niedziela, 9 października 2016

Śmierdzi dziewczyna, czyli „Miś” na miarę naszych czasów


Dwie rzeczy przykuły dzisiaj moją uwagę. 

Pierwsza może mało istotna i pewnie pominąłbym ją milczeniem, gdyby nie fakt, że jednak mocno mnie zirytowała. Oto na jednym z forów internetowych pojawiło się zdjęcie śmigłowca ze słomy i napis, że niby min. Macierewicz mówi, iż jest to śmigłowiec „na miarę naszych możliwości”. 

Zirytowało mnie to po pierwsze dlatego, że domyślam się w twórcy tego „mema” „wybitnego” specjalisty od sprzętu wojskowego (ze szczególnym uwzględnieniem lotnictwa) i potrzeb naszej armii. Pewnie nawet jest on znaczniejszym ekspertem niż ów pan wypowiadający się na łamach „Rzeczpospolitej” w krótkim, a treściwym artykule „Dobrze, że caracale odleciały”. 

Drugim powodem mojej irytacji był fakt, że co jak co, ale to czasy rządów PO-PSL były jak żywcem wyjęte z filmów Barei. Przykładów różnych „misiów” „na miarę naszych możliwości” można by podać mnóstwo, znalazłoby się nawet paru Jarząbków wyśpiewujących „Łubu dubu...”. A jeśli ktoś ma krótką pamięć, to może przypomnijmy choćby taki epizod z ostatnich wyborów prezydenckich:
 



Drugie wydarzenie również kwalifikuje się do kabaretowych. Otóż, pod darem Stalina, czyli Pałacem Kultury i Nauki (cóż za stosowne miejsce!), odbył się protest aktorów pod hasłem „Nie oddamy wam kultury”. 

Tak, proszę państwa, okazuje się, że aktorzy mają jakąś kulturę, której nie oddadzą. Nie wiem, komu nie chcą oni tej swojej „kultury” oddać, tzn. kim są owi „wy”, ale może niech ją sobie ci artyści po prostu... zatrzymają. Zastanawia mnie bowiem, co skłoniło owych aktorów do protestu pod tak kuriozalnym hasłem. Czyżby na jakiś spektakl wkroczyła policja, która chciała siłą zarekwirować ową „kulturę”? Jakiś aktor, będący w posiadaniu tej „kultury”, trafił do więzienia albo chociaż został zatrzymany na 24 godziny? A może powróciła cenzura, która wykreśliła ową „kulturę” z paru przedstawień teatralnych i teraz trzeba ją wystawiać w prywatnych domach i drukować na powielaczach? 

No, cóż... Okazało się, że ciągle chodzi o to samo, czyli o „wybitny” spektakl teatralny pt. „Śmierdzi dziewczyna”... tzn., przepraszam... „Śmierć i dziewczyna”... W każdym razie ten, który miał zatrudnić „aktorów porno”. Wyjaśnił to pewien pan z trzęsącą się ręką (dlaczego ona mu się tak trzęsła? Czyżby to on był tym aktorem porno, który nie zagrał?). Było tam też coś o słowach „wybitnego Wrocławianina” oraz o strzelaniu (tak, tak!). Ach, tak... wybitni aktorzy scen polskich i seriali telewizyjnych szykują się na męczeństwo. Zbierajcie więc, państwo, leki i materiały opatrunkowe, drzyjcie prześcieradła na szarpie, bo poleje się krew.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz