piątek, 14 sierpnia 2015

Monte Cassino IV – polski cmentarz


Nad bramą wejściową do kompleksu klasztornego na Monte Cassino widnieje duży napis „PAX” – „pokój”. Tymczasem to miejsce kontemplacji i mozolnej pracy na cześć Pana stało się świadkiem jednych z najbardziej zaciekłych działań wojennych w czasie II wojny światowej. Kiedy podjeżdżaliśmy do klasztoru, właściwie kiedy jeszcze patrzyliśmy nań z dołu i kiedy wcześniej oglądaliśmy makiety rejonu pozwalające sobie w pełni wyobrazić ukształtowanie terenu, z trudem można było uwierzyć, że ktoś szalony mógł usiłować nie tylko się wspinać po tych stromych wzgórzach, ciągnąć sprzęt wojskowy, ale jeszcze próbować zdobyć taką twierdzę. Nic dziwnego, że zdecydowano się ją zbombardować z powietrza. Choć w dalszym ciągu uważam to za barbarzyństwo, nawet wziąwszy pod uwagę militarną (przez niektórych kwestionowaną) i moralną zasadność takich działań. 

Każdy wie, że w pobliżu Monte Cassino znajduje się najsłynniejszy chyba polski cmentarz wojskowy na obczyźnie. Osobiście wyobraziłem go sobie odrobinę inaczej na podstawie dawniej oglądanych relacji telewizyjnych i zdjęć. Cmentarz również okazał się mniejszy niż to sobie przedstawiłem w wyobraźni. Ten, który oglądaliśmy w Loreto, jest położony urokliwie, mając przed sobą rozległą panoramę okolicy i widok na sanktuarium. Tutaj natomiast widoki w dole można głównie podziwiać z klasztoru, natomiast sam cmentarz jest w miejscu bardziej osłoniętym i widać z niego głównie okoliczne zadrzewione wzgórza i monumentalną bryłę klasztornego kompleksu na Monte Cassino. Choć można też dostrzec jakiś fragment tej imponującej panoramy, która roztacza się z sanktuarium. 




Trudno nie czuć wzruszenia, kiedy się stąpa pośród tych żołnierskich mogił. Wielu z tych żołnierzy przeszło długą drogę, mając nadzieję powrotu do Polski. Nie doszli do niej. Zresztą, gdyby wrócili, z pewnością nie spotkaliby przyjęcia takiego, jakie należy się bohaterom walk z wrogiem. W końcu Polska znalazła się pod kolejną okupacją. Część z żołnierzy spoczywających na tym cmentarzu pewnie zdążyła się z nią zetknąć 17 września. Pewnie ich rodzinne miejscowości znalazły się poza terytorium okrojonej Polski – teraz już niepodzielnie pod czerwonym dyktatem.
  

Także tutaj mieliśmy sposobność uczestniczenia we Mszy św. w niezwykłym miejscu – otoczeni mogiłami polskich żołnierzy, mając za plecami benedyktyński klasztor wnoszący się na górze – jak forteca broniąca dostępu siłom ciemności. 


Właśnie zbliża się kolejna rocznica zwycięskiej bitwy z bolszewikami. Wówczas – 15 sierpnia 1920 r. – udało nam się z Bożą pomocą odepchnąć barbarzyńską nawałę. W 1939 nie podołaliśmy przeciwko dwóm barbarzyńcom nadciągającym z Zachodu i Wschodu. Tak w roku 1920, jak i w latach 1939-1945 broniliśmy wartości i cywilizacji, które symbolizuje ten klasztor widoczny na wzgórzu z cmentarza polskich żołnierzy. Tę bitwę wygrali, ale nie wygrali niestety niepodległości Polski jak w roku 1920.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz