poniedziałek, 3 lutego 2020

Komu przyłożyć ruską pałką?

KO uderza co jakiś czas w PiS twierdząc, że rządząca partia działa na korzyść Putina. PiS uderza praktycznie bez przerwy w Konfederację, że to „ruscy agenci”. Konfederacja... hm... Konfederacja chyba jeszcze nie uderza w nikogo twierdząc, że to ruscy agenci, choć niewątpliwie politycy tej partii i dziennikarze z nią związani nie mają wątpliwości, że różna agentura działa w Polsce i ma swoje wpływy tu i ówdzie.

Twierdzenie, że PiS działa na korzyść Putina i Rosji jest oczywiście nonsensem. Choć z drugiej strony można by się zastanawiać, dlaczego nie angażuje się mocniej w porozumienie z Białorusią, pozwalając, by ciążyła ona w kierunku Rosji? Chyba ostatnio zaczęto coś na ten temat przebąkiwać, co może mieć związek z niedawną wizytą Mike’a Pompeo na Białorusi. No, ale nie o to chyba krytykom z liberalnej i lewicowej opozycji chodzi, bo sami nie prowadziliby polityki wobec Białorusi innej.

Twierdzenie, że Konfederacja to ruscy agenci, jest tak samo śmieszne, jak sugerowanie, że PiS to partia proputinowska albo „bolszewicka”. Fakt, że ktoś tam z polityków Konfederacji udzielił jakiegokolwiek wywiadu rosyjskim mediom, jeszcze o niczym nie świadczy. Gdyby taką argumentację traktować poważnie, to należałoby jednocześnie wykląć wszystkich polityków prawicy, którzy udzielili kiedykolwiek jakiegokolwiek wywiadu „Gazecie Wyborczej”, albo każdego księdza, który zgodził się na rozmowę z tą gazetą. Już zresztą o tym pisałem.

Intencje PiS-u w przypadku Konfederacji są jasne, a po mediach społecznościowych krąży wywiad z Adamem Lipińskim, który o tym mówi wprost. Gorzej, że poważni ludzie, a także zwykli wyborcy naprawdę traktują to serio (albo tak udają). PiS musi się liczyć z odpływem części elektoratu do Konfederacji, a moim zdaniem jest on nieunikniony. Wypowiedzi takie, jak najnowsza wypowiedź prezydenta Dudy o związkach partnerskich, czy ustępstwa w sprawie obrony życia dzieci nienarodzonych do tego się przyczynią wcześniej czy później. Dopóki konserwatywna alternatywa nie miała swoje reprezentacji w Sejmie, dopóty PiS mógł spać w miarę spokojnie. Choć Konfederacja nie wprowadziła swoich przedstawicieli do europarlamentu, to jednak ma jedenastu reprezentantów w Sejmie, a jeśli dobrze to rozegra, może uda się jej wprowadzić kolejnych.

Mechanizm jest prosty – do tej pory konserwatywni wyborcy myśleli sobie, że lepszy nienajlepszy PiS niż PO, który wpuści całą lewicową zarazę z zachodu do Polski. Teraz widzą, że jest szansa, by rozwalić układ. Dlatego PiS zastrzega się, że nie będzie żadnej koalicji z Konfederacją. Wciąż chce utrzymywać to motywowane strachem poparcie dla siebie. Może się na tym przejechać.

O intencjach KO nawet nie ma, co mówić. Dość powiedzieć, że są wśród nich politycy, którzy dawniej służyli wiernie PZPR, a teraz mają czelność pouczać innych na temat integracji europejskiej. Udając amnezję, chętnie też mówią o bolszewizmie PiS-u. Z obrzydzenia nie powiem już nic więcej.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz