Jakiś błąd komputera i cały mój prywatny dziennik z tego
roku pisany elektronicznie zamienił się w jednej chwili w serię znaków
zapytania. Ocalał tylko – nie wiem zupełnie dlaczego – ostatni wpis i parę
notatek z początku roku, które miałem w osobnym pliku. Próby odzyskania tych
zapisków zakończyły się fiaskiem. Wszystko na nic. Żadne konwertery nie
pomogły. Znaki zapytania pozostały znakami zapytania.
Notowanie na papierze ma chociaż tę zaletę, że nie zniknie w
jednej chwili w trakcie pisania. Co nie znaczy wcale, że dla kogoś w
przyszłości nie pozostaną te ręcznie pisane litery – jeśli ocaleją – tylko nic nieznaczącymi
znakami zapytania. Tak jak dla mnie niektóre z moich własnych wpisów sprzed
ponad trzynastu lat – nagle przypominały mi osoby, o których zapomniałem, ale
wciąż nie mogłem odtworzyć twarzy, okoliczności poznania, szczegółów tej
znajomości i powodów, dla których w pewnym momencie podtrzymywaliśmy przez
krótki czas korespondencję, a potem ją urwaliśmy. Jakby to wszystko notował
ktoś, może niezupełnie, ale jednak inny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz