” pracownika firmy IKEA. A teraz na przykładzie dwóch polskich aktorów mamy ilustrację tego, jak wygląda „wolność słowa” według wspierających lobby LGBT-coś-tam.

Jarosław Jakimowicz stracił możliwość gry w serialu, gdyż odważył się bronić Zofii Klepackiej przed atakami za jej krytykę „Karty LGBT+”. Z tego, co miałem okazję zobaczyć i usłyszeć, to sam Jakimowicz nie wydaje się być jakimś „zatwardziałym” konserwatystą. A jednak obrona znanej sportsmenki wystarczyła, by spotkała go „zasłużona” kara ze strony postępowego środowiska aktorskiego.

Przykład Redbada Klynstry jest jeszcze ciekawszy i dobitniejszy. Jest on bowiem, jak się okazuje, podwójną ofiarą. Najpierw się dowiedzieliśmy, że podobnie jak Jakimowicz stracił pracę w serialu, a jeszcze dodatkowo współpracę zerwała z nim agencja aktorska. A wszystko to dlatego, że ośmielił się na Twitterze zadać następujące pytanie: „czy w PL pedofile są częścią LGBT+, czy nie? Kto czuje się odpowiedzieć?” Bardzo „nierozważne” i „nieodpowiedzialne” pytanie!

Dzisiaj natomiast dowiedziałem się, że sam Klynstra był „ofiarą molestowania seksualnego przez pedofila-homoseksualistę”! Tak więc okazuje się, że człowiek, który został skrzywdzony w młodości przez homoseksualistę, teraz jest ponownie krzywdzony przez tych, którzy wspierają lobby LGBT-coś-tam. I tak jak w przypadku Jakimowicza sam Klynstra, któremu bliskie zdają się być wartości reprezentowane przez prawicę, nie jest jakimś ziejącym nienawiścią do homoseksualistów człowiekiem. A przecież gdyby tak było, to moglibyśmy go nawet usprawiedliwiać, a przynajmniej znaleźć uzasadnienie w traumie, jaką wyniósł z dzieciństwa.

I kto tu zatem jest ofiarą, a kto agresorem?


czwartek, 8 sierpnia 2019

Cenzor z nożyczkami biega po Internecie i tnie dalej

Tym razem na Facebooku, który już nie pierwszy raz popisał się takimi praktykami. „Troskliwy” cenzor usunął z facebookowej strony „PCh24TV wpis reklamujący wywiad, jaki portalowi PCh24.pl udzielił prof. Marek Jan Chodakiewicz”. A ponieważ rozmowa dotyczyła LGBT, które to dziwo jest pod specjalną ochroną, więc – ciach, ciach! I wpis zniknął.

Jeśli ktoś wierzy propagandzie LGBT, że ludzie oddający się niezgodnym z prawem Bożym praktykom są w jakiś sposób dyskryminowani czy szykanowani, to w ostatnich miesiącach otrzymał w tym roku całą masę materiału dowodowego, która temu przeczy i pokazuje, że jest odwrotnie – to ruch LGBT dąży do naruszania podstawowych swobód i praw obywatelskich: cenzorskie praktyki wspierających ruch LGBT, bluźnierstwa, szydzenie z wiary, bezpardonowe i chamskie ataki werbalne na hierarchów Kościoła katolickiego, ataki fizyczne na księży, obrzydliwe profanacje miejsc świętych, zwalnianie z pracy za wyrażenie własnej opinii, pozbawianie pracy za postawienie pytania o LGBT czy za obronę osób, które ośmieliły się wyrazić sprzeciw wobec praktyk LGBT, szykanowanie osób, które odważnie zabrały głos publicznie w sprawie nadużyć LGBT, indoktrynacja LGBT w miejscu pracy, próba ingerowanie w prawo rodziców do wychowywania własnych dzieci... Wystarczy włączyć Internet, trochę poszperać, by znaleźć tego całe stosy.

Tymczasem na zachodnich portalach zamieszcza się artykuły o rzekomo nietolerancyjnej Polsce. Nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz. To praktyki znane jeszcze z czasów, kiedy o Internecie nawet nie śniono, a prasa nie była jeszcze w użyciu. Przychodzą więc monopoliści, przychodzą ambasadorowie obcych państw i dyktują nam i pouczają nas, jak mamy myśleć w naszym własnym domu.


wtorek, 6 sierpnia 2019

Tęczowy cenzor szaleje po sieci i tnie nożycami

Jeszcze trochę, a w sieci będzie można poczytać i pooglądać jedynie lewomyślne treści, bo innych już nie będzie. Tęczowy cenzor szaleje po polskim Internecie i wycina kolejne materiały. Tym razem naraził się mu Abp Marek Jędraszewski, którego kazanie wycięto ze strony Radia Maryja. Ktoś może lubić lub nie lubić Radia Maryja, ale musi przyznać, że jest to łamanie podstawowych wolności, w tym przypadku wolności słowa.

Tęczowi cenzorzy i macherzy coraz ostrzej biorą się za Polskę. Tęczowe piątki, tęczowa partia, tęczowe marsze, tęczowe straszenie więzieniem za tzw. „mowę nienawiści”, tęczowa cenzura... Jeszcze trochę, a udział w tzw. „paradach równości” będzie równie obowiązkowy, jak był w pochodach pierwszo-majowych za czasów PRL-u. Nie pójdziesz – stracisz autko służbowe i pracę, a potem mieszkanie kupione na kredyt. Już się oni dobiorą Polakom do ... I to dosłownie i w przenośni.


sobota, 3 sierpnia 2019

YouTube cenzuruje i usuwa konto niezależnej telewizji!

Kolejne działania cenzorskie medialnego giganta, który właśnie usunął kanał niezależnej telewizji wRealu24.pl. O sprawie można przeczytać tutaj. Natomiast tutaj można się przekonać, że kanał wRealu24.pl przestał istnieć. Wygląda na to, że po wzmożeniu aktywności ruchu homobolszewików przyszedł czas na cenzurowanie prze wyborami niezależnych mediów i portali.

środa, 31 lipca 2019

Wraca cenzura, tym razem w wydaniu homobolszewickim

Już kiedyś pisałem na tym blogu, że nie spodziewałem się, iż dożyję czasów powrotu cenzury. A jednak. Znikają kolejne filmy i programy ze strony monopolisty, jakim jest YouTube.

Informowałem niedawno o problemach niezależnej internetowej telewizji wRealu24 TV, której zablokowano audycje poświęcone LGBT-coś-tam. Teraz okazało się, że zablokowano program z udziałem Pawła Lisickiego i MarkaMiśko na temat tej totalitarnej ideologii. Miałem nawet zarekomendować ów bardzo ciekawy odcinek z cyklu „Wierzę”. Za późno, program już zniknął z YouTube, nauka Kościoła o homoseksualizmie to bowiem tzw. mowa nienawiści.

Jestem ciekaw, czy rząd coś zrobi w sprawie panoszenia się tej ideologii, czy podejmie skuteczne działania w celu powstrzymania monopolistycznych praktyk YouTube i innych gigantów medialnych? Czas reagować. Najwyższy czas. Tym bardziej, że działania te nie przypadkowo zbiegają się z kampanią wyborczą.

Przykłady referendum w Irlandii i niszczenia europejskiej cywilizacji na Zielonej Wyspie są tutaj przykładem, w jaki sposób manipuluje się opinią publiczną. Tam też monopoliści blokowali dostęp do mediów katolickim i konserwatywnym organizacjom, utrudniając im kontakt z Irlandczykami.


poniedziałek, 1 lipca 2019

Gonić tęczową hołotę! Chce z Polaka zrobić ciotę

Wraz z ofensywą harcowników Sodomy i Gomory nad Wisłą wychodzi coraz więcej szczegółów na temat tego, kto za nimi tak naprawdę stoi i jakie są ich prawdziwe cele. Rosji Niemcy wysłali w zaplombowanym pociągu Lenina, by zrobił im rewolucję, czyli jak to kolokwialnie się mówi: „rozpierduchę”. Dzisiaj współczesnych homobolszewików wspierają nie tylko Niemcy, ale i wielkie koncerny, które totalitarną ideologię LGBT-coś-tam próbują narzucić polskim pracownikom. Tym koncernom, jak widać, też zależy na tym, by zrobić „rozpierduchę” w Polsce, czyli przerobić Polaków na cioty zainteresowane tylko dogadzaniem sobie. Polak-katolik widać jest zbyt niezależny.

Tak się jakoś dziwnie składa, że zbiega się to z setną rocznicą wojny polsko-bolszewickiej. Wrażenie chyba jest podobne do ówczesnego – że oto jeszcze trochę, a tęczowa bolszewia pochłonie całą Europę. Trudno nie marzyć w tej sytuacji, by również w dokładnie setną rocznicę bitwy warszawskiej dokonał się podobny cud i by homobolszewików wyparto z Polski. 15 sierpnia 2020 roku to byłaby dobra data na kolejny cud nad Wisłą. Pamiętać jednak należy też i o tym, że wówczas Polska obroniła swą niepodległość niestety na krótki czas. Dobrze by było, aby ówczesnych błędów nie powtórzyła.

O paraleli pomiędzy „wolnością” bolszewicką, którą sto lat temu nieśli nam czerwonoarmiści, a dzisiejszą „wolnością” homobolszewicką pisałem jeszcze w roku 2013. Chyba wówczas nie przypuszczałem, że tak szybko międzynarodówka homobolszewicka uzna, że Polska jest już gotowa do podboju. Okazuje się, że po Irlandii współcześni komisarze postanowili zaprowadzić porządek nad Wisłą. Marzy im się tęczowa Polska i urabianie dzieci na wzorowych członków homobolszewickiej ojczyzny.

Jeśli ktoś ma wątpliwości, o co tak naprawdę im chodzi, jeśli ma złudzenia i łudzi się, niech spojrzy na to, co działo się przedwczoraj w Paryżu. Tam swoje cele współcześni wyznawcy totalitarnej ideologii, jaką jest LGBT-coś-tam wyrazili wystarczająco jasno.

W Polsce potrzebne jest stanowcze działanie rządu, stosowne ustawy zabraniające propagowania tej totalitarnej ideologii przez koncerny i media. Potrzebne jest też przebudzenie się Polaków. W IKEI jeden z nich się przebudził i zrozumiał, że nie można kolegi zostawić samego, zwolnił się w geście solidarności. A co robi reszta? Będzie trząść tyłkami (do których wkrótce dobiorą się „tolerancyjni” inaczej), czy przypomni sobie o sierpniu 1980 i innych zrywach Polaków?

Gonić tęczową hołotę! Chce z Polaka zrobić ciotę!


sobota, 22 czerwca 2019

Déjà vu

Współczesna Europa coraz bardziej przypomina coś, co moje pokolenie zna doskonale z czasów komunizmu. Najwidoczniej ta Europa nie odrobiła lekcji z historii. Tak jak nie odrobili lekcji z historii ci, którzy u nas, w Polsce, powinni znać ją z własnego doświadczenia lub przynajmniej z podręczników.


Oto w Szwecji mamy współczesną Zoję komunistkę albo raczej Zoję ekologistkę. Nazywa się tak naprawdę Greta Thunberg i ponoć postępowy świat za nią szaleje. Nawet wygląda z tym warkoczem jak dziewczynka z komunistycznych plakatów propagandowych. Oby więcej takich Zoj czy Gret ekologistek, a będziemy jeździć zaprzęgami konnymi, jak amisze. Nie wiem tylko, co na to konie.

Oto w Szkocji nauczyciel wyrzuca z klasy ucznia, który stwierdza fakt niezaprzeczalny dla każdej istoty rozumnej, a mianowicie, że istnieją tylko dwie płcie. Radzi mu też, aby zachował swoje poglądy dla siebie, bo szkoła jest inkluzywna. Niektórzy mało rozgarnięci mówią: „średniowiecze”, kiedy uważają coś za ciemne, nieoświecone i niepostępowe. Z pewnością kiedyś będzie się mówić „początek XXI wieku” (czy jak tam też określą naszą głupią epokę) na określenie ciemnogrodu i zabobonu i z pewnością nie będzie to wymysł propagandzistów oświecenia, którzy epoce rozwiniętej filozofii, teologii i logiki, jaką było średniowiecze, przypisali coś, z czym ono nie miało żadnego związku. Myślę, że nawet Łysenko przewraca się w grobie.


Na wakacjach, odcinając się od wiadomości i przebywając w kraju, w którym posługują się językiem dla mnie niezrozumiałym, mogłem odpocząć od tych idiotyzmów. Teraz codziennie zalewany jestem kolejnymi niewyobrażalnymi bzdurami. Ja to już skądś znam. I wiem dobrze skąd, a przecież nie należę do jakoś szczególnie inteligentnych. Cywilizacja Zachodu niestety oblewa egzamin z historii. Wystawiona ocena będzie bardzo bolesna. Nie wiem, czy będzie szansa na poprawkę.

piątek, 21 czerwca 2019

Ekskomunika w polityka

Wielokrotnie zastanawiałem się, dlaczego nasi biskupi nie zastosują kary ekskomuniki albo przynajmniej jej groźby wobec katolickich polityków, którzy wprowadzają prawa sprzeczne z nauką moralną Kościoła. Jeśli w niektórych sprawach głos naszych hierarchów jest dobitny i stanowczy, w innych – przecież nie mniej istotnych – zachowują oni daleko posuniętą powściągliwość, a wręcz milczenie, gdy chodzi o polityków przyznających się do wiary katolickiej.

Trudno powiedzieć, czy katoliccy politycy przejęliby się groźbą ekskomuniki, skoro i tak nie przejmują się tym, że ich czyny są sprzeczne z wyznawaną wiarą. Ale nie dajmy się zwariować – to, że przestępca nie przejmuje się groźbą kary więzienia, nie oznacza, iż nie należy jej stosować. Z drugiej strony byłby to też czytelny sygnał dla mniej rozgarniętych lub wprowadzonych w błąd katolików, że nie wolno sobie kpić z praw Bożych. Groźba ekskomuniki byłaby po prostu jasnym potwierdzeniem tego, że istnieją niezmienne prawa moralne, których naruszać nie wolno.

Dlaczego więc nasi biskupi milczą, gdy katolicki polityk mówi (być może przyjmując potem Komunię św.), że in vitro nie jest niczym złym albo, że należy dopuszczać aborcję? Dlaczego nie wymienią tych polityków po imieniu, nie dadzą czytelnego sygnału wiernym, że na nich głosować nie należy? Jaka mądrość za tym stoi?

Okazuje się jednak, że ekskomunika nie jest traktowana przez naszych hierarchów jako relikt średniowiecza. A zacząłem podejrzewać, że tak ją właśnie traktują. Dlatego z pewnym zaskoczeniem przeczytałem na stronie „Do Rzeczy” o ekskomunice dla księdza Michała Misiaka. Portal nie podał dokładnych przyczyn zastosowania tak drastycznej kary, ale więcej informacji na ten temat dostarcza portal PCh24.pl.

Oczywiście nie jest to powód do radości i redaktor PCh24.pl słusznie zachęca do modlitwy za ekskomunikowanego księdza. Skoro więc nasi księża biskupi traktują ekskomunikę serio, może najwyższy czas, by bezceremonialnie zwrócili uwagę paru polskim politykom o możliwości jej zaciągnięcia przez forsowanie praw sprzecznych z nauką Kościoła? W końcu obowiązkiem naszych duszpasterzy jest nastawanie w porę i nie w porę, prawda? A i parę zbłąkanych dusz można by ocalić przy okazji od zguby.


wtorek, 21 maja 2019

„Progresywnie” do mroków barbarzyństwa

Vincent Lambert uratowany. Przynajmniej na jakiś czas… Ale nie wiadomo, jak długo niestety. To dobra wiadomość, bo choć na chwilę cywilizacja śmierci przegrała.

Niedawno pisałem, że Jerzy Buzek chyba chlapnął coś, co media prawicowe przeoczyły, a mianowicie, jaki jest plan PO dla Polski: wprowadzanie „oświecenia” stopniowo. „To trzeba robić stopniowo” powinno być na czołówkach wszystkich portali prawicowych, bo wygląda na to, że Buzek zdradził strategię tych lepszych – z miast, z wyższym wykształceniem, rozumnych, którzy teraz zbratali się z postkomuchami, wciągając ich na pokład, zamiast dać zatonąć.

Dlaczego o tym piszę, bo pewien szum wywołała w ostatni łykend wypowiedź Rafała Grupińskiego o tym, że największa partia opozycyjna „nie może wszystkich swoich zamiarów zdradzać Polakom, bo ich pogonią” – jak pisze portal wPolityce. Dotyczy to także tzw. „związków partnerskich”. Oni chcą działać „progresywnie”. Taka to „chrześcijańska demokracja”, taki to „Kościół Łagiewnicki”.

Buzek więc mówi o działaniu „stopniowym”, a Grupiński o „progresywnym”. A to nie oznacza nic innego, jak tylko stopniowe, progresywne oswajanie Polaków z Sodomą i Gomorą, a także z przypadkami podobnymi do przypadku Vincenta Lamberta, czyli z wprowadzaniem do Polski barbarzyństwa i likwidacji tego, czego zlikwidować się nie udało ich partnerom w wyborach – komuchom, a mianowicie: cywilizacji chrześcijańskiej, która oznacza prawdziwą cywilizację europejską, a nie tę atrapę i imitację, jaką różnej maści lewicowcy i liberałowie usiłują budować.


poniedziałek, 20 maja 2019

Hitler patronem współczesnej Europy?

Wygląda na to, że tak. Europa, która odrzuca odwołanie do chrześcijaństwa i Boga, stacza się w coraz większe barbarzyństwo, negując cały swój dorobek, przecząc swemu dziedzictwu, tradycji, kulturze. Coraz bliżej jej do hitlerowskich Niemiec niż do średniowiecznej Civitas Christiana.

Oto w majestacie prawa skazuje się kolejnego człowieka na śmierć, odmawiając podawania mu pożywienia, czyli po prostu zagładzając go na śmierć. Naziści nie mieli litości dla słabych, upośledzonych, reprezentujących inną rasę. Współczesna Europa też nie ma litości dla słabych, starych, schorowanych. Vincent Lambert zostanie zagłodzony tak, jak zagłodzony został np. ojciec Maksymilian Kolbe.

Nie chcę przez to powiedzieć, że Vincent Lambert jest świętym. Być może jest i nawet o tym nie wiemy. Ale skojarzenia nasuwają się same. Ojciec Maksymilian Kolbe został zagłodzony w celi w obozie koncentracyjnym. Vincent Lambert zostanie zagłodzony w szpitalu. Nie wiem, czy wstrzykną mu fenol, jeśli będzie żył za długo czy po prostu spokojnie poczekają, aż umrze. Współczesna barbaria zajmuje coraz większe połacie Europy. Najpierw świat obserwował, jak mordowano dwóch chłopców w Wielkiej Brytanii, teraz będzie obserwować, jak mordują dorosłego człowieka we Francji.


czwartek, 16 maja 2019

Homobolszewia w natarciu

To, że w Polsce, kraju, który przeszedł gehennę dwóch totalitaryzmów, mogą rodzić się w głowach takie pomysły, wciąż jednak nie może mi pomieścić się w głowie. Czy już wymarło pokolenie, które tamte czasy pamięta, czy po prostu głupota jest wiecznie żywa i niepodatna na wszelkie racjonalne argumenty? Historia magistra vitae non est. Zdecydowanie nie. A o jakie pomysły chodzi? Poczytajcie sobie, Państwo, tutaj.


sobota, 11 maja 2019

Co mogą biskupi i księża?

Czyli budzący optymizm film z małej Łotwy, który pokazuje, że jeśli tylko duchowni chcą wykazać się inicjatywą, mogą wiele zdziałać w obronie cywilizacji europejskiej i wpłynąć na polityków. U nas niestety często w kluczowych sprawach hierarchia zdaje się milczeć, zamiast dać do zrozumienia „konserwatywnym” politykom, że narażają się na ekskomunikę. W moim rodzinnym Wrocławiu w dalszym ciągu nie widać zdecydowanej reakcji arcybiskupa na dofinansowywanie in vitro z kieszeni podatnika.

Materiał jest również budujący pod tym względem, że daje świadectwo silnej wiary. Aż chciałoby się prosić o więcej. Wideo „Siła biskupów, siła Kościoła. Jak na Łotwie gender zatrzymano” można obejrzeć na stronie PChTV.


sobota, 27 kwietnia 2019

Komu wolno przywalić i kogo wolno obrazić, czyli tęczowy zamordyzm w akcji

To, że mamy do czynienia z narastającym zamordyzmem, chyba nie powinno być tajemnicą dla każdej myślącej osoby. Ledwo wyszliśmy z jednego totalitaryzmu, a już wkraczamy w kolejny system zniewolenia. Niestety Polska, zamiast stawiać temu zdecydowany opór (zwłaszcza, że ma tak bogate doświadczenie bycia zniewalaną, którym mogłaby się podzielić i o którym mogłaby uczyć innych), sama w tym procesie w różny sposób partycypuje. Głównie poprzez swoich przygłupich lub może po prostu cynicznych obywateli, którzy dorwali się do różnych stanowisk władzy.

Wraca cenzura. Działa ona na platformach, które usuwają treści konserwatywne lub religijne. Są wprowadzane prawa (na przykład we Francji, ale nie tylko), które zamykają usta np. walczącym z zabijaniem nienarodzonych. Cenzurę próbuje się przywrócić poprzez zabranianie tzw. „mowy nienawiści”, co tak naprawdę jest eufemizmem, mającym zamaskować prawdziwy cel takich przepisów, jakim jest po prostu blokowanie treści „nieprawomyślnych”, czy raczej powinniśmy powiedzieć chyba: „nielewomyślnych”.

Coraz częściej niszczy się wolność sumienia i prawo do wychowania dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami i wierzeniami. Do szkół wprowadza się idiotyczną ideologię gender. Za krytykę tej ideologii można wylecieć ze szkoły, jeśli jest się nauczycielem, albo trafić do sądu, jeśli jest się rodzicem, który chce uwolnić swoją pociechę od prania mózgu. Lekarzy i pielęgniarki zmusza się do uczestnictwa w tzw. „zabiegach aborcji”, które tak naprawdę są zwykłym zabójstwem bezbronnej istoty i to zabójstwem w majestacie prawa, jak było dawniej w hitlerowskich Niemczech. Katolickie szpitale usiłuje się zmusić do partycypowania zarówno w zabójstwie nienarodzonych, jak i zabójstwie osób starszych i niedołężnych.

Narusza się coraz powszechniej prawo do wolności zgromadzeń, czego przykładem jest zarówno uniemożliwianie konserwatywnych spotkań i wykładów na wyższych uczelniach, które powinny być w szczególności miejscem wolnej wymiany myśli, ale także zabranianie demonstracji ulicznych. Ostatnim takim przykładem jest zakaz Marszu Suwerenności wydany przez Trzaskowskiego, który tutaj idzie niechlubnym śladem swojej poprzedniczki. Jednocześnie promuje się prawo do propagowania zboczeń i ruchów sodomickich, których celem stają się już najmłodsi.

Wielki krzyk podniósł się, kiedy spalono parę ezoterycznych książek przy kościele, by pokazać w ten sposób, że także książki mogą szerzyć zło. Tymczasem coś, z czego sobie żartowałem niedawno, staje się faktem: oto wycofuje się znane baśni dla dzieci ze szkolnego katalogu. Kto nie wierzy, niech sobie przeczyta tutaj (normalnie akurat tej strony bym nie polecał).

To wszystko oczywiście wprowadza się w imię tolerancji i szacunku dla „inności”. Wielki krzyk podnosi się rzecz jasna wówczas, kiedy „obraża się” homoseksualistów, transwestytów i różne inne „inności”. Wtedy krzyczy się o „mowie nienawiści” i braku tolerancji oraz o obrażaniu czyichś uczuć. Są jednak tacy, których uczucia można obrażać w dowolny sposób i dowolną ilość razy. Kiedy wystąpi się z ich obroną, podnosi się wrzask o łamaniu wolności słowa, wolności twórczej i wolności czegoś tam jeszcze. Tą grupą są tzw. „czciciele Wielkanocy”, czyli po prostu chrześcijanie albo po prostu katolicy – jak widać, opętanym już nawet słowo „chrześcijanin” nie chce przejść przez usta. Najnowszym przykładem jest bluźniercza akcja w Płocku. Tęczowi po prostu mają prawo to robić. Tęczowi wprowadzą nam taką „wolność” i „tolerancję”, że piekło będzie się rumienić ze wstydu.


środa, 10 kwietnia 2019

Rzecznik Praw Niektórych po raz kolejny broni... niektórych

Rzecznik Praw Obywatelskich zakwestionował decyzję prezydenta Gniezna, który zakazał wszystkich demonstracji zaplanowanych na sobotę 13 kwietnia. Jak podają media, miało się w tym dniu odbyć w Gnieźnie aż 18 demonstracji, w tym po raz pierwszy 2 tzw. „marsze równości” propagujące homoseksualizm, czyli tak zwane LGBT-coś-tam. Pozostałe to kontrmanifestacje.

Prezydent Gniezna, który należy do Platformy Obywatelskiej, stwierdził, że wszystkie te demonstracje zagrażają bezpieczeństwu w mieście i przy okazji mogłyby spowodować problemy komunikacyjne. O moralności, jeśli dobrze się zorientowałem, akurat nie było mowy. A chyba włodarzom miasta powinno też na tym zależeć, by dziatwa szkolna nie była narażona na homopropagandę.

Portal PCh24.pl przypomniał, że Adam Bodnar nie był tak gorliwy, by bronić prawa narodowców i zwykłych obywateli, którzy chcieli świętować 11 listopada w Warszawie i we Wrocławiu. Pytanie więc, czyich praw rzecznikiem jest tak naprawdę Adam Bodnar? Mi się wydaje, że po prostu jest Rzecznikiem Praw Niektórych. Zwłaszcza tych, którzy stroją się w tęczowe piórka.


środa, 3 kwietnia 2019

Antyaborcyjny film fabularny już w kinach

Jeszcze nie w Polsce, ale już w Stanach. Nie wiem, czy Unplanned okaże się dobrym filmem. Kiedyś wypowiadałem się na tym blogu pozytywnie o filmie Bóg nie umarł (który promowano wówczas w Polsce jako Dowód wiary), aczkolwiek zwracałem przy tym uwagę na nierówności tego dzieła. Unplanned to film tej samej wytwórni i w reżyserii autorów scenariusza do Bóg nie umarł, a dotyczy tym razem problemu aborcji i – jak można sądzić z recenzji – nie unika drastycznych scen. Całość została oparta na książce Abby Johnson, która opisała w niej swoje doświadczenia pracy w klinice aborcyjnej Planned Parenthood w Teksasie, której była dyrektorem. Abby Johnson, asystując przy aborcji, która wyjątkowo była wykonana przy pomocy ultrasonografu, zrozumiała, że tak naprawdę jest współuczestniczką zabójstwa. Ów wstrząs zmienił jej drogę życiową i wprowadził na ścieżkę obrony życia nienarodzonych.


Wiemy już, że film Cary Solomona i Chucka Konzelmana odniósł sukces w weekend otwarcia w Stanach. Są także pierwsze recenzje. Z tego, co udało mi się przeczytać, wnioskuję, że film prawdopodobnie ma podobne wady, jakie miał omawiany przeze mnie film Bóg nie umarł. Kiedy czytałem informacje o Unplanned, pomyślałem sobie, że szkoda, iż do tej pory takiego filmu nie wyprodukowała jakaś katolicka wytwórnia (jeśli w ogóle takowa istnieje). Chciałoby się, żeby powstało coś w rodzaju katolickiego Hollywood, które produkowałoby takich filmów dziesiątki i bez sentymentalnej, uczuciowej otoczki filmów protestanckich, ale z mocnym przesłaniem. To, że takiego katolickiego Hollywood do tej pory nie ma, świadczy tylko o tym, że te worki pieniędzy, którymi w razie potrzeby sypią księża biskupi, to mit. Cóż bowiem prostszego by było, jak stworzyć za te worki mamony taką wytwórnię i obsypać honorariami najlepszych aktorów, by przynosili jej krociowe zyski, a więc coraz więcej worków pobrzękujących ciężkim groszem?

Po polsku o filmie można poczytać tutaj.


piątek, 29 marca 2019

Myszkując po Internecie: Czy św. Paweł czytałby „Tygodnik Powszechny”?

Może i czytałby, gdyby znał język polski. Pytanie, jaka byłaby jego reakcja na cytowanie jego słów w kontekście „LGBT-coś-tam” przez ks. Adama Bonieckiego? Chyba tygodnik wylądowałby szybko w koszu na śmieci. Czy św. Paweł wytoczyłby „Tygodnikowi Powszechnemu” proces o zniekształcanie jego słów? Nie wiem. W każdym razie red. Krystian Kratiuk nawołuje do modlitwy za panów redaktorów „Tygodnika Otwartego”, bo tak chyba powinien się on teraz nazywać. I nawołuje całkiem serio.

Zachęcam do obejrzenia kolejnego odcinka programu JA KATOLIK. Warto, choć jest to tak naprawdę wstrząsające.


środa, 13 marca 2019

Burdel we wrocławskim Teatrze Polskim

Przepraszam za tytuł, ale takie słowa mi się nasuwają, gdy czytam o tym, co się tam dzieje. Gdyby to była instytucja utrzymywana z środków prywatnych, byłoby mi to obojętne. Jest to jednak instytucja utrzymywana z kieszeni podatnika, więc obojętne mi to być nie może. Tym bardziej, że już od lat, gdy przeglądam repertuar teatralny, by zabrać małżonkę na jakiś spektakl, chce mi się kląć i wyć (to taka „klątwa”?).

Nim wydobrzeję kompletnie po chorobie i zacznę regularne wpisy, polecam felieton Tomasza A. Żaka na temat sytuacji we wrocławskim Teatrze Polskim: „W teatrze jak na wojnie”.