środa, 6 marca 2019

Habent sua fata libelli – „Szekspir. Książka dla młodzieży i dla dorosłych”.

W swoich szekspirowskich poszukiwaniach udało mi się zdobyć publikację prof. Władysława Tarnawskiego Szekspir. Książka dla młodzieży i dla dorosłych. Tę wydaną w 1931 roku pracę miałem okazję wcześniej poznać we fragmencie we wrocławskiej czytelni Ossolineum. Ponieważ pierwsze partie książki, mówiące o osobistych początkach przygody profesora z twórczością wielkiego dramaturga, mnie urzekły, postanowiłem sprawdzić, czy jednak nie uda mi się zdobyć jej na własność. Po niezbyt długich poszukiwaniach natrafiłem na nią w jednym z internetowych antykwariatów. Okazało się, że była w całkiem dobrym stanie, jak na rzecz wydaną prawie wiek temu.

Kiedy zacząłem ją przeglądać, znalazłem w niej pieczątki jednej z lokalnych bibliotek na Dolnym Śląsku i to na dodatek z miejscowości związanej z dzieciństwem mojej małżonki. Ciekawe, w jaki sposób i kiedy tam trafiła? Czy znalazła się w tej bibliotece tuż po wojnie, przywieziona ze z jakimiś zbiorami bibliotecznymi z ziem utraconych na wschodzie? A jeśli tak, to jak się uchowała? Wszak chyba książki Tarnawskiego musiały być na cenzurowanym, skoro jej autor, aresztowany w roku 1946 i skazany na 10 lat więzienia, zmarł w komunistycznym więzieniu na Mokotowie w roku 1951? A może ktoś dał tę książkę do biblioteki w latach dziewięćdziesiątych, już po tzw. „transformacji”? I w końcu biblioteka pozbyła się jej ze swych zbiorów – dobry stan dzieła Tarnawskiego (tylko parę delikatnych zaznaczeń ołówkiem) zdaje się wskazywać na to, że chyba nie była to książka zbyt często czytana.

W samej książce jest jeszcze jedna intrygująca rzecz. Nie wiem, czy była ona po jakimś czasie ponownie zszywana i czy okładka jest oryginalna. Kiedy ją przeglądałem już w domu, myślałem początkowo, że niestety nabyłem egzemplarz wybrakowany. Nie zgadzała się numeracja stron. Po uważniejszym przyjrzeniu się tym stronom, zorientowałem się, że z jakichś nieznanych bliżej powodów między oryginalnymi kartkami Szekspira Tarnawskiego znalazło się kilka stron spisu treści jakiejś chyba przedwojennej książki prawniczej. Na to zdaje się wskazywać ten spis treści. Wygląda na to, że to tłumaczeni publikacji francuskiej. Na dodatek oprócz samego spisu treści są jeszcze dwie ostatnie strony tej nieznanej z tytułu publikacji, które mówią o... anonimach.

Czy ktoś potrafi wyjaśnić, jak to się stało, że do książki o Szekspirze „wkradły się” strony jakiejś książki prawniczej i to prawdopodobnie jeszcze przedwojennej – o czym zdaje się świadczyć jej język? Książka się rozsypała od używania i ktoś postanowił ją złożyć i oprawić na nowo, a przy składaniu nie zauważył, że w jakiś sposób pomiędzy kartki dostały się fragmenty innej publikacji? Jakoś trudno to sobie wyobrazić. Jakże bowiem roztargniony musiałby to być introligator! Z jednej strony dbał, żeby książka wyglądała jak nowa, a z drugiej wkleił przez nieuwagę kilka obcych kartek! Ktoś zrobiłby to zatem celowo? Ale po co? Chyba nie po to, aby nieznacznie zwiększyć jej objętość? Chciał schować te kartki w innej książce? Ale chyba nie była to książka na cenzurowanym i dlaczego tylko spis treści i ostatnie dwie strony rozdziału o anonimach?

Chciałbym się kiedyś tego dowiedzieć. Książka prof. Tarnawskiego wydaje się kryć w sobie jakąś tajemnicę. Być może odbyła długą drogę od chwili swego wydania we Lwowie w roku 1931 (ciekawe kto i w jakiej księgarni ją kupił?), nim ostatecznie trafiła do mojej biblioteki. Ale jaka była to droga, do kogo należała przed wojną, jak dostała się do biblioteki w małej dolnośląskiej miejscowości i kiedy? Habent sua fata libelli.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz