sobota, 16 marca 2019

Dlaczego Trzaskowski jest lepszy od Jakiego?

Patrząc na poczynania Rafała Trzaskowskiego w Warszawie mam pewną satysfakcję. Jeszcze w trakcie wyborów samorządowych pisałem:

pan Trzaskowski nie ukrywa, że chce z Warszawy zrobić Sodomę. Mówi to wystarczająco jasnym językiem, by dotarło to nawet do najbardziej tępego człowieka. Patryk Jaki natomiast stwierdza, że nie chce „Warszawy ideologicznej” i w taki sposób szykuje nam ów koszmar – ów korowód, o którym pisze Chesterton w powieści Człowiek, który był czwartkiem.

(...)

Otwieranie szeroko drzwi Sodomie jest rzecz jasna złe. Ale czy wpuszczanie jej bocznymi drzwiami jest lepsze? W tym pierwszym przypadku przynajmniej ludzie mogą się od razu przekonać, co się szykuje i zareagować. W tym drugim – kiedy się zorientują, co się stało, może być już za późno – ich dom otoczą sodomici, by poobcować z aniołami.

Dlatego zdecydowanie wolę Trzaskowskiego. Choć nie znaczy, bym na niego głosował. W końcu zło jest złem. Również i to przebrane w skórę „nieidologicznej” owcy.

Moja satysfakcja wynika oczywiście nie ze skandalicznych poczynań pana Trzaskowskiego i jego świty, ale z tego, że ludzie zareagowali. A więc miałem rację, że wprowadzanie Sodomy wprost spotka się z oporem. Zareagowali rodzice, zareagowały organizacje pro-rodzinne, zareagował PiS, zareagowali nawet biskupi, choć wcześniej milczeli, kiedy Patryk Jaki głosił poglądy, za jakie powinna spotkać go ekskomunika. Zaprotestowali liderzy protestanckich zborów.

Gdyby Patryk Jaki został prezydentem, pomysły, jakie otwarcie zaczął realizować Trzaskowski, byłyby wprowadzane stopniowo – kropla drążyłaby skałę. On „tylko” pozwalałby na sodomickie parady, „tylko” podpisałby się pod dofinansowywaniem in vitro, może nawet „tylko” wyasygnowałby jakieś pieniądze na hotelik dla homoseksualistów, gdyby jego wiceprezydent go o to poprosił. A to wszystko przy milczeniu duchowieństwa, bo to przecież „nasz” prezydent. Kto wie, może nawet po zakończeniu kadencji odprawiono by Mszę dziękczynną za te wszystkie „zbożne” dzieła.

Na szczęście mamy jednak otwartą wojnę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz