poniedziałek, 4 lutego 2019

Milczenie pasterzy

Media skupiają się głównie na ataku na dziennikarkę TVP. Ten atak to pewnie taka nowa forma walki z nienawiścią ze strony opozycji. Ciekawe, czy mieści się to „w granicach przewidzianych prawem”, jakie zakłada Donald Tusk?

Oczywiście takie burdy należy potępić. Tym bardziej potępić pasywność policji, jeśli nie wywiązała się ze swoich obowiązków. Aczkolwiek nie ma wątpliwości, że komuś bardzo zależy na tym, by stworzyć nowych męczenników i doprowadzić do konfrontacji siłowej.

Tymczasem jest problem, który jakoś nie zaprząta zbytnio, z pewnymi wyjątkami, mediów prawicowych i katolickich. Tym problemem jest uchwalenie 14 stycznia przez radę miejską we Wrocławiu dofinansowania z kieszeni podatnika procedury in vitro. Informacja o tym, wprawdzie ukazała się w różnych mediach, ale chyba porzuciły już temat zaabsorbowane takimi chwytliwymi tematami, jak na przykład nagłaśnianie nowej inicjatywy politycznej homoseksualnego aktywisty.

A tymczasem sprawa jest jak najbardziej aktualna. Po pierwsze dlatego, że przecież będzie miała konkretne katastrofalne konsekwencje moralne i społeczne. Po drugie dlatego, że wrocławska hierarchia wydaje się w ogóle problemu nie dostrzegać. Jako katolik spodziewałem się natychmiastowej i zdecydowanej reakcji arcybiskupa wrocławskiego, tymczasem mija kolejny tydzień i nie słyszę nic. W kościołach nie odczytano żadnego oświadczenia potępiającego tę decyzję, żadnego listu, żadnego protestu, żadnego przypomnienia nauczania Kościoła katolickiego w sprawie in vitro. Tak jakby sprawy w ogóle nie było.

To rzecz głęboko smutna, bo jest to już kolejny przypadek po lokalnych wyborach w zeszłym roku, kiedy nasi biskupi milczą. Znam katolików, którzy mimo wykształcenia i inteligencji są akurat na bakier z nauką moralną Kościoła o „dzieciach z próbówki”, bo jej nie rozumieją. Głos duchownych jest w takiej sytuacji, z jaką mamy do czynienia we Wrocławiu, niezbędnie potrzebny. Milczenie hierarchii w tej sprawie jest jedynie utwierdzaniem w błędnej postawie katolików „letnich” i tych, którzy nie rozumieją zła sztucznego zapłodnienia, choć skądinąd są może gorliwymi wyznawcami Chrystusa. Pytanie: Co dalej z Kościołem w Polsce, jeśli pasterze nie dbają o owce, nie próbują zawrócić ze złej drogi tych, które schodzą na manowce? Co dalej z Kościołem w Polsce, jeśli pasterze milczą, gdy powinni reagować?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz