czwartek, 22 października 2015

Ten wredny nazista Kaczyński

Zdroworozsądkowe słowa Jarosława Kaczyńskiego o możliwości przenoszenia chorób zakaźnych przez tzw. „uchodźców” wywołały spienioną falę krytyki pod adresem prezesa PiS. W sumie nic dziwnego, bo cokolwiek powiedziałby Jarosław Kaczyński i tak spotka się z krytyką i przejawami nienawiści pod jego adresem. Jest ogólnie przyjęte wśród jego wrogów, że prezes ma złe intencje i że jest po prostu małym Hitlerem. 

Atak, z jakim spotkał się Kaczyński, jest tak groteskowy, że nie potrafiłbym w to wszystko uwierzyć, gdybym nie obserwował tego od lat. Porównywanie prezesa drugiej największej partii politycznej do nazistów jest tak idiotyczne, że po prostu szkoda słów. I pewnie nie byłoby warto o tym pisać, gdyby nie fakt, że ofiarami tych manipulacji, przekręceń i przekrętów padają często zwykli, uczciwi ludzie, na co dzień nie interesujący się polityką, ale pałający miłością do Ojczyzny i dla jej ratowania gotowi głosować na partie obce im ideologicznie – byle oddalić widmo „wrednego” Kaczyńskiego rozpętującego III wojnę światową. 

Byłoby to i może nawet zabawne, gdyby nie przynosiło tak opłakanych skutków. Ludzie tacy, choć są zadeklarowanymi katolikami, głosują na partie, które są gotowe wprowadzić aborcję na życzenie, które promują dotowanie in vitro z budżetu państwa, forsują ustawy niszczące rodzinę, myślą o legalizowaniu tzw. „związków partnerskich” i upowszechniają koncepcje destrukcyjne dla cywilizacji chrześcijańskiej w Polsce… Ale przecież przyświeca im cel wyższy – obrona Ojczyzny przed dyktatorskimi zakusami małego Hitlera! Stopień zaczadzenia jest tak ogromny, że odbiera zdolność logicznego rozumowania. Nic nie pomoże argument, że gdyby ów wredny „nazista” Kaczyński miał faktycznie zapędy dyktatorskie, to swego czasu nie oddałby tak łatwo władzy, a aferę gruntową zamiótłby pod dywan i Koniu w dalszym ciągu mógłby eksperymentować na dziatwie szkolnej, a nie podlizywać się obecnej władzy. 

I tak oto, „broniąc” Polski przed „dyktatorem”, ci uczciwi, a naiwni ludzie doprowadzają de facto do niszczenia tego, co pozwoliło ich Ojczyźnie przetrwać nawet tak destrukcyjną ideologię, jak komunizm. Kiedy któregoś dnia obudzą się w świecie, w którym ich dzieci będą uczyć się w szkole, że mogą sobie wybrać płeć, za ścianą będą mieli tzw. „małżeństwo homoseksualne”, a za noszenie na piersi krzyżyka będzie można dostać mandat, będzie już za późno. 

Niestety nie przemówi do nich stwierdzenie, że lepiej, by tym razem zostali w domu i dali Polsce szansę na autentyczne zmiany. Dlatego tym bardziej trzeba się nie poddawać i iść na wybory. Tylko przytłaczającym zwycięstwem można pokazać, że krytycy Kaczyńskiego się mylili, bo tylko wówczas, gdy prezydentem jest również polityk PiS-u, będzie szansa na szybkie wprowadzenie zmian korzystnych dla przeciętnego obywatela. No chyba, że politycy zawiodą. Wtedy już nic nie uratuje dryfowania Polski. Chyba tylko cud.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz