sobota, 17 listopada 2018

„Najpiękniejsze wydarzenie, jakie można sobie wyobrazić...”

Pozwolę sobie w ramach rekomendacji i jako uzupełnienie mojej wideo-recenzji przytoczyć jeszcze dwa króciutkie fragmenty z For the Islands I Sing, autobiografii George’a Mackaya Browna.

Jego rozważania na temat Mszy przypominają mi refleksje innej nawróconej na katolicyzm pisarki z Wysp Brytyjskich – Caryll Houselander, o której również już wspominałem na tym blogu. To właśnie piękno Mszy św., rzeczywista obecność Chrystusa w Eucharystii, tęsknota za Eucharystią sprawiły, że po wielu perypetiach została katoliczką. Także rozważania Mackaya Browna o pracy rolników i rybaków z poprzedniego wpisu na moim blogu byłyby jej bardzo bliskie, o czym można się przekonać czytając choćby The Passion of the Infant Christ (która to książka stanowiła z kolei inspirację dla abp. Fultona J. Shena), ale także jej autobiografię A Rocking Horse Catholic.

Mam jedynie nadzieję, że może moje siermiężne tłumaczenie zachęci kogoś do sięgnięcia po książki autora, a może jakiegoś dobrego tłumacza do udostępnienia nam dorobku autora po polsku. Te cytaty są rzecz jasna wyrwane z kontekstu i ich pełen sens otwiera się w czasie lektury całej książki:

Chrystus otworzył się na najgorsze odrzucenie, ból i najgorszą samotność. W ofierze Mszy ofiara zostaje powtórzona, ciągle na nowo, każdej sekundy każdego dnia, na całym świecie; ale Golgota staje się piękna i sensowna dzięki „tańcowi ołtarza”, ofierze owoców pracy ludzi, gdy oni sami podróżują ku śmierci, cierpieniu i radości: chleba i wina.

Oto przydrożny zajazd, w którym się zatrzymujemy na chwilę, by się posilić i odpocząć. „Miłość poprosiła, bym wszedł...”

Najprostsza Msza jest najpiękniejszym wydarzeniem, jakie można sobie wyobrazić.

I na koniec jeszcze te dwa zdania:

Zatracenie własnej woli w woli Boga powinno być prawdziwym zajęciem każdego człowieka w czasie pobytu na ziemi. Jedynie kilku z nas – święci – jest zdolnych do takiej prostoty.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz