sobota, 24 stycznia 2009

Z cyklu: Myszkując po Internecie

Nowe stare media

Cieszy, że konserwatywne media się rozwijają w sieci i nie zasypiają gruszek w popiele, ale wykorzystują zdobycze nowoczesnych technologii. Internet stwarza coraz wspanialsze możliwości i pozwala to domyślać się, że przyszła gazeta prawdopodobnie będzie różnić się zasadniczo od tego, do czego się przyzwyczailiśmy. Już teraz wizja elektronicznej prasy znana np. z filmu „
Minority Report” zaczyna powoli być faktem. Wprawdzie nie mamy jej jeszcze pod postacią wygodnych, przypominających papier, elastycznych ekranów, jednak prawdopodobnie formy, jakie przyjmują internetowe wydania dzisiejszych dzienników, są do tego przygotowaniem. Rozwiązania zastosowane choćby w iPhonie każą przypuszczać, że taki dziennik przyszłości będzie bardzo wygodny w użyciu, a na dodatek na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami. Co tu dużo mówić: każda papierowa gazeta codzienna przegrywa z Internetem. To, co przeczytamy następnego dnia w prasie, jeszcze dziś wieczorem będzie w dużej mierze nieaktualne.

Od pewnego czasu działa już nowa strona „
Frondy”, która właśnie nadąża za najnowszymi trendami i wykorzystuje dostępne technologie. Jest to kolejny milowy krok w rozwoju tego czasopisma i w zasadzie już instytucji o dużych zasługach dla polskiej kultury. Nowa internetowa postać „Frondy” stwarza doskonałe możliwości zarówno interaktywne, jak i opiniotwórcze. Można powiedzieć, że w zasadzie powstał nowoczesny dziennik (z blogosferą, własną telewizją i forum pozwalającym na wymianę opinii oraz integrację środowiska), bo czytelnicy zaglądając na ten portal otrzymują codziennie porcję wiadomości z komentarzem i to takich, których być może nie znaleźliby w innych mediach. Nowe wcielenie „Frondy” ma już zresztą na swoim koncie parę spektakularnych sukcesów, do których należy nagłośnienie „awantury na Hradczanach”.
Nie obędzie się jednak bez łyżki dziegciu w tej beczce miodu. Nie wszystko na nowej stronie zostało dopracowane. Na przykład chciałbym, aby ktoś mi pokazał, jak jednym kliknięciem wejść do internetowej księgarni „Frondy”. Mogę się spokojnie założyć, że nie uda się to nikomu. Niegdyś było to proste. Dziś prawdopodobnie nowi goście na tym portalu dopiero po jakimś czasie i przez przypadek zorientują się, że coś takiego w ogóle istnieje. Jest to jeden z mankamentów, które należałoby jak najszybciej naprawić.

Choć przyszłość gra na nosie naszym próbom jej odgadnięcia, to mogę sobie wyobrazić tramwaj przyszłości, w którym ktoś rozwija elektroniczną gazetę z nagłówkiem „Fronda”, by przeczytać najnowszą porcję wiadomości, gdy obok inni oddają się lekturze „Rzeczpospolitej” (która też ostatnio unowocześniła swoje elektroniczne wydanie) czy „Dziennika”, oglądają najnowsze wiadomości telewizyjne lub komentują wydarzenia na internetowych forach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz