piątek, 18 listopada 2016

Corner Shop: „The Old Curiosity Shop” albo lektury dzieciństwa

Każdy pewnie ma swoją ulubioną powieść, a może swoje ulubione powieści i opowiadania z dzieciństwa – literaturę, która kształtowała jego wrażliwość, rozbudzała wyobraźnię, przenosiła w świat przygody i bohaterów, z którymi chciałoby się zaprzyjaźnić albo z którymi się przyjaźniło, jak z najprawdziwszymi przyjaciółmi z realnego świata.

Dla mnie taką powieścią, która na zawsze pozostała we mnie, jest „Robinson Crusoe” Daniela Defoe. Przeczytałem ją dość wcześnie, bo gdzieś w drugiej lub trzeciej (najpóźniej) klasie szkoły podstawowej. Pamiętam to tak dokładnie, gdyż po trzeciej klasie zmieniłem szkołę i wiem, że już wówczas miałem tę powieść za sobą – a właściwie w sobie.

Są jednak też i takie książki, które przeczytało się już dużo później i żałuje się, że nie były lekturami w dzieciństwie. Dla mnie do tych książek należy „The Old Curiosity Shop” Charlesa Dickensa ze swoją galerią barwnych postaci, tajemnicami, przygodą, humorem, który wcale się nie zestarzał i fragmentami, które zdają się być dość... nowoczesne, choć przecież nie brak w tej powieści i sentymentalizmów z epoki wiktoriańskiej, jakie u współczesnego czytelnika raczej wzbudzą co najmniej uśmiech, jeśli nie kpinki, zamiast wzruszenia. Z niektórych wątków pokpiwano sobie nawet nie tak długo po wydaniu tej powieści, o czym przypomina Peter Preston, autor wstępu (który zresztą najlepiej przeczytać po skończeniu lektury, by nie psuć sobie jej przyjemności – zadziwiające, że sam wydawca zamieścił takie ostrzeżenie, zamiast zrobić z wstępu po prostu posłowie) przytaczając wypowiedzi takich tuzów literatury anglojęzycznej, jak Chesterton czy Wilde. Myślę, że jako dziecko, a więc czytelnik naiwny, wzruszałbym się tymi sentymentalizmami, a nie traktowałbym je z pobłażliwą wyższością kogoś, kto coś tam trochę wie o literaturze.

Dla mnie zaletą tej powieści, oprócz wartkiej akcji, jest wspomniana już wcześniej galeria barwnych postaci, z których większość namalowana jest tak plastycznie, że wręcz narzucają się wyobraźni jakbyśmy stali przed doskonałym XIX-wiecznym malowidłem. Nawet najdrobniejsza postać, najbardziej marginalna, jest tu przedstawiona tak, że wciąż powraca żywo w pamięci, nawet dłuższy czas po skończeniu lektury.

Zresztą dotyczy to nie tylko bohaterów tej znakomitej, nawet jeśli mającej swoje skazy, powieści. W równym stopniu – miejsc, a także zwierząt, z których wyróżnia się pewien sympatyczny konik, odmalowany z taką dozą humoru, że nie sposób nie nabrać do niego sympatii, zwłaszcza, jeśli samemu trochę jeździ się konno i wie, jaki „charakterek” potrafią mieć niektóre z tych czworonogów.

Z tej galerii postaci, oczywiście na pierwszy plan wybija się diaboliczny Quilp, jeden z tych szwarccharakterów, które na zawsze pozostaną w historii literatury. Ale też i jego przeciwieństwo – uczciwy do szpiku kości, szczery i uczynny Kit czy dobrotliwi państwo Garland. Rzecz jasna bohaterska mała Nell odgrywa tu niebagatelnie ważną rolę, tak jak jej przygody z opiekującym się nią – czy raczej będącym bardziej pod jej opieką – dziadkiem. A rodzeństwo Brassów? Kanalia Sampson wraz z jego „piękną” maskulinistyczną siostrzyczką Sally? To para, która może być modelem dla wszelkich literackich i filmowych szumowin. Tę listę można by ciągnąć i ciągnąć...
Dla koneserów dobrej literatury zaletą tej powieści jest także jej wielowarstwowość, przejawiająca się choćby w nawiązaniach literackich zarówno do arcydzieł literatury światowej (jak Biblia czy Szekspir), do literatury religijnej („Pilgrim’s Progress”) czy wreszcie do popularnych piosenek i wierszy. Nie brak tu także całego sztafażu romantycznego – wiekowych ruin, mrocznych legend, grobów, szaleństwa, rodzinnych tajemnic, wielkiej romantycznej miłości, a nawet wiejskiego nauczyciela uczącego dziatki w położonej wśród lasów osadzie...

Czytanie Dickensa, lektura „The Old Curiosity Shop” to jak powrót do dzieciństwa, do tych wspaniałych powieści, historii, przygód, które kształtowały naszą wyobraźnię.

Dickensa warto czytać, warto do niego wracać. W jego prozie jest duch przygody, ale jest też w ogóle duch, który czyni ją wciąż żywą, wciąż pasjonującą, wciąż zarówno wzruszającą, jak i budzącą śmiech. I jak każdą dobrą książkę – odkłada się ją z żalem, że to już i że nie ma ciągu dalszego...

Charles Dickens, The Old Curiosity Shop, Wordsworth Classics, Ware 1995.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz