Druga część cyklu Pawlikowskiego jest moim zdaniem słabsza jako powieść od pierwszej. Zdawał sobie z tego zresztą sprawę sam autor, choć – jak czytam w posłowiu książka – została entuzjastycznie przyjęta przez niektórych recenzentów. Intryga powieściowa jest dość wątła i stanowi bardziej pretekst do serii anegdot i opowiastek wspomnieniowych. Śledzimy nie tyle dzieje głównego bohatera, co bardziej obrazki z epoki i panoramę różnorodnych postaci – autentycznych w przewarzającej mierze, jak się zdaje – głównie ze świata ziemiańskiego i urzędniczego. Pod tym względem proza ta przypomina taką klasykę wspomnieniową, jak choćby „Poszło z dymem” ks. Waleriana Meysztowicza. Różnica jest tylko taka, że tutaj fikcja miesza się z faktami, postaci zmyślone z autentycznymi.
Nie znaczy to, by
brakowało tu fragmentów o kapitalnej urodzie czy przykuwających uwagę,
zwłaszcza czytelników podatnych na piękno przyrody – główny bohater jest bowiem
zapalonym myśliwym i fragmenty poświęcone jego wyprawom łowieckim są
jednocześnie hołdem oddanym urokowi ziem dawnej Rzeczypospolitej, a głównie
dawnego Księstwa Litewskiego. Są one też utrwaleniem na piśmie zwyczajów tego
świata ziemian, który odszedł już w przeszłość, a nawet całkowicie w niepamięć.
Książka ta daje ciekawy obraz II Rzeczypospolitej od jej początków po tragiczny finał. I jest jednocześnie podzwonnym dla świata ziemiańskiego, dla świata I Rzeczpospolitej, której koniec przypieczętował haniebny traktat ryski, unicestwiając szanse na jej wskrzeszenie i oddający na zagładę z rąk bolszewików spory jej fragment, by ostatecznie jej resztki unicestwiła II wojna światowa i najazd dwóch barbarzyńców.
Z tego względu nawiązania do „Pana Tadeusza” (nieco chyba liczniejsze w pierwszym tomie) w powieści są jak najbardziej uzasadnione. Przy wielu fragmentach chciałoby się powtórzyć za wielkim poematem, że jest to ostatnie takie polowanie, ostatnia taka podróż, ostatni taki facecjonista Księstwa Litewskiego, ostatni taki dworek, bo już więcej ich przecież nie będzie. Jeszcze chwilka i wszystko zniknie. Tak jak zniknęła pamięć o polskich Kresach odciętych od Rzeczpospolitej wspomnianym już traktatem ryskim. Dziś, kiedy mówi się o Kresach, ma się głównie na myśli przecież obszary II Rzeczpospolitej zabrane nam przez Stalina.
Nie jest to jednak obraz idealizowany. I dotyczy to zarówno II Rzeczpospolitej, jak i świata ziemiańskiego, szczegółów obyczajowych, świata polityki i relacji międzyludzkich w książce przedstawionych. Daleka to wizja od stereotypowych przedstawień i niepozbawiona momentami brutalnych fragmentów, jak na przykład ów wstrząsający epizod zastrzelenia przez polskich żołnierzy ich żydowskiego kolegi z pociągu. Jest tu również sporo humoru, ale jest też trzeźwy dystans głównego bohatera do wielu spraw. Niektóre fragmenty mogą czytelnika zaskoczyć (jak na przykład kontrast między zachowaniem niemieckich oficerów w czasie I i II wojny światowej), inne zaciekawić i rozbawić (na przykład opis wystąpienia polskich futurystów). Powieściowy Tadeusz, który wygląda na alter ego samego autora, z dystansem patrzy na politykę II RP. Czasami sympatyzując z endekami, czasami z piłsudczykami, ale w gruncie rzeczy zachowując swój pogląd na rzeczywistość i nie przymykając oczu na przykłady niesprawiedliwości czy wręcz kryminalnych zachowań jednej lub drugiej strony politycznego sporu.
Końcowe partie II tomu cyklu powieściowego Pawlikowskiego dają czytelnikowi jeszcze jeden obraz klęski we wrześniu 1939 roku, obraz ewakuacji urzędników, ucieczki przed hitlerowcami i sytuacji na wschodnich terenach II RP aż do zajęcia ich przez wojska sowieckie. Podają też interesujące szczegóły dotyczące tej ucieczki, jak i złudzeń przeżywanych przez bohaterów, nieświadomych, że mają do czynienia z wojną totalną, całkowicie różną od tej z roku 1914 i że nie jest to jedynie wycofanie się na tyły, ale klęska dotychczasowego świata. Przykładem takich złudzeń jest wysłanie przez głównego bohatera kilkunastu kartek pocztowych z Kowla – gest, który sam w sobie jest tak naiwny, a jednocześnie tak symboliczny.
Zamieszczone w tomie fragmenty „Pamiętnika emigracyjnego Tadeusza Irteńskiego” rzucają ciekawe światło na okres okupacji sowieckiej i hitlerowskiej oraz życie na emigracji w Szwecji, a potem w Wielkiej Brytanii i pracę dla rządu polskiego na uchodźctwie. Interesujące są passusy przedstawiające podróż do Wilna, obrazy miasta zajętego najpierw przez sowietów, a potem przez Litwinów, życie w stanie zagrożenia i niepewności, usiłowania wydostania się na Zachód. Szkoda, że ta trzecia część powieściowego cyklu nie została ukończona. W sumie bowiem zamierzony tryptyk czy też trylogia Pawlikowskiego daje obraz pokolenia, które pamiętało schyłek XIX wieku i resztki świata, który tkwił korzeniami jeszcze w I Rzeczpospolitej, a który to świat w końcu zawalił się z trzaskiem i hukiem, zostawiając po sobie zgliszcza i pamięć pielęgnowaną przez takich artystów słowa jako autor „Dzieciństwa i młodości Tadeusza Irteńskiego”.
Michał K. Pawlikowski, Wojna i sezon, LTW, 2011.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz