To chyba Ryszard Krynicki w jednym z wywiadów wyrażał swoją niechęć do komputerów. Jeśli to on, to mogę zrozumieć, że teraz słowo „facebook” kojarzy mu się raczej z jakimś sekretnym pamiętnikiem, dzienniczkiem skrywanym przed światem głęboko w szufladzie lub pod poduszką, a nie z jednym z największych portali społecznościowych na świecie, miejscem wymiany opinii, gdzie jeden wpis w krótkim czasie może zostać powielony i dotrzeć do najdalszych zakątków kuli ziemskiej. Wówczas mogę od biedy go usprawiedliwić, że tak naprawdę nie wie, pod czym się podpisuje. Ale że około 200 osób tego nie wie, temu już raczej trudno dać wiarę. Tym bardziej, że oprócz postaci, których raczej traktować poważnie nie sposób, znajdują się na tej liście podpisów zarówno ludzie kultury, jak i osoby z tytułami profesorskimi (co swoją drogą również niekoniecznie obliguje nas tak od razu do respektu). Pozostaje mi więc stwierdzić, że grono to po prostu „rżnie głupa” pisząc o „prywatnej wypowiedzi” pewnej pani, która określiła papieża Franciszka słowem powszechnie uważanym za wulgarne i w dobrym towarzystwie niewymawianym, a nawet niewymawialnym.
Gdyby słowa owej damy jakieś ABW lub inne CBA upubliczniło
na podstawie prywatnych zapisków ze wspomnianego wyżej sekretnego pamiętniczka,
wówczas oburzenie owego grona 200 osób należałoby uznać za uzasadnione.
Uzasadniony więc byłby sprzeciw wobec pomysłu „odwołania ze stanowiska
dyrektora” pewnego teatru. Ale sądzę, że nawet w takiej sytuacji, owa pani –
gdyby zachowywała chociaż minimum czegoś, co określa się kindersztubą – nie
mówiłaby o „rzucaniu ciastkami”, a po prostu przeprosiła, choć miałaby słuszne
prawo protestować przeciwko naruszaniu swojej prywatności.
Tymczasem owa pani swoich słów nie żałuje. Ba! Pokazuje się
na jakimś zjeździe partii pewnego pana, którego imienia na tym blogu wymieniać
nie będę, bo na to nie zasługuje, a ów pan stawia ją za wzór młodzieży
zachęcając, by ta młodzież miała odwagę „nazwać ch... tego, kto jest ch…”. Takie
młodzieży kształcenie podług najgorszych knajackich wzorców.
Smutnym znakiem czasów jest to, że wśród podpisanych w
obronie chamskiej pani dyrektor znalazło się dwóch wybitnych poetów polskich.
Smutne, że według nich taka wulgarna wypowiedź „powinna stać się powodem do ważnej dyskusji o
poszanowaniu swobód zapisanych w konstytucji”. Świadczy to przede wszystkim o
tym, jakiego dna sięgnęła tzw. „elita kulturalna” wychowana jeszcze za czasów
PRL-u. I nie zmienia tego faktu nawet piękna karta opozycyjnej działalności w
ich życiorysie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz