czwartek, 30 grudnia 2010
wtorek, 21 grudnia 2010
A potem już tylko cisza?


Już pierwszy utwór autorstwa Sonny Rollinsa pt. „Pent up house” to istny popis, w dobrym słowa tego znaczeniu, wirtuozerii polskiego skrzypka. Jakby Grabowski nie chciał od samego początku pozostawić wątpliwości słuchaczom, że mają do czynienia z mistrzem. I tak jest w kolejnych, krótkich, ale jakże pięknych i pięknie zagranych kompozycjach w aranżacji obu muzyków.
Dla mnie prawdziwym odkryciem natomiast była nowa wersja „My Favourite Things”. Zawsze uwielbiałem to, co z tym motywem ze słynnego musicalu zrobił John Coltrane. I zawsze wydawało mi się, że nikt nie będzie potrafił już wymyślić nic lepszego, a przynajmniej porównywalnego. Tymczasem, w swojej króciutkiej, bo trwającej zaledwie 2 minuty 17 sekund aranżacji, Grabowski pokazał, że można tego dokonać. Mój zachwyt był tak ogromny, że bez żadnej żenady przyznam się, iż zakręciły mi się w oczach łzy. Bo jeśli ktoś dokonuje rzeczy tak rewelacyjnej, to dlaczego Pan Bóg powołuje go już teraz do nieba?
Moje pierwsze wrażenie, to głównie prostota „My Favourite Things” w wykonaniu Grabowskiego i Nahona. Prostota, która jest oznaką prawdziwych mistrzów. Potem przyszły inne skojarzenia. Przede wszystkim z małą dziewczynką, która nuci sobie ten znany utwór. A jeszcze potem z małą dziewczynką na huśtawce. I to powolne zanikanie muzyki, dźwięku skrzypiec na końcu... Jak zamierające wspomnienie z dzieciństwa. Jak powolne odchodzenie: Jeszcze tu jest... Jeszcze przez chwilę słychać. A potem cisza...
PS
Tę krótką notkę napisałem jakiś czas temu. Pomyślałem sobie przed Bożym Narodzeniem, że może jakaś poważna wytwórnia płytowa zainteresuje się jednak tą płytą i może za rok będzie można ją kupić ładnie wydaną w prezencie świątecznym. Może z jakimś materiałem dodatkowym... Tak sobie marzę...
środa, 15 grudnia 2010
wtorek, 14 grudnia 2010
Subskrybuj:
Posty (Atom)