piątek, 11 maja 2018

Nasi mali czarodzieje, złodzieje pamięci


Myśląc sobie dzisiaj o Żołnierzach Wyklętych, ze smutkiem skonstatowałem, jak bardzo przez ćwierć wieku urabiano naszą narodową świadomość. I jaką rolę odegrali w tym ludzie kultury i pop-kultury. Ci sami, którzy teraz tak chętnie oskarżają obecny rząd o „bolszewizm”, „faszyzm” i inne zbrodnie. Z jednej strony jest to już stare pokolenie – tych, którzy wychowali się w PRL-u i w tamtej epoce robili kariery. Z drugiej młodsi, którzy wychowali się w tej całej zakłamanej rzeczywistości, w tym kokonie, którym otoczono Polskę po tzw. „transformacji”.

Zastanówmy się bowiem nad takim faktem: dopiero od niedawna tak naprawdę robi się filmy o żołnierzach podziemia niepodległościowego walczących z sowieckim okupantem, z komunistami, pisze się o nich książki, śpiewa. Trzeba było niemal ćwierć wieku, by się tego doczekać! A co robili ci wszyscy piosenkarze, aktorzy, reżyserzy, artyści wszelacy wcześniej, by odzyskać Polskę, polską myśl, polską historię, polską świadomość, polską tradycję? Przebierali nogami do Europy, by teraz rozpaczać, że do niej nie weszli?! Kpili z polskości cytując i grając Gombrowicza i Mrożka?

Razi ich rząd PiS-u? A ilu z nich protestowało, wygłaszało buntownicze deklaracje, kiedy prezydentem zostawał Kwaśniewski? Ilu z nich się oburzało, gdy premierem był Leszek Miller? Ilu z nich deklarowało, że wyjadą z Polski, jeśli pogrobowcy PZPR ponownie wygrają wybory? To ich nie raziło, nie przerażało? Czemu nie huknęli – oni, ludzie kultury! – kiedy Kwaśniewski opowiadał dyrdymały, by wybrać przyszłość? Nie zdawali sobie sprawy z roli, jaką odgrywa tradycja w świadomości narodu?

Dlaczego na początku lat dziewięćdziesiątych nie robili filmów o rotmistrzu Pileckim? Nie opowiadali językiem kina o straceńcach, którzy wbrew wszelkim szansom wciąż walczyli o Polskę po 1945 roku? Dlaczego nie wydobywali z mroków zapomnienia postaci takich, jak np. Florian Czarnyszewicz czy Sergiusz Piasecki, nie kręcili filmów na podstawie ich powieści i opowiadań, nie wystawiali spektakli? Dlaczego nie opowiadali masowemu widzowi o utraconych Kresach? A kiedy już to ktoś zrobił, to czy koniecznie musiał sięgnąć po prozę byłego komunistycznego prokuratora i żołnierza Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego? Naprawdę tak trudno było znaleźć inspirację w innych dziełach?

Jeśli już padały jakieś pomysły na film wojenny, to były to koncepcje nakręcenia nowej wersji Kapitana Klossa albo „Czterech pancernych”. Tak jakby ci ludzie nie mieli dostępu do innej literatury, prawdziwych świadectw, niesfałszowanych opowieści o wojennej i powojennej rzeczywistości! A mogli sięgnąć przynajmniej po wstrząsające relacje „W czterdziestym nas Matko na Sibir zesłali...” zebrane przez pupilka salonu Jana Tomasza Grossa (tak, tak, tego samego!) i Irenę Grudzińską-Gross i stworzyć z tego tragikomiczną (z naciskiem na pierwszy człon) panoramę zagłady Kresów.

Gdyby na początku lat dziewięćdziesiątych powstały filmy i seriale o Żołnierzach Wyklętych, gdyby powstał pełnometrażowy i wysokobudżetowy film o rotmistrzu Pileckim, gdyby taki film, jak „Wyklęty” został nakręcony np. w roku 1992, gdyby zrobiono film na podstawie np. „Wicika Żywicy” czy „Zapisków oficera Armii Czerwonej”, Kwaśniewski nie miałby szans na to, by zostać prezydentem RP (dobrze wiedział, dlaczego wybierał przyszłość). Cimoszewicz nie ośmieliłby się dzisiaj pokazać publicznie. Jaruzelski z Kiszczakiem zostaliby zdegradowani do stopnia szeregowca już w latach dziewięćdziesiątych, a dzisiaj nie byłoby już dawno ani jednej ulicy kojarzącej się z czasami komuny.

Bajki tu opowiadam! Przecież wiadomo, że zakulisowi i jawni macherzy by do tego nie dopuścili! Nie po to był okrągły stół i rozmowy w Magdalence, nie po to 4 czerwca 1992 roku. Żaden też z tych aktorów, piosenkarzy i różnej maści artystów, którzy tak dzisiaj chętnie krytykują obecne rządy i tęsknią do Europy, nie nadstawiałby karku. Oni są po prostu częścią tego wielkiego systemu mydlenia oczu i zakłamywania rzeczywistości, obojętnie czy zdają sobie z tego sprawę, czy też nie. Koniec, kropka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz