Nim dotrzemy do słynnego wzgórza udajemy się do muzeum bitwy o Monte Cassino – Historiale di Cassino.
Czekając na zwiedzanie zaglądamy do sklepiku. Tutaj oczywiście można kupić różne gadżety i pamiątki. W tym koszulki. Są polonica. Są też elementy, które zaskakują – jak koszulki wyraźnie upamiętniające niemieckie formacje wojskowe.
Samo muzeum robi na mnie z początku wrażenie kompletnie infantylnego, być może bardziej przeznaczonego dla zwiedzających ze Stanów Zjednoczonych (bez obrazy) lub krajów, które nie brały w tej wojnie bezpośredniego udziału. Potem jest trochę lepiej i można się nawet nieco dowiedzieć, zwłaszcza jeśli nie zna się zbyt dokładnie szczegółów przebiegu tej bitwy. Twórcy muzeum włożyli sporo wysiłku i pomysłowości, by opowiedzieć o tych zmaganiach jak najciekawiej przy pomocy dźwięku, obrazu i oryginalnych eksponatów z terenów walk.
Przypomniawszy sobie
historię słynnej bitwy udajemy się w dalszą drogę, która na pierwszy rzut oka
nie wygląda bezpiecznie. Jednak nasi kierowcy nie mają problemu z kierowaniem
po stromej i krętej szosie wiodącej do klasztoru. Dech w piersi zapierają
rozciągające się widoki, a owa panorama swoje zwieńczenie zyskuje w samym
klasztorze, z którego prezentuje się w całej okazałości.
Rekonstrukcją natomiast nie jest przepiękna
kaplica, która zachowała się mimo ciężkiego bombardowania, a w której spoczywają
doczesne szczątki założyciela klasztoru – św. Benedykta z Nursji i jego siostry
św. Scholastyki.
Te złocone, przecudnie zdobione ściany i sufity pozwalają duchowi ulecieć w dziedzinę spraw wiecznych, nieprzemijających. Podobnie jak naturalne piękno przyrody, tak dzieła rąk dawnych mistrzów wskazują na Boga, wspomagają modlitewną kontemplację.
Te złocone, przecudnie zdobione ściany i sufity pozwalają duchowi ulecieć w dziedzinę spraw wiecznych, nieprzemijających. Podobnie jak naturalne piękno przyrody, tak dzieła rąk dawnych mistrzów wskazują na Boga, wspomagają modlitewną kontemplację.
Piękny wpis.
OdpowiedzUsuńDo zwiedzania jeszcze wypada dołożyć wizytę na cmentarzu polskich żołnierzy. Kto pojedzie, niech zabierze choć jeden znicz - należy się tym bohaterskim chłopakom, którzy walczyli tak daleko od domu...
Dziękuję. O cmentarzu jeszcze trochę będzie. Nie chciałem robić po prostu zbyt długiego wpisu, a poza tym o cmentarzu polskim w Loreto też zrobiłem osobny fragment. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń