czwartek, 31 stycznia 2019

Niesamowite piękno świata oczami Daniela Reynka

Czasami tak się zdarza, że jedno odkrycie pociąga za sobą kolejne. A może nawet to jest częściej niż tylko czasami.

W każdym razie czytając w chwilach przerwy w pracy z zaciekawieniem wstęp Wojciecha Wencla do właśnie wydanego wyboru poezji Bohuslava Reynka, dowiedziałem się, że jeden z synów poety, Daniel, był fotografem. Zaintrygowany włączyłem Internet i zacząłem szukać. To, co odkryłem, wprawiło mnie w zachwyt. Szkoda, że tych fotografii w sieci nie ma za wiele. Niektóre z nich można sobie powiększyć i kontemplować je w zachwyceniu duszy.

Gdybym miał opisać pierwsze swoje wrażenia, to powiedziałbym, że fotografie przypominają mi do pewnego stopnia filmy Andrieja Tarkowskiego. Kto oglądał „Stalkera”, ten pewnie pamięta te niesamowite sceny, gdzie obrazy destrukcji jednocześnie są olśnieniem pięknem. U Daniela Reynka to piękno szczegółu. Podobnie jak u Tarkowskiego to piękno przenika się z przemijaniem, umieraniem. Barwa, delikatna, ulotna, zwiewna przeciwstawia się postępom ciemności. Jakby ciemność usiłowała pochłonąć blask, ale nie dawała mu rady, jakby spoza tego obrazu przemijania, już wyłaniało się zmartwychwstałe piękno, „którego złodziej nie dostaje ani mól nie niszczy”.

Parę prac Daniela Reynka można zobaczyć tutaj i tutaj.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz