wtorek, 9 czerwca 2015

Wielka księga palantów


Zastanawia mnie od jakiegoś czasu, dlaczego pewnym ludziom tak bardzo zależy na odbieraniu dzieciom ich niewinności? I czy nie powinno to być przypadkiem karalne (rzecz jasna proporcjonalnie do skali przewinienia), tak jak karalna jest pedofilia?

Czytam, że we Wrocławiu wybuchła mała awantura wokół książki przyniesionej do szkoły przez jedno z dzieci. Nie, nie była to żadna książka pornograficzna, jeśli już, to raczej… skatologiczna. I to przeznaczona dla… dzieci. Nie będę podawał linku do portalu, gdzie można znaleźć zdjęcia stron tej książki (może akurat ktoś jest po dobrym posiłku albo w trakcie jedzenia). Kto zechce, poszuka sobie sam.

Oczywiście odezwali się zaraz tzw. „eksperci”, którzy widzą zasadność „łamania tabu” i bardzo uczenie dowodzą, że takie publikacje dla dzieci i młodzieży mają sens. O dziwo zdrowym instynktem wykazali się nauczyciele szkoły, w której doszło do incydentu i wystąpili z apelem do rodziców, by bardziej zwracali uwagę na to, co kupują do czytania swoim dzieciom. 

Pamiętam, że jako dziecko czytałem o księżniczkach i królach, o złych czarownicach i o dobrych wróżkach, o Tomciu Paluchu i Dziewczynce z zapałkami, że wzruszałem się, kiedy pierwszy raz zobaczyłem w kinie baśń dla dzieci. Dzisiaj małym pociechom oferuje się Wielką księgę cipek i równie Wielką księgę siusiaków, książki o miesiączce i o kupie. Pokazuje modele waginy i penisa, a nawet co bardziej postępowi edukatorzy wpadają na tak kuriozalny pomysł, jak zaprowadzenie dziatwy do sexshopu (autentyczny przypadek ze Stanów)! Na dodatek czytam o zatrważających statystykach oglądania pornografii i to w wersji „hard” przez młodych chłopców (czym dla nich będzie pierwsza randka po takich seansach?). 

Może najwyższy czas opublikować Wielką księgę palantów? Palantów i złoczyńców, którzy z jakichś powodów wzięli sobie za cel deprawowanie dzieci i młodzieży, odbieranie im niewinności i babranie ich w… no właśnie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz