poniedziałek, 28 marca 2016

Chrystus zmartwychwstał!


Turyn i wystawienie Całunu Turyńskiego to było zwieńczenie naszej pielgrzymki po włoskich sanktuariach rok temu. Całun Turyński mieliśmy okazję zobaczyć w dzień przed przyjazdem papieża Franciszka. Sam Turyn jako miasto sprawił na mnie raczej nieco przygnębiające wrażenie. Po urokliwych średniowiecznych miastach i miasteczkach południa Włoch było to typowe industrialne miasto Północy. Chociaż i tutaj można było zobaczyć fragmenty budzące zachwyt, kojarzące się z tym, co można spotkać w naszym Krakowie czy Lwowie, to jednak nie równało się to z zapierającym dech w piersiach pięknem Sjeny czy Asyżu. 


Całun Turyński, co do którego autentyczności jako płótna pogrzebowego Chrystusa raczej żadnych wątpliwości nie mam, to coś zupełnie innego. To było z wielu względów dla mnie i dla mojej żony niesamowite wrażenie – być może jedyne takie w życiu. Oto staliśmy niejako twarzą w twarz z obrazem Męki naszego Pana, z jedną z największych relikwii chrześcijaństwa. Wyjątkowo trafiliśmy na moment, kiedy w kolejce do Całunu nie musieliśmy czekać nazbyt długo, a dodatkowo nasza grupa mogła spędzić nieco więcej czasu przed relikwią niż zazwyczaj, bo modlitwa była odmawiana i po włosku i po polsku. Mieliśmy więc przed sobą jeszcze jeden dowód autentyczności relacji ewangelicznej, potwierdzenie prawdziwości wydarzenia, bez którego nasza wiara nie miałaby sensu i byłaby głupstwem nie tylko w oczach pogan – Zmartwychwstania Pana Jezusa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz