Parę dni temu słuchałem lokalnej audycji radiowej, w której
jakiś młody człowiek prezentował chyba ulubione swoje utwory. Puszczano między
innymi piosenkę zespołu Kobranocka, który grał w PRL-u w drugiej połowie lat
osiemdziesiątych. Autorzy audycji zwracali uwagę na polityczne przesłanie tych
piosenek i w pewnym momencie ów młody człowiek, który w czasach komuny musiał
być co najwyżej paroletnim dzieckiem, a więc niewiele z otaczającej go rzeczywistości
rozumiał, zauważył, że „niestety piosenki te stają się znowu aktualne” (cytuję
z pamięci).
Muszę przyznać, że cholera mnie wzięła, choć starałem się wrzucić na luz (jechałem przecież autem). Okazuje się, że oto rosną nam zastępy męczenników za wolność i demokrację, przypinają sobie oporniki (za które w czasach stanu wojennego można było dostać porządnie pałą milicyjną) i jakoś nie zauważają, że te swoje dyrdymały wygłaszają w prywatnym radiu, którego nikt nie cenzuruje, którego nikt nie zamierza zamykać i które m.in. puszcza takie właśnie durne wypowiedzi. Ci sami ludzie nie dostrzegają, że popisując się swoją „odwagą” i idąc na demonstrację jakiegoś KOD-u czy innego SZYFRU, mogą sobie do woli wykrzykiwać swój protest, wymachiwać obraźliwymi transparentami i nikt ich nie tylko wodą nie poleje z policyjnych armatek, nie mówiąc już o pałowaniu, ale nawet nie wylegitymuje. Przypomnę może owemu młodemu cymbałowi, że jeszcze pod koniec lat osiemdziesiątych można było trafić na tzw. „24 godziny” do aresztu za wyjście na ulicę z pustym transparentem w ramach happeningu Pomarańczowej Alternatywy.
Muszę przyznać, że cholera mnie wzięła, choć starałem się wrzucić na luz (jechałem przecież autem). Okazuje się, że oto rosną nam zastępy męczenników za wolność i demokrację, przypinają sobie oporniki (za które w czasach stanu wojennego można było dostać porządnie pałą milicyjną) i jakoś nie zauważają, że te swoje dyrdymały wygłaszają w prywatnym radiu, którego nikt nie cenzuruje, którego nikt nie zamierza zamykać i które m.in. puszcza takie właśnie durne wypowiedzi. Ci sami ludzie nie dostrzegają, że popisując się swoją „odwagą” i idąc na demonstrację jakiegoś KOD-u czy innego SZYFRU, mogą sobie do woli wykrzykiwać swój protest, wymachiwać obraźliwymi transparentami i nikt ich nie tylko wodą nie poleje z policyjnych armatek, nie mówiąc już o pałowaniu, ale nawet nie wylegitymuje. Przypomnę może owemu młodemu cymbałowi, że jeszcze pod koniec lat osiemdziesiątych można było trafić na tzw. „24 godziny” do aresztu za wyjście na ulicę z pustym transparentem w ramach happeningu Pomarańczowej Alternatywy.
Jakby tego mało było, ostatnio to właśnie minister tego niby
zamordystycznego rządu, Patryk Jaki, skrytykował działania prokuratury, gdy
policja wtargnęła do domu jakiegoś internauty naśmiewającego się z Andrzeja
Dudy, i wygłosił pochwałę satyry politycznej i swobody wypowiedzi. Przypomniał
przy tym, że takie, nieproporcjonalne do skali „przestępstwa”, absurdalne
działania podejmowała policja w obronie byłego prezydenta Bronisława
Komorowskiego. Który to prezydent notabene chyba tych działań nie krytykował –
w każdym razie nie przypominam sobie – a zrobił to jak najbardziej Andrzej
Duda.
Okazuje się jednak, że za wolność i demokrację „cierpią” nie
tylko osoby indywidualne, ale nawet całe obszary biznesu! Oto jeden z
popularnych portali w taki m.in. sposób ogłasza nowe inicjatywy ustawodawcze i
podatkowe rządu: „Szykuje się skok na kolejną branżę”. Okazuje się, że ów rząd
to nie tylko dyktatura, kaczystowscy siepacze, ale również kryminaliści! Ba! To
rabusie niczym się nie różniący od gangsterów napadających na banki! „Skok”
można bowiem zrobić na kasę, a słowo to użyte w tytule (nieprzypadkowo
przecież, chyba że autor jest kretynem) kojarzy się niechybnie każdemu z wyrażeniem
„skok na bank”. Tak więc problemem „tego kraju” nie są banksterzy, którzy
czerpią kolosalne zyski z lichwy, ale rząd, który próbuje ich utemperować i
wprowadzić jakąś normalność. Tak na poziomie językowym manipuluje się młodą (i
nie tylko), niedouczoną z historii gawiedzią, która chciałaby sobie jeszcze
pokontestować i mieć poczucie, że toczy jakąś walkę o szczytne hasła.
Tak, rośnie więc liczba ofiar kaczyzmu, rośnie w
zastraszającym tempie liczba męczenników za wolność i demokrację. Może by tak zatem
ich przyjaciele, równie zacięcie z Niemiec i pozostałych krajów Europy
wspierający walczących z dyktaturą PiS-u, zaczęli wzorem lat stanu wojennego
przysyłać im paczki? Ale co miałoby się w tych paczkach znaleźć? Żywność?
Konserwy? Olej? Cukier? Powielacze? Może wytłaczarki do podziemnych wydań płyt
Kobranocki? Tylko co na to Kobranocka?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz