poniedziałek, 5 sierpnia 2019

Tęczowy PRL-bis

Pewien znany publicysta zamieścił na Twitterze grafikę, która sugerowała powiązanie pomiędzy koloratką a hitlerowskim wąsikiem. Niektórzy wyrażali swoje rozczarowanie tym chamskim „memem”, uważając widać wcześniej owego pana za człowieka większej kultury (szczerze powiedziawszy nie wiem, dlaczego). Jednak w pamięci utkwiła mi przede wszystkim jego odpowiedź na pytanie jednej z osób komentujących: „co to wnosi dobrego?” Otóż ów pan stwierdził, że to „osłabia agresora”!

To typowe. Prawdziwy agresor nazywa ofiarę agresorem, złodziej krzyczy: „Łapać złodzieja!” W końcu prowokacja gliwicka też była wymyślona po to, aby prawdziwy agresor mógł się przedstawiać jako ofiara, która nie miała innego wyjścia. Homobolszewicy nie wymyślili nic nowego, ale stosują tę technikę przy potężnym wsparciu mediów wypaczających rzeczywistość (właśnie miałem okazję przeczytać dzisiaj artykuł w pewnym irlandzkim medium, które obnosi się ze sloganem „Truth matters” – prawda może w tym artykule i była, ale potężnie zmaltretowana i wytarzana w błocie).

Homobolszewikom nie zależy wcale na żadnej tolerancji ani wolności, nie obchodzi ich też prawda. Chcą zamykać usta tym, którzy myślą inaczej niż oni. Zmuszanie ludzi do uczestnictwa w paradach homoseksualnych, tak jak kiedyś w pochodach 1-majowych, to już w niektórych miejscach Europy, np. w Holandii, rzecz normalna. Ta zaraza, „tęczowa zaraza”, jak ją słusznie nazwał abp. Jędraszewski, nawiązując do wiersza Józefa Szczepańskiego „Ziutka”, wkroczyła już do Polski i panoszy się coraz butniej.

Niektórzy może nawet jeszcze nie zdają sobie sprawy ze skali tego, co się dzieje. Ekscytując się wyczynami Kamila D. czy lotami marszałka Kuchcińskiego, być może nie zauważają, że oto znikają kolejne niezależne produkcje i kanały z sieci, bo właśnie do Polski wkroczyła homobolszewicka cenzura, za którą stoi kasa wielkich korporacji. Nie widzę też jakiejś zdecydowanej reakcji rządu, który powinien przecież bronić podstawowych praw i wolności obywatelskich. Czyżby dlatego, że cenzura ta dotyka media, które nie zawsze są tej władzy przychylne?

Homobolszewicy poczynają sobie coraz śmielej i jeśli nie będzie jakiejś zdecydowanej reakcji zarówno rządu, jak i zwykłych obywateli, już za chwilę obudzimy się w PRL-u bis. Jedyna różnica będzie może taka, że półki będą pełne (jak długo?), a zamiast czerwonej flagi, będzie powiewać flaga tęczowa.

Atak na arcybiskupa Jędraszewskiego jest doskonałym przykładem tego, jak działa homobolszewicka propaganda i jak wraca nowe. Mamy już nawet tęczowych księży-patriotów, którzy zgodnie z mądrością nowego etapu wzywają do dymisji krakowskiego hierarchy. Czy po objęciu rządów przez lewicę arcybiskup zostałby internowany? – takie pytanie jeszcze niedawno wydawałoby się absurdalne, dzisiaj okazuje się, że należy je potraktować jak najbardziej poważnie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz