Wielokrotnie zastanawiałem się, dlaczego nasi biskupi nie
zastosują kary ekskomuniki albo przynajmniej jej groźby wobec katolickich
polityków, którzy wprowadzają prawa sprzeczne z nauką moralną Kościoła. Jeśli w
niektórych sprawach głos naszych hierarchów jest dobitny i stanowczy, w innych
– przecież nie mniej istotnych – zachowują oni daleko posuniętą powściągliwość,
a wręcz milczenie, gdy chodzi o polityków przyznających się do wiary
katolickiej.
Trudno powiedzieć, czy katoliccy politycy przejęliby się groźbą
ekskomuniki, skoro i tak nie przejmują się tym, że ich czyny są sprzeczne z
wyznawaną wiarą. Ale nie dajmy się zwariować – to, że przestępca nie przejmuje
się groźbą kary więzienia, nie oznacza, iż nie należy jej stosować. Z drugiej
strony byłby to też czytelny sygnał dla mniej rozgarniętych lub wprowadzonych w
błąd katolików, że nie wolno sobie kpić z praw Bożych. Groźba ekskomuniki
byłaby po prostu jasnym potwierdzeniem tego, że istnieją niezmienne prawa
moralne, których naruszać nie wolno.
Dlaczego więc nasi biskupi milczą, gdy katolicki polityk
mówi (być może przyjmując potem Komunię św.), że in vitro nie jest niczym złym
albo, że należy dopuszczać aborcję? Dlaczego nie wymienią tych polityków po
imieniu, nie dadzą czytelnego sygnału wiernym, że na nich głosować nie należy?
Jaka mądrość za tym stoi?
Okazuje się jednak, że ekskomunika nie jest traktowana przez
naszych hierarchów jako relikt średniowiecza. A zacząłem podejrzewać, że tak ją
właśnie traktują. Dlatego z pewnym zaskoczeniem przeczytałem na stronie „Do
Rzeczy” o ekskomunice dla księdza Michała Misiaka. Portal nie podał dokładnych
przyczyn zastosowania tak drastycznej kary, ale więcej informacji na ten temat dostarcza
portal PCh24.pl.
Oczywiście nie jest to powód do radości i redaktor PCh24.pl słusznie
zachęca do modlitwy za ekskomunikowanego księdza. Skoro więc nasi księża
biskupi traktują ekskomunikę serio, może najwyższy czas, by bezceremonialnie
zwrócili uwagę paru polskim politykom o możliwości jej zaciągnięcia przez
forsowanie praw sprzecznych z nauką Kościoła? W końcu obowiązkiem naszych duszpasterzy jest nastawanie
w porę i nie w porę, prawda? A i parę zbłąkanych dusz można by ocalić przy okazji od zguby.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz