Nie pisałbym może o tym wszystkim – tym bardziej że owa
fotografia jest chyba jeszcze z końca zeszłego roku – gdyby nie fragment
omawianej przeze mnie na tym blogu poruszającej powieści Floriana
Czarnyszewicza „Losy pasierbów”. Warto chyba przytoczyć ten passus z
wypowiedzią polskiego Żyda – mniejsza w tej chwili, na ile bohater powieści
mówi to wszystko szczerze – sama wypowiedź bowiem charakteryzuje pewną postawę,
z którą niestety spotykamy się także i dzisiaj, i nie tylko po stronie polskich
Żydów. Jak widać od prawie wieku niewiele się zmieniło:
„Ja szczerze kocham polski naród i jego Bóg Jezus Chrystus.
I tutaj, i w kraju. Ja nie jestem, proszę państwa, z takich Żydy, co
wyjechawszy za granicę, na polskie ojczyznę psy wieszają, wimiszlając, że ona
im nie chciała sprzedać chleba. Że robiła pogrom, że nie dawała żyć. To nie
jest prawda. Ja zawsze się pitam takich sobaki, dlaczego to w Polskie jest tyle
Żydy co w cała Europa? Dlaczego to tam, gdzie jest źle, żyje dużo Żydy, a tam
gdzie dobrze – mało? Jak to może być? Musić to nieprawda. Musić w Polsce lepiej
było, jeśli do niej zjechali się Żydy z inne kraje.
A za tę dobroć nie wolno płacić złem. Trzeba zawsze mieć w
pamięci, że mi w Polskie się urodzili, że polska baba nam bieliznę pierze, wodę
na wysokie piętro nosi i kury hoduje, sama przymierając z głodu, a chłop drzewo
rąbie, wilki zabija, broni nas od bandyty, od Szwedy, od ruskie czarne sotnie,
od Kozaki zaporoskie i od wszelka inna wredna swołacz. Więc jeśli który w
złości powie na nas pogane słowo lub zamiast w nasze ławkie, kupi coś w
kooperatywa – to za to nie ma się co gniewać”.
(Florian Czarnyszewicz, Losy pasierbów, LTW, Łomianki 2015, s. 83.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz