Nie, nie będzie o Powązkach. Szczerze powiedziawszy guzik mnie ten nadmuchiwany skandal wokół buczenia na Powązkach obchodzi. Powiem krótko: chcieliście, Panowie, to macie!
Będzie o koncercie pewnej pop-gwiazdki, który też mnie guzik obchodzi (tak jak sama gwiazdka). Notabene uważam wszelkie protesty związane z jej koncertem za absurdalne, bo są one dokładnie tym, czego owa celebrytka – jak się teraz ładnie w Polsce mówi – oczekiwała. Nie po to w końcu wybierała uprzednio i teraz tak kontrowersyjne daty na swój szoł, aby było potem cicho. W końcu „szoł mast goł on”!
Dlaczego więc o niej piszę? A to dlatego, że przeczytałem dwie wiadomości wczoraj o tym koncercie. Jedną na Wirtualnej Polsce (sam się pytam po co, bo przecież owa podstarzała pani robiąca z siebie lolitkę obchodzi mnie tyle co zeszłoroczny śnieg), a drugą na portalu wPolityce. W znamienny sposób pokazują one, jak wygląda stan polskich mediów. Wystarczy przeczytać już same tytuły. Na Wirtualnej Polsce: „Przed koncertem Madonny kroniki Powstania i... brawa”. Na portalu wPolityce: „Oburzają się na gwizdy skierowane do rządzących, tymczasem przed koncertem Madonny wygwizdano... film o powstaniu warszawskim!”
Jak więc było naprawdę? Czy „fragmenty kronik z Powstania Warszawskiego (...) przyjęto gromkimi brawami”? Czy też „filmik został wybuczany, wygwizdany”? Gdyż jak pisze pewien nieznany mi bloger: „ani ja, ani inni fani, którzy stali koło mnie nie mieliśmy najmniejszej ochoty na dawkę narodowo-romantyczno-kiczowatą. Przyszliśmy się bawić, a nie płakać”.
No, cóż... jak powiada reżyser w kultowej komedii: „Jest prawda czasów, o których mówimy i prawda ekranu...”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz