niedziela, 7 lutego 2010

Sztuka (sporo mięsa) II

PRAWDA OBIEKTYWNA

CZYLI

FILM NA ZLECENIE

ALBO

GDZIE JEST GENERAŁ?
Tragedia fantastyczna w jednym akcie

Staroświecki pokój. Duży głęboki skórzany fotel. Przed nim na zdobionym solidnym niemieckim stoliku stoi telewizor. Na ścianie spora kolekcja zdjęć: Adolf Hitler przyjmujący defiladę wojskową, Adolf Hitler z amerykańskim prezydentem, Adolf Hitler z papieżem, Adolf Hitler z Churchillem, Adolf Hitler podpisujący jakąś książkę w otoczeniu czytelników czekających na autograf, Adolf Hitler zwiedzający fabrykę komputerów, Adolf Hitler wypuszczający gołąbka pokoju na tle Kremla itd., itp. Pod ścianą ze zdjęciami zabytkowa komódka, na niej odtwarzacz płyt kompaktowych.
Nie widać postaci siedzącej w fotelu, tylko nogi w kapciach z pomponami. Z telewizora słychać muzykę, która cichnie.

SPIKER TELEWIZYJNY Za chwilę zaprosimy państwa na dyskusję po filmie. A teraz przerwa na rek... (głos nagle milknie, telewizor eksploduje trafiony pilotem rzuconym z fotela)

ADOLF HITLER (wynurza się z fotela, posiwiałe włosy, również posiwiały charakterystyczny wąsik, zmarszczki, przyciemniane okulary w eleganckich oprawkach): Verfluchte Schweine!!!! (następuje seria nieartykułowanych dźwięków i okrzyków, którym towarzyszy typowa dla Hitlera gestykulacja i tupanie nóg. Trwa to dłuższą chwilę. Hitler robi się czerwony na twarzy) Ewa! Komm zu mir! Ewa!!! Ty tu przyjść natychmiast!! Donnerwater! (z niezrozumiałych dla mnie przyczyn Hitler mówi łamaną polszczyzną przeplataną niemieckimi słowami).

EWA BRAUN (zza sceny) Moment! Chwileczkę! Właśnie kończę kolacyjkę dla mojego papcia! (dla odmiany Ewa Braun mówi płynnie po polsku).

ADOLF HITLER (ciągle siedząc w fotelu, bębniąc pięściami po oparciach) Schnnela! Ty mnie nie denerwować!

EWA BRAUN (wchodzi do pokoju – elegancka starsza pani, nieco w stylu Joli lub innej heroiny z brazylijskiego tasiemca) Już idę, już idę... O! (zatrzymuje się patrząc na dymiący jeszcze telewizor) Pewnie znowu oglądałeś TV Historia! A tyle razy ci mówiłam! (załamuje ręce) To już drugi telewizor w ciągu miesiąca! I lekarz też ci mówił, byś...

ADOLF HITLER (wściekły) Ewa!! Ty mnie nie denerwować! Kto to jest ten Grz... Grz... Grz... (robi się purpurowy na twarzy) ten Grz... Grz... Grz...

EWA BRAUN (zaniepokojona) Adolfku! Na litość!

ADOLF HITLER (dławiąc się z gniewu) Ten Grzygrzyg!! Ten Grzygrzygogrzy Braun! Kto to jest! Ja się pytać!

EWA BRAUN A ja skąd akurat mam to wiedzieć?

ADOLF HITLER (w furii) Ty dobrze wiedzieć! Donnerwater! To jest Braun! Braun! Ty go nie kryć!

EWA BRAUN A czy to jednemu psu na imię Burek?

ADOLF HITLER Jaki Burek? Jaki Burek?! Braun, nie Burek! Co ty gadać?!

EWA BRAUN Adolfku! Przecież... (słychać dźwięk staroświeckiego dzwonka telefonicznego). Chwileczkę, odbiorę.

ADOLF HITLER Ewa! Donnerwater!

Żona Hitlera nie słucha go. Wychodzi odebrać telefon. Adolf wali gniewnie pięściami po oparciach fotela.

EWA BRAUN (z holu) To Monika Lorbeeröl. Chciałaby przeprowadzić z tobą wywiad.

ADOLF HITLER (uspokaja się) A! Monika! Ja, ja! Ty mnie umówić na wywiad! Już mu... temu... Grz... Grz... Grz... (znowu purpurowieje na twarzy, krztusząc się)

EWA BRAUN (wchodząc) Umówiłam cię na śro... (powtórnie słychać dzwonek telefonu) A to kto znowu? (wychodzi)

W międzyczasie Adolf wstaje i przechadza się niespokojnie po pokoju. Lekko przygarbiony. Ma na sobie drogi ciemnozielony szlafrok. Pod szyją elegancka apaszka.

EWA BRAUN (wchodząc) Dzwonił Adam. Mówił, byś się nie denerwował, że oni tych gówniarzy jutro w gazecie... (ponownie dzwonek telefonu) Skaranie normalnie!

ADOLF HITLER (do siebie) A! Adam! Ja, ja... wielki przyjaciel. Mógłby być generał, gdyby nie... (chichocze, widać, że powoli się rozluźnia).

EWA BRAUN (wracając po dłuższej chwili) Adolfku, co to był za film? Dzwonił Georg Wunderwaffe z Sojuszu Ludowych Demokratów. Mówił, że wydadzą oświadczenie, w którym zaprotestują przeciwko temu filmowi, że to stek kłamstw w stylu najgorszej bolszewickiej propagandy. Będą się domagać... (dzwonek telefonu) Ach, wiedziałam, że tak będzie... (idzie odebrać).

ADOLF HITLER (promieniejąc) Georg! Ha! Teraz my dać popalić tym gówniarze!

Podchodzi do komódki, włącza odtwarzacz, z głośnika dobiega „Haili Hailo”. Adolf zaciska dłoń w pięść i porusza nią w rytm melodii.

Kurtyna

Wszelkie podobieństwo do rzeczywistych osób i wydarzeń jest czysto przypadkowe i wyłącznie wytworem mojej chorej wyobraźni. No tak, ale to już kiedyś tak jakby pisałem... Wstyd i hańba po prostu i tyle! Jak można takie głupoty publikować!

Z poważeniem,

Terezjusz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz