środa, 7 listopada 2018

Waltzem w Marsz Niepodległości


Przez ostatnie trzy lata nie dochodziło do żadnych awantur i zadym podczas Marszu Niepodległości. Charakterystyczne – ustały one po utracie władzy przez PO. Trochę dziwny zbieg okoliczności, nieprawdaż?


Widać taka sytuacja bardzo niektórych boli, postanowili więc na setną rocznicę odzyskania niepodległości zrobić nam prawdziwe święto – doprowadzić do eskalacji konfliktu. Pojawiały się już wiadomości o „tęczowym marszu”, a teraz wreszcie odchodząca z urzędu pani prezydent postanowiła na koniec z prawdziwym wdziękiem staranować Marsz swoim Waltzem... Niech nie będzie za wesoło! A co!


Marzyło mi się, że w setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości będziemy mieli radosne obchody, że będą one przypominać nieco amerykański Independence Day wesołym świętowaniem, że może w niebo polecą fajerwerki... Nic z tego, „Europejczycy” wyraźnie dążą do wywołania ostrej zadymy, licząc na to, że Polacy będą mieli dość nieustannych awantur i konfliktów, a potem przyjedzie Waltz... to znaczy walec i wyrówna... Paweł Lisicki z „Do Rzeczy” ma rację: „Wszystkie najgorsze słowa są tu właściwe”.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz