To, co działo się wczoraj na Powązkach, jest kolejnym przykładem tego, w jakiej sytuacji znajdują się polskie media. Całkiem niedawno opisywałem na przykładzie koncertu pewnej gwiazdki, jak różny obraz rzeczywistości wyłania się z „przekaziorów” głównego nurtu, gdy skonfrontujemy go z tym, jaki przedstawiają media niezależne, działające głównie w Internecie, wykorzystujące istniejącą tu jeszcze strefę wolnego słowa.
Mając chwilę czasu w przerwie w pracy, zajrzałem wczoraj na znane mi portale, by dowiedzieć się, co w trawie piszczy. I przeczytałem o kolejnej odsłonie dramatu smoleńskiego – ekshumacji na Powązkach. Okazało się, że właśnie mniej więcej w tej samej chwili, kiedy czytałem te wiadomości, doszło tam do incydentu – zatrzymania przez służby mundurowe niezależnego reżysera Grzegorza Brauna. Autor „Marszu wyzwolicieli” wraz z Ewą Stankiewicz zamierzał udokumentować przebieg ekshumacji, co też robił poprzedniego dnia w Gdańsku. Notabene jestem ciekaw, ilu dziennikarzy stacji telewizyjnych i gazet wpadło na ten sam pomysł? Cała sprawa jest przecież skandaliczna. Rodziny osób, które zginęły w Smoleńsku, do tej pory – dwa lata po! – przeżywają horror związany z tamtymi wydarzeniami. Okazuje się, że państwo polskie, które ponoć „zdało egzamin” w tamtych dniach, nie wywiązało się tak naprawdę ze swoich obowiązków i dopuściło do wątpliwości, czy w danym grobie faktycznie spoczywają doczesne szczątki rzekomo pochowanej tam ofiary katastrofy prezydenckiego samolotu. A dowiadujemy się, że szykują się kolejne ekshumacje. Piszę „państwo polskie”, a tak naprawdę pod tą enigmatyczną nazwą kryją się konkretne nazwiska, konkretni urzędnicy, konkretni politycy, którzy zapewniali nas o zachowaniu stosownych procedur, przekopaniu terenu w głąb na ileś tam metrów czy centymetrów i z dumą mówili o „zdawaniu egzaminu”.
Wróćmy jednak do sprawy Grzegorza Brauna. Otóż zaintrygowany sprawą zatrzymania znanego bądź co bądź reżysera postanowiłem dowiedzieć się więcej. Przeszukałem inne prawe portale. Oczywiście o incydencie informowały m.in. Fronda, niezależna.pl, Gość Niedzielny (który zamieścił krótki filmik ze zdarzenia), Wpolityce.pl. Wkrótce też ukazały się tam wywiady z autorem „Eugeniki”. Dowiedziałem się z nich, że samochód, w którym trzymano reżysera, zablokowali stojący pod cmentarzem ludzie, wśród nich posłowie. Obawiano się, że ponownie będzie się usiłować wrobić Brauna w „napaść” na policjanta. Od kilku lat toczy się we Wrocławiu proces w tej sprawie. Ten kontrowersyjny reżyser jest przecież istnym supermenem, lepszym od Arnolda Schwarzeneggera i Sylvestra Stalone razem wziętych, który w szale wojennym potrafi rozgromić cały oddział „wykonujących tylko swoje obowiązki” strażników ładu i porządku publicznego.
Poczytawszy, co tam było, postanowiłem skonfrontować to z relacjami na trzech głównych polskich portalach informacyjnych. Na pierwszym z nich (nazw podawać nie będę, bo nie zamierzam robić im reklamy) znalazłem krótką sesję zdjęciową z niewiele dłuższym opisem. Autora zdjęć wyraźnie interesowały takie ujęcia, by pokazać trzymany przez jednego z „oszołomów” krzyż. Znalazły się też zdjęcia Anny Fotygi i Antoniego Macierewicza stojących przed policyjnym wozem. Była również informacja o zatrzymaniu jednej osoby, ale bez podawania personaliów, tak jakby Grzegorz Braun nie był postacią znaną, autorem kontrowersyjnych filmów dokumentalnych (notabene w wolnej Polsce, jaką sobie marzyłem w latach osiemdziesiątych, jego filmy byłyby kontrowersyjne tylko dla marginalnej bandy lewackich idiotów, których ponad czterdzieści lat komunizmu w Polsce niczego nie nauczyły) i równie kontrowersyjnych wypowiedzi. Czyżby piszący notkę na tym portalu w ogóle nie pofatygował się na cmentarz i pisał tylko na podstawie niejasnych pogłosek, a mając niesprawdzone dane, wolał nie podawać nazwiska? Ale przecież personalia zatrzymanego można było bez trudu znaleźć w kilka sekund w Internecie! Donosiły przecież o nim inne niezależne portale. A może na nazwisko Brauna jest jakiś zapis cenzorski? Ależ cenzura w naszym kraju już dawno nie istnieje, prawda? O co więc chodzi? Postanowiłem sprawdzić na dwóch pozostałych portalach (niestety nie miałem dość czasu na przeglądanie internetowych stron gazet). Tutaj jeszcze gorzej. O incydencie na Cmentarzu Powązkowskim ani śladu. Żadnej wzmianki o zatrzymaniu Grzegorza Brauna. Jedynie informacje o możliwości kolejnych ekshumacji.
O czym to świadczy nie trzeba chyba pisać. Wystarczy tylko odrobina wyobraźni. Ot, choćby przedstawienie sobie, że policja czy żandarmeria wojskowa zatrzymuje innego znanego reżysera. I co? Czytamy na jednym z głównych portali, że „zatrzymano jedną osobę” i nic więcej? Oczywiście rację ma sam autor „Towarzysza Generała”, że ważniejsza jest sprawa zarówno samych ekshumacji, jak i śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej oraz związanych z nią kłamstw. Ale chyba nie o to chodziło dziennikarzom pomijającym jego nazwisko i sam incydent.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz