czwartek, 26 marca 2009

Nie biadolcie, zakładajcie własną telewizję


„Nie palcie komitetów, zakładajcie własne” – powiedział niegdyś ponoć Jacek Kuroń.

Co chwilę głośno o kolejnych zwolnieniach i czystkach dziennikarzy zarówno w radiu, jak i w telewizji publicznej. Jeśli chodzi o zmiany na gorsze w telewizji, to problem ten jest mi niemal obojętny, choć wiem, że obojętny być nie powinien, bo w końcu TVP jest utrzymywana z pieniędzy podatnika i mamy prawo wymagać, by przestrzegała pewnych norm i oczekiwać, że będzie nadawać programy odzwierciedlające również nasze poglądy. Sam zresztą w swoim blogu pisałem o aferze wokół serii programów z cyklu „System 09”. No, cóż – to prawda. Ale jakiś czas temu pozbyłem się tego pożeracza czasu, jakim jest odbiornik telewizyjny, i za nim nie tęsknię. A kiedy wpadam do rodziców w łykend, widzę, że z nadawanej sieczki, do oglądania nadaje się tylko w jakimś stopniu TVP Kultura. Reszta, z wyjątkami, to zazwyczaj zwykłe śmieci. Gdyby przepuścić to przez wyżymaczkę, treści pozostałoby ledwo parę kropelek.

Są jednak wyjątki i te wyjątki oglądam, jeśli są dostępne, w Internecie (notabene nie wiem, dlaczego ostatnio, by obejrzeć kolejny odcinek „Trzeciego punktu widzenia”, muszę go ściągać bezpośrednio na mój komputer. Przedtem wystarczyło tylko kliknąć i po chwili oglądałem go o dowolnej porze dnia i nocy). Zamiast więc biadolić, lepiej może pomyśleć, jak wykorzystać Internet do tworzenia własnej telewizji. W zasadzie każdy, kto ma zwykłą kamerę internetową, może już stać się twórcą własnego programu. Rzecz jasna nie będzie to to samo, co robią za grube pieniądze komercyjne czy publiczne stacje telewizyjne, ale to przecież początek, a jakość treści może w tym przypadku dominować i pokrywać niedostatki i niedoskonałości techniczne czy wizualne.

Internet to doskonałe medium, które coraz bardziej się rozwija i daje coraz więcej możliwości. Kto to uchwyci w porę już teraz, prawdopodobnie będzie w dużo lepszej sytuacji jako nadawca w najbliższej przyszłości. Dzięki Internetowi nie udało się całkowicie wyeliminować z publicznego obiegu i debaty takich choćby filmów, jak słynne „Plusy dodatnie, plusy ujemneGrzegorza Brauna. Dzięki internetowym blogom i niezależnym portalom można obejrzeć to, czego media głównego nurtu nie pokażą czy nie pokazały, bo jest dla nich lub grubych ryb z establishmentu niewygodne. Testuje i wykorzystuje te możliwości sieci, jeszcze nie do końca doskonale, na przykład znakomicie rozwijający się portal „Frondy”.


Zamiast biadolić zatem nad stanem telewizji publicznej, lepiej zakładajcie własną.

1 komentarz:

  1. Eeee, a kto się jeszcze przejmuje TV?
    Nie wyrzuciłam odbiornika, wręcz nabyłam nawet lansiarskie cacko ha ha, ale bynajmniej nie po to aby oglądać na nim tylko wiadomości czy z tyłka wytrzaskane show po polsku:-)
    Internet od dawna daje więcej możliwości - i nie ma co porównywać te dwa media. Choć wiadomo, że jeszcze długo, długo będzie tak właśnie: prawdziwe i wartościowe jest to co w odbiorniku TV. Taka transformacja:-)jakoby:-)
    A co do Kuronia - to właśnie tak powiedział, a nie ponoć;-)

    OdpowiedzUsuń