środa, 27 grudnia 2017

Kolejny koniec komunizmu w Polsce


Minister Błaszczak obwieścił, że wraz z podpisaniem ustaw o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym skończył się w Polsce komunizm. Przypomina to oczywiście scenę, kiedy drżącym głosem dawno temu pewna znana aktorka obwieściła światu z telewizji koniec komunizmu.

Choć minister Błaszczak ma większe prawo do użycia tych słów niż owa aktorka (wówczas chyba niewiele osób potraktowało jej wypowiedź całkiem serio), to pozwolę sobie zachować daleko posunięty sceptycyzm. Nie dlatego, bym chciał się wpisywać w nakręcaną ewidentnie z Zachodu i ze Wschodu, ale też przez „użytecznych idiotów” w Polsce, histerię, jakoby nadciągała jakaś dyktatura czy że rządy PiS to rządy bolszewickie (jeśli już, to dużo więcej z bolszewią mieli wspólnego towarzysze z PO, a także ci, którzy pod Sejmem dziś protestują). Mam po prostu wątpliwości, czy ta reforma położy ostateczny kres złogom komunizmu. Raczej usunie kolejny potężny relikt tamtej epoki. Ale tych reliktów jest po prostu jeszcze sporo. A dość potężna ich dawka tkwi w mentalności żyjącej w Polsce tzw. „inteligencji” wychowanej na strawie serwowanej im przez post-komunistyczne media, a zwłaszcza pewien dziennik postępowej, „europejskiej”, wykształconej na uniwersytetach „inteligencji” z dużych miast.

Jeśli już o reliktach mowa, to wspomniana aktorka dała właśnie przykład takiej mentalności sypiąc bluzgiem pod adresem ministra Błaszczaka. Zadziwiające, że w dzisiejszej Polsce bluzg nieodmiennie kojarzy się z tzw. „inteligencją”. Im naprawdę ciężko odnaleźć się w nowej rzeczywistości, stąd ogólna nerwowość, wściekłość i wrzask. Chyba trzeba odczekać te czterdzieści lat, by wreszcie wejść do Ziemi Obiecanej. Pewnie już nie dożyję.