piątek, 22 marca 2019

Corner Shop: Dlaczego Szekspir zaczął pisać baśnie?

Pisałem już o zaskoczeniu, jakie wzbudził we mnie fakt, że Władysław Tarnawski, rozpatrując przemiany w poszczególnych okresach twórczości Szekspira, pisał enigmatycznie o jego „rosnącej znajomości życia i natury ludzkiej”, natomiast nie zwrócił uwagi na to, w jakich okolicznościach politycznych i społecznych przyszło żyć wybitnemu dramaturgowi i że to one mogły w znacznym stopniu przyczynić się do przemian w jego twórczości.

Wspomniana już przeze mnie na tym blogu Clare Asquith w kapitalnej książce Shadowplay przedstawia, jak te okoliczności zaważyły na utworach Szekspira. Pamiętam toczone swego czasu dyskusje na ten temat, czy utwory skupiające się na lokalnych problemach mogą mieć uniwersalną wymowę. Czy zatem mogło być na przykład tak, że Mickiewicza czytaliby ludzie na całym świecie, mimo że jego główną problematyką byłaby niewola ojczyzny, rozdartej pomiędzy trzech zaborców? Szekspir jest znakomitym przykładem, że taka sztuka jest możliwa. Jego dramaty o wymowie uniwersalnej, mają jednocześnie jakby „drugie dno” – odnoszą się do ponurej rzeczywistości Anglii Elżbiety I i Jakuba I – ponurej dla katolików (choć nie tylko) prześladowanych przez reżym.

Asquith odszyfrowuje to ukryte przesłanie i wyjaśnia, dlaczego niektóre z utworów albo ich fragmenty są dzisiaj niezrozumiałe, a może nawet rozumiane opacznie czy wręcz lekceważone, choć dotyczą one tak naprawdę spraw istotnych.

Okres, którego dotyczyła cytowana przeze mnie uwaga Tarnawskiego, był dla katolików szczególnie bolesny. Zawiodły nadzieje pokładane w Jakubie I, nie nastąpiły rządy tolerancji religijnej, w roku 1604 zawarto pokój z Hiszpanią, a w roku 1605 doszło do spisku prochowego, który był kolejnym pretekstem do zaostrzenia prześladowań katolików.

Autorka podaje przykład pisarza Johna Haringtona, który w swoich utworach, licząc na zmianę kursu przez króla Jakuba, próbował w swoich pismach przemówić do niego na rzecz tolerancji. Takim przykładem jest jego Tract on the Succession. Clare Asquith konkluduje swoje uwagi na temat tego autora takim oto stwierdzeniem: „Ale po odnowie prześladowań z roku 1604 Harington, jak wielu innych, dał sobie spokój z królem. Zmienił dedykację swojej książki, kierując ją do księcia Henryka, który w tym czasie miał lat jedenaście”.

Dalej, pisząc już ponownie o Szekspirze, autorka stwierdza:

Są krytycy, na czele których stoi Samuel Johnson, którzy głowią się nad zadziwiającym kontrastem między następnymi trzema sztukami Szekspira a posępnym, coraz bardziej teoretyzującym dziełem poprzednich siedmiu lat. Szekspir zaczyna tworzyć baśnie. Pierwsza z nich, Perykles, jest niemal dziecinie naiwna w swoim sposobie przedstawienia i formie narracyjnej – do tego stopnia, że powszechnie się przyjmuje, iż pierwsza część sztuki jest dziełem innego autora. Jednak, jeśli się już to wykryje, przebieg kariery Szekspira jako katolickiego apologety dostarcza motywu dla tej nagłej przemiany. Szekspir, wraz ze sporym gronem innych wysoce inteligentnych rówieśników, takich jak Harington, miał właśnie poświęcić całą siłę perswazji na ponowne przedstawienie swojej argumentacji w słowach, których zamysłem było odwołanie się do czternastoletniego chłopca.

Chodziło oczywiście o wspomnianego już wyżej księcia Henryka.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz