sobota, 6 czerwca 2009

Zdarzenia: Trochę kabaret, trochę farsa, niezła „Szajba”

Dzięki uprzejmości pewnej blogerki (nie jest to Kataryna, więc psy myśliwskie z „Dziennika” mogą sobie odpuścić) miałem przyjemność zobaczyć „Szajbę” w reżyserii Jana Klaty. Wspominałem już tutaj wcześniej, że lubię Scenę na Świebodzkim i różne pomysły zaaranżowania dostępnej tam przestrzeni. Tym razem pomysł też był ciekawy, choć nieco się obawiałem, czy się pod tą folią nie podusimy. Najpierw zresztą myślałem, że to ma być hangar lotniczy. Ani jedno, ani drugie się nie sprawdziło.

Poszedłem do teatru nastawiony na niezłą rozrywkę i dobrze trafiłem. Sztuka Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk w interpretacji znanego reżysera to dobre przedstawienie na sobotni lub piątkowy wieczór dla tych, którzy chcieliby się trochę rozerwać i pośmiać, obejrzeć coś lekkiego bez zadęcia. Natomiast, jeśli ktoś oczekuje jakiejś głębokiej krytyki polskości, filozoficznych przemyśleń o problemie narodu, tolerancji, religii, zagrożeniu fundamentalizmem islamskim czy jakimkolwiek innym, to od razu odradzam. Wyjdzie po spektaklu rozczarowany.

„Szajba” nie odznacza się bowiem jakąś wybitną głębią intelektualną, sama składa się ze stereotypów i mało odkrywczych obserwacji, ale sprawdza się jako absurdalna komedia. Porównałbym ją do jednego z tych dłuższych felietonów Macieja Rybińskiego zamieszczanych choćby w "Rzeczpospolitej". Podobny rodzaj humoru. Trochę taka "Mała apokalipsa" w XXI wieku, ale nie na miarę powieści Konwickiego. Nieco pomysłów na kabaret. Bardziej farsa niż satyra. Raczej nikt się nie obruszy, obojętnie jakiej opcji politycznej czy światopoglądowej hołduje, a z pewnością wyjdzie z teatru ocierając łzy ze śmiechu.

Dobrze spisali się aktorzy, nic więc dziwnego, że publiczność nagrodziła ich w końcu owacjami na stojąco. Choć jak na mój gust była to lekka przesada, bo sama sztuka nie miała aż takiej rangi. Tym niemniej sami grający zasłużyli na nagrodę. Moim typem numer jeden jest w tym przedstawieniu Kinga Preis. Mam wrażenie, że aktorka ta może zagrać wszystko, nawet kij od szczotki. O pozostałych również można powiedzieć wiele dobrego. Ich niewątpliwą zasługą jest to, że widzowie nie nudzili się nawet na mniej udanych fragmentach przedstawienia.

„Szajba”, reżyseria i opracowanie muzyczne: Jan Klata, Scena na Świebodzkim.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz