czwartek, 15 listopada 2018

O wyjątkowości Kościoła katolickiego

Żyjemy w czasach kryzysu Kościoła katolickiego. Ktoś stwierdził gdzieś, że Kościół katolicki tak naprawdę jest cały czas w kryzysie. Z pewnością jednak bywają chwile, kiedy ten kryzys się nasila i przybiera rozmiary zatrważające... I tak zdaje się być dzisiaj, choć nie wszyscy to dostrzegają, a nawet prawda o tym kryzysie jest sączona wiernym ostrożnie i powoli, aby przypadkiem się nie zorientowali, że dzieje się coś złego. Nie należy się jednak trwożyć, a można nawet znaleźć w tym fakcie pociechę, bo nie pierwszy i nie ostatni raz Kościół przeżywa takie wstrząsy.

Cytowałem już wczoraj drobny fragment książki szkockiego poety i pisarza katolickiego George’a Mackaya Browna. Dzisiaj kolejny drobny cytat. Przypomnę tylko, że Mackay Brown nawrócił się na katolicyzm i to nawrócił się pod wpływem literatury. Okazuje się, że do jego konwersji przyczyniły się nawet książki wrogie katolicyzmowi. W swojej autobiografii For the Islands I Sing autor tak opisuje swoją reakcję na jedną z takich protestanckich książek, gdy czytał o tym, jak papieże przeczyli sobie nawzajem:

To, że taka instytucja jak Kościół rzymski – ze wszystkimi swoimi ludzkimi wadami – przetrwała przez niemal dwa tysiące lat, kiedy partie, frakcje i królestwa przebrzmiały i wygasły, wydawało mi się niezwykle cudowne. Jakaś tajemnicza moc wydawała się zachowywać ją przeciwko atakom i erozji czasu.

G. Mackay Brown tak naprawdę powtarzał tutaj spostrzeżenie H. Belloca, który również podkreślał tę wyjątkowość Kościoła na tle innych instytucji i organizacji ludzkich – niezmienne jego trwanie na przestrzeni wieków, kiedy tak po ludzku rzecz biorąc już dawno powinien się rozsypać i pozostać jedynie wspomnieniem na kartach historii.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz