Zastanawia mnie od jakiegoś czasu, dlaczego pewnym ludziom tak bardzo zależy na odbieraniu dzieciom ich niewinności? I czy nie powinno to być przypadkiem karalne (rzecz jasna proporcjonalnie do skali przewinienia), tak jak karalna jest pedofilia?
Czytam, że we Wrocławiu
wybuchła mała awantura wokół książki przyniesionej do szkoły przez jedno z
dzieci. Nie, nie była to żadna książka pornograficzna, jeśli już, to raczej…
skatologiczna. I to przeznaczona dla… dzieci. Nie będę podawał linku do portalu,
gdzie można znaleźć zdjęcia stron tej książki (może akurat ktoś jest po dobrym
posiłku albo w trakcie jedzenia). Kto zechce, poszuka sobie sam.
Oczywiście odezwali się
zaraz tzw. „eksperci”, którzy widzą zasadność „łamania tabu” i bardzo uczenie
dowodzą, że takie publikacje dla dzieci i młodzieży mają sens. O dziwo zdrowym
instynktem wykazali się nauczyciele szkoły, w której doszło do incydentu i
wystąpili z apelem do rodziców, by bardziej zwracali uwagę na to, co kupują do
czytania swoim dzieciom.
Pamiętam, że jako dziecko
czytałem o księżniczkach i królach, o złych czarownicach i o dobrych wróżkach,
o Tomciu Paluchu i Dziewczynce z zapałkami, że wzruszałem się, kiedy pierwszy
raz zobaczyłem w kinie baśń dla dzieci. Dzisiaj małym pociechom oferuje się Wielką księgę cipek i równie Wielką księgę siusiaków, książki o
miesiączce i o kupie. Pokazuje modele waginy i penisa, a nawet co bardziej
postępowi edukatorzy wpadają na tak kuriozalny pomysł, jak zaprowadzenie
dziatwy do sexshopu (autentyczny przypadek ze Stanów)! Na dodatek czytam o
zatrważających statystykach oglądania pornografii i to w wersji „hard” przez
młodych chłopców (czym dla nich będzie pierwsza randka po takich seansach?).
Może najwyższy czas
opublikować Wielką księgę palantów? Palantów i złoczyńców, którzy z jakichś powodów
wzięli sobie za cel deprawowanie dzieci i młodzieży, odbieranie im niewinności
i babranie ich w… no właśnie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz