wtorek, 19 czerwca 2018

Z życia mikrobów XXVI: Dał młodzieży przykład Balcerowicz, jak zwyciężać mamy


Od czasu do czasu ojcowie założyciele III RP, która przyczyniła się do rozkwitu nowej, czerwonej arystokracji – jak ludzka huba żerującej na Polsce, raczą nas swoimi złotymi myślami, które płyną z ich ust, jak miód ze świeżego plastra. Gdyby nie oni, nie wiedzielibyśmy, gdzie jesteśmy, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy. A zmierzamy obecnie do... dyktatury.


Tako przynajmniej rzecze Leszek Balcerowicz. I w tym przypadku jego słowa nie są jak miód, ale mają posmak piołunu. Bo też ojcowie założyciele, niczym starotestamentowi prorocy, nie tylko miłe rzeczy prawią, ale również niemiłe i niepopularne, które przeszywają duszę jak miecz obosieczny. Z ich marsowego czoła nie schodzi wówczas wyraz zatroskania i niepokoju o los naszej ludowej ojczyzny.


Tym razem Leszek Balcerowicz zatroskał się o młodzież polską, wyrażając przy tym szacunek dla młodzieży rosyjskiej, która „odważnie staje przeciwko dyktaturze Władimira Putina”. Polska młodzież powinna spuścić oczy ze wstydu, a najlepiej zapaść się pod ziemię. Ojciec założyciel jest bowiem rozczarowany jej postawą: „Muszę przyznać, że z jakimś niesmakiem patrzę na zachowanie młodego pokolenia Polaków” – rzecze profesor i marmurową, a może spiżową dłonią poprawia okulary na nosie.


Powodów może być kilka, a nawet trzy tego niesmaku. A tym trzecim jest to, że polska młodzież, która tak bardzo rozczarowała profesora, nie odróżnia „dyktatury, czy zmierzania do dyktatury, od demokracji, państwa prawa”.


Ojciec założyciel, Leszek Balcerowicz, wie, co mówi. W końcu sam należał do nonkonformistycznej młodzieży w czasach PRL-u. On wówczas potrafił odróżnić „dyktaturę proletariatu” od demokracji, a nawet prawdziwą „demokrację ludową” od fałszywej demokracji burżuazyjnej, która oznaczała ucisk i wyzysk klasy pracującej miast i wsi. I dlatego, jeśli wierzyć Wikipedii, jako młody człowiek, bo w wieku 22 lat, wstąpił do partii komunistycznej, której członkiem był od roku 1969 do 1981.


To zapewne ten „nonkonformizm”, praktykowany w najbardziej nonkonformistycznej organizacji tamtych czasów, i świadomość, czym jest demokracja, a czym dyktatura, umożliwiły towarzyszowi Balcerowiczowi studia w Nowym Yorku w latach siedemdziesiątych. Wskażcie mi bowiem takiego młodego idiotę (albo „złodzieja”, jak powiada złotousta kramarka III RP, a obecnie pani komisarz ludowa w eurokołchozie), który mógłby wówczas, w czasach PRL-u, studiować w Stanach, nie potrafiąc jednocześnie dokonać tak oczywistej dystynkcji pomiędzy „demokracją” a „dyktaturą” i wyciągnąć z tego praktycznych wniosków.


Wstyd, polska młodzieży, wstyd! Poprawcie się, bo ojciec założyciel znowu plunie jadem!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz