Kiedy zobaczyłem najnowszą okładkę tygodnika „W Sieci” pomyślałem sobie ze złośliwą satysfakcją, że ulubiony Pluszak Premiera oberwał bez pardonu własną bronią. Należało mu się po prostu.
Po chwili jednak zacząłem odczuwać niesmak. Redakcja
przywaliła z grubej rury, ale pytanie, czy faktycznie musiała uciekać się do
takich środków? Czyżby zaczął im spadać gwałtownie nakład? Czy warto zniżać się
do poziomu i standardów, które wyznaczył bohater tej okładki? Bo czym się to
różni od np. głośnego fotomontażu ze znanym politykiem jako talibem? Tylko
czekać, a ktoś wpadnie na pomysł akcji na fejsbuku wspierającej redaktora i
zatytułuje ją: „I ja też jestem nazistą”. Ktoś inny, z innej opcji, może z
kolei urządzi polowanie z nagonką.
Nie zmienia to faktu, że proces przeciwko redakcji „W Sieci”,
zapowiadany przez ulubionego Pluszaka Premiera, będzie sam w sobie zabawny –
oto redaktor naczelny czasopisma, które zamieszcza rynsztokowe okładki, oburza
się, że sam stał się bohaterem jednej z nich, tyle tylko że w innym tygodniku!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz