Nasze prawicowe media co jakiś czas przytaczają
„skandaliczne” lub „haniebne” słowa różnych artystów, celebrytów, pisarek i
pisarzy, poetek i poetów, gitarzystek i gitarzystów, piosenkarek i piosenkarzy.
Wśród gwiazd kolorowej prasy dla pań wyzwolonych zdaje się szczególnym blaskiem
błyszczeć, w tym „lepszym” i „nowocześniejszym” świecie, gwiazdka Manueli
Gretkowskiej. Wpisałem w wyszukiwarkę „Do Rzeczy” jej nazwisko, szukając
ostatniego artykułu na jej temat, i ku swojemu zaskoczeniu otrzymałem w wyniku
całą serię tekstów jej właśnie poświęconych.
Rzut oka na tytuły uświadamia, że pani ta ma niewiele
mądrego do powiedzenia. I aż dziwne, że prawicowe pismo poświęca jej tyle
uwagi. Albo redakcja musi wypełnić miejsce czymś w miarę sensacyjnym, a przy
tym durnym, by przyciągnąć mniej wyrobionego czytelnika. Albo poświęca tej pani
aż tyle uwagi, bo kiedyś Czesław Miłosz powiedział o jej debiutanckiej książce
parę ciepłych słów i siłą rzeczy ta sława się za nią ciągnie. Albo po prostu jest gorąco i redakcja nie panuje już nad
tym, co zamieszcza, bo się jej twarde dyski przegrzały. Ale aż tyle razy?
Trzeba by chyba sprawdzić, jaka była temperatura w pozostałych przypadkach.
Dlaczego więc sam poświęcam tej pani tyle miejsca (i to już
po raz drugi)? A to dlatego, że jest ta pani swoistym pars pro toto. Istnieje u
nas pewna grupa celebrytów, która jest znana po prostu z tego, że jest głośna.
Albo inaczej i ściślej: że jest wulgarna. I dotyczy to nie tylko takich
bluzgaczy jak Zbigniew Hołdys. Tutaj można by machnąć ręką, że to zwykły
szarpidrut. Ale do tego grona zaliczają się „subtelni” intelektualiści,
pisarze, filozofowie, prawnicy i członkowie (oraz członkinie) grona
profesorskiego. Nie mają oni nic mądrego do powiedzenia, potrafią jedynie
obrażać. A właściwie: usiłują obrażać.
Wypowiedzi pani Gretkowskiej dotykają mnie bowiem mniej więcej
tyle, ile wypowiedzi jakiejś głupiutkiej, niedojrzałej nastolatki, która
zrobiła sobie dredy, wpakowała pod pachę tom Sartre’a i myśli, że jest wielką
buntowniczką (albo Zbigniewa Hołdysa), czyli tyle co nic. Różnica jest może
taka, że w przypadku nastolatki zawsze jest jeszcze szansa, że z tego wyrośnie
i zmądrzeje. W przypadku Manueli Gretkowskiej i wielu innych ta szansa wydaje
się niestety być równa zeru. Pozostaje jedynie się za nią modlić. Ale po co
przy tym zwracać na jej wulgaryzmy uwagę i komentować to na łamach poważnych
konserwatywnych mediów?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz