Myszkując po internecie zwróciłem uwagę – wśród mniej lub bardziej interesujących wiadomości – na jedną dotyczącą pewnej polskiej gwiazdki, która na pewnym portalu społecznościowym zamieściła swoje zdjęcie w ruskiej czapce z sowiecką gwiazdą. Kiedy pojawiły się słowa krytyki, owa gwiazdka (polska, a nie sowiecka) zamiast przeprosić, zaczęła wypisywać bzdury, wplątując w to wszystko jeszcze ni z gruszki, ni z pietruszki Smoleńsk. Tak oto, po tzw. „transformacji ustrojowej” doczekaliśmy się własnego pokolenia „użytecznych idiotów”. Pełny sukces! Historia vitae magistra est!
W kraju, w którym zbrodniczość komunizmu powinna być oczywistością, należałoby się spodziewać, że potępienie tego wyskoku będzie tak powszechne, że owa gwiazdeczka – ze strachu przed utratą kontraktów – w ramach pokuty zje ową czapkę popijając ruską wódką. To znaczy – tak wyobrażałbym sobie wolną Polskę ponad 20 lat temu. Tymczasem propaganda komunistyczna odniosła i u nas pełny pośmiertny sukces. Okazuje się, że dla młodego pokolenia Polaków sowiecka gwiazdka to zabawny gadżet, nie kojarzący się im z cierpieniem milionów - dosłownie! - istnień ludzkich, ze śmiercią, z obozami koncentracyjnymi. Czego oni uczą się na lekcjach historii i kto ich tego uczy?
No cóż, przypomniała mi się przy okazji afera sprzed lat z udziałem księcia Harry'ego. Tak, tak, tego samego. Wybrał się on na jakąś zabawę przebrany za... nazistę. Pamiętam zdjęcia, na których było widać opaskę ze swastyką na jego ramieniu. Oczywiście wywołało to skandal. Książę Harry, uczeń elitarnej szkoły, widać również – podobnie jak owa młoda polska dama – był na bakier z XX-wieczną historią. Nasza gwiazdeczka może się cieszyć, że znalazła się w naprawdę elitarnym gronie - wśród członków rodziny królewskiej. Pytanie tylko, czy to faktycznie powód do dumy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz