piątek, 21 września 2018

Episkopat jak drogówka, czyli matka siedzi z tyłu


Żyjemy w chwili być może jednego z największych kryzysów w dziejach Kościoła katolickiego. Niektórzy katolicy świeccy w Stanach Zjednoczonych domagają się wręcz ustąpienia papieża Franciszka, a przede wszystkim solidnego śledztwa na temat świadectwa arcybiskupa Vigano i wyczyszczenia tej stajni Augiasza żelazną miotłą. W mediach amerykańskich zarówno katolickich, jak i świeckich wre, co jakiś czas na światło dzienne wychodzą nowe fakty.

Jednym z ciekawszych wątków w tej całej sprawie jest m.in. infiltracja Kościoła katolickiego w USA przez komunistów i umieszczanie w seminariach kandydatów, których celem było rozwalenie Kościoła od środka. Komentatorzy przypuszczają na podstawie świadectwa nawróconej komunistki Belli Dodd, że to jest jedno ze źródeł obecnej sytuacji w amerykańskim Kościele. Sama Bella Dodd opowiedziała Dietrichowi i Alice von Hildebrand, że udało się jej umieścić ponad 1000 młodych mężczyzn w różnych seminariach, którzy udawali wiernych katolików.

Co z tego dociera do polskich czytelników, widzów i słuchaczy? Czy przeciętny katolik jest świadom tego, co dzieje się w Kościele katolickim? Zaznaczam: tu nie chodzi o jakiś zbór protestancki, który targany jest skandalem i którego hierarchia nie chce potraktować poważnie problemu. Tu chodzi o Kościół katolicki, czyli Kościół powszechny! W ciągu minionych tygodni chyba tylko raz zdarzyło mi się usłyszeć na Mszy kapłana, który w modlitwie wspomniał trudną sytuację w Kościele katolickim. Może mam pecha. A przecież prośba o pomyślne rozwiązanie tego kryzysu powinna być główną intencją każdej Mszy św. i każdego nabożeństwa. 

Wydaje się, że nasi hierarchowie postępują w myśl zasady:

Niech na całym świecie wojna,
byle polska wieś zaciszna,
byle polska wieś spokojna.

Gdzie „wieś” symbolizuje po prostu Polskę. Po co w końcu niepotrzebnie burzyć spokój przeciętnemu Kowalskiemu? Niech żyje sobie w błogiej nieświadomości.

Taki obraz polskiego Kościoła chyba chcą polscy biskupi posłać również w świat, którym wstrząsają wspomniane wyżej kolejne informacje o skandalu homoseksualnym w Kościele katolickim. Cóż bowiem takiego uznano za temat godny uwagi czytelnika zagranicznego i przetłumaczenia na język angielski oraz umieszczenia na oficjalnej stronie Episkopatu? Ekumeniczną (tak, tak – ekumeniczną!) akcję, której celem jest bezpieczeństwo na drodze! Nie wierzycie, to sobie zerknijcie tutaj.



Dodam, że do tej pory angielska wersja strony Episkopatu była dość rzadko aktualizowana, a przynajmniej w nieregularnych odstępach. Wydawałoby się więc, że jeśli już coś zostaje tu zamieszczone, to powinna to być przynajmniej naprawdę istotna kwestia dla Kościoła i wiernych (i nie chodzi mi o to, bym lekceważył bezpieczeństwo na drogach). Być może dla tłumacza zatrudnionego przez biskupów to takie wprawki w różnej tematyce, więc treść tak naprawdę nie jest istotna. Też ciekawe zajęcie.

A swoją drogą, mówiąc poważnie, przykład zdaje się iść z góry. Ojciec święty wśród skandalu molestowania seksualnego uznał, że ważnym tematem są plastykowe butelki wyrzucane do oceanu. Świeccy w Stanach Zjednoczonych domagają się jego ustąpienia, a papież Franciszek mówi o plastykowych butelkach! Może nic dziwnego zatem, że miał ostatnio czas dla proaborcyjnego piosenkarza Bono, a nie ma do tej pory tego czasu na odpowiedź na dubia lub dla argentyńskich kobiet, ofiar molestowania seksualnego, które chciałyby się z nim spotkać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz