wtorek, 28 lutego 2017

„Nature Boy” na koniec karnawału

Internet przy swoich wadach pozwala na wiele rzeczy, które niegdyś były nie do pomyślenia. W pewnym sensie więc ubogaca. Gdybym chciał prześledzić np. różne wersje standardów jazzowych bez Internetu, to byłaby to niegdyś „mission impossible”. Teraz wystarczy kilka kliknięć myszą i można posłuchać różnych wersji i to z różnych niemal epok. 

Skąd zainteresowanie akurat tym motywem muzycznym? Ktoś, kto posłucha i przyjrzy się zamieszczonym filmikom, pozna raczej bez trudu. 

Na początek więc piękna interpretacja Nat King Cole’a, którego lubię w tej „nieprzesłodzonej” wersji, z jego triem i który, jak wyczytałem, jako pierwszy nagrał piosenkę „Nature Boy”. Potem wersja słynnego Franka Sinatry. Dla mnie nieco zaskakująca. Milesa Davisa nie trzeba rekomendować – każdy, kto nie znał, a lubi jazz, z chęcią posłucha – po prostu nostalgiczne cudeńko. I na koniec coś odmiennego, niezupełnie już może jazzowego – Aurora – a od tego się jakby zaczęło. I to jest już naprawdę zupełnie inna epoka. I inne strachy. 

Można by tutaj dodać parę jeszcze innych intrygujących wersji, ale poprzestańmy na tych. Kto zechce, znajdzie sobie resztę. Warto poszukać – jest jeszcze kilka pięknych, nietuzinkowych interpretacji.




sobota, 25 lutego 2017

Czy papież może się mylić?

Wiele osób, także wiernych katolików, ma zupełnie mylne pojęcie o nieomylności papieża. Zamieszanie związane z adhortacją Amoris laetitia powinno być znakomitą okazją, by nieco rozjaśnić tę kwestię. Dzięki portalowi PCh24 możemy obejrzeć komentarz Michaela Vorisa na ten temat:


czwartek, 2 lutego 2017

Ubabrany jak świnia święty


Pewien wybitny polski uczony, myśliciel, autorytet i zbawca narodowej gospodarki, oburzając się na sposób, w jaki potraktowano polskiego mędrca, ojca narodu, skoczka przez płot i noblistę (bo ośmielono się podać, że ekspertyzy grafologiczne potwierdzają podpisywanie przez niego kwitów i pobieranie wygranych w „totolotka”), stwierdził:

„Gdyby Kościół katolicki stosował takie same zasady jak oni, to połowa świętych nie byłaby świętymi. Na czele ze świętym Pawłem”.

Nasz wielki autorytet i chluba narodu zapomniał o jednym: ci święci żałowali swojej przeszłości, odpokutowali ją, przemienili swoje życie, a nawet oddali za Chrystusa życie (jak przywoływany tutaj sam św. Paweł). Oni nie kluczyli, nie wykręcali się i nie zaprzeczali, że kiedyś postąpili źle, a nawet uważali się za najmniejszych i najgorszych ze wszystkich ludzi (ponownie – można sprawdzić, co św. Paweł pisał o sobie samym).

No tak, ale komuś z tak szlachetną przeszłością, kto pewnie jeszcze gdzieś w szufladzie biurka przechowuje z sentymentu czerwoną legitymację, trudno to zrozumieć. I nie ma się co dziwić. W końcu jest specem od ekonomii, a nie od wyrzutów sumienia.