czwartek, 27 maja 2010

Damscy bokserzy, czyli jak znokautować Ewę Stankiewicz

Wolność słowa? Owszem, tak, ale na naszych warunkach. Możesz bluzgać na Kościół, kpić z krzyża Chrystusa, drwić i szydzić z ludzi, którzy stracili bliskich w tragicznym wypadku, chodzić w koszulce „Nie płakałem po śmierci papieża”, śpiewać, że zabijesz prezydenta („ich” prezydenta, rzecz jasna, bo od prezia wara!), pisać o „PiS-owskich chwastach” czy innym „zaplutym karle reakcji”, straszyć dyktaturą „kaczyzmu”, wojną domową i parę jeszcze innych rzeczy. Ale spróbuj napisać krytycznie o Jacku Kuroniu, a rozpętamy ogólnopolską histerię z paleniem zniczy. Spróbuj opublikować krytyczną książkę o Lechu Wałęsie, a dostaniesz wilczy bilet. Spróbuj w artykule niepochlebnie wypowiedzieć się o Adamie Michniku, a otrzymasz pozew do sądu.

Okazało się, że wśród tych zakazanych tematów jest jeszcze jeden: nie próbuj pokazywać rzeczywistości poza Matrix-em, nie próbuj przedstawiać ludzi, którzy z niego wyszli albo nigdy w nim nie byli, nie próbuj krytykować wirtualnego świata Matrix-u. Bo przecież ci, którzy znajdują się poza Matrix-em to prymitywny motłoch, ziejący nienawiścią moherowy plebs, agresywny słuchający Radia Maryja ciemnogród, żądny mordu, ksenofobiczny i zacofany tłum.

10 kwietnia nastąpiła wielka awaria systemu. Zasłona Matrix-u się rozdarła i niektórzy ze zdumieniem przecierali oczy. Nie dało się tym razem usterki usunąć na tyle szybko, by zwykły obywatel jej nie zauważył. Jednak agent Smith, zaciskając z wściekłości szczęki, nie zasypiał gruszek w popiele. Z początku działał ostrożnie i delikatnie, potem coraz śmielej sięgał po ostrzejsze środki.

Jeśli więc Ewa Stankiewicz myślała, że skończy się na bluzgach, kubłach pomyj, które wylewano na jej film, to się myliła. Notabene ciekawe, że feministek nie oburzał fakt, iż w wielu wypowiedziach autorstwo jej filmu przypisywano Janowi Pospieszalskiemu. Toż to istny męski szowinizm! No tak, ale feministki też są po tej słusznej stronie, a więc pewnie Ewa Stankiewicz to dla nich nie kobieta.

A więc agent Smith odnosząc coraz większe sukcesy zaczął sięgać po brutalniejsze metody. Teraz postanowił pokazać Ewie Stankiewicz, że w wirtualnej rzeczywistości nie ma dla niej miejsca. Gutek Film odmówił dystrybucji jej filmu fabularnego „Nie opuszczaj mnie”. Filmu o... miłości.

Pewien damski bokser i aktor w jednym, który zagrał w filmie pani Ewy epizodyczną rolę, pochylając się nad pobitą kobietą, skomentował to w ten sposób:

„Po tym filmie, który zrobiła pani Stankiewicz z Janem Pospieszalskim, ta decyzja wcale mnie nie dziwi. (...) Pani Ewie się to należy (...)”

Pani Ewo, niech pani najlepiej wytnie tę scenę ze swojego filmu i zastąpi tego pana innym aktorem. Do tej pory starałem się oddzielać jego durnowate wypowiedzi od działalności artystycznej. Teraz będę omijał filmy, w których gra główne role, szerokim łukiem. To samo dotyczy dzieł dystrybuowanych przez firmę Gutek Film.

Więcej informacji można znaleźć m.in. na stronach „Rzeczpospolitej” oraz na portalu „Fronda”.



- Panie Anderson, pan pójdzie z nami!

10 komentarzy:

  1. Nic dodać, nic ująć. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. A nie uwazasz, że stopien oburzenia spolecznego wywolanego aferą z tym filmikiem o czyms jednak swiadczy?
    Czy według Ciebie wszyscy ludzie ktorym sie on nie spodobal sa glupcami?
    Czy naprawde wedlug Ciebie Pani Twórczyni (i nie zapominaj jednak o Panu Współtworcy i jego fundamentalnej roli - byc moze zyciowej) miala (mieli) kryształowe intencje?

    Wystarczy jesli nad tym pomyslisz. Mi nie musisz odpowiadac (choc chętnie posłucham).

    OdpowiedzUsuń
  3. Byłem na dwóch pogrzebach. W Krakowie i w Warszawie. Atmosfera była taka, jak pokazano w tym filmie. To mi wystarczy, by stwierdzić, że Stankiewicz pokazała prawdziwy obraz tego, co się tam wówczas działo. Znam też relację osoby, która była w Warszawie, kiedy wystawiano trumny Prezydenta i jego żony. Podobny przekaz.
    Kiedyś bym napisał: "Nie wiem, skąd to oburzenie". Dzisiaj tak nie napiszę, bo widzę, co się dzieje.
    Stankiewicz pokazała prawdziwe reakcje i emocje ludzi w tamtym czasie. Pokazała też, że nie są to tylko "moherowe berety", ale aktorzy, biznesmeni, ludzie wykształceni. Zarzucanie jej manipulacji, to hipokryzja. Rację ma natomiast według mnie Krzysztof Kłopotowski, z którym w wielu sprawach mi zupełnie nie po drodze, że mogła wypowiedzi tych ludzi skontrastować z tym potokiem mowy nienawiści wobec śp. Prezydenta. To byłby pełen obraz sytuacji. To byłoby "obiektywne". Chętnie bym taki film zobaczył.
    A tak przy okazji: historię z szalikiem znasz? Z tego meczu była cała seria zdjęć Prezydenta, który trzyma szalik. Jest też takie, gdy zorientował się, że trzyma go odwrotnie i po prostu odwrócił go we właściwą stronę. Które zdjęcie pokazano?
    A z tym Burobarem czy innym wybitnym piłkarzem znasz? Wymyślone i puszczone w obieg tylko po to, by ośmieszyć Lecha Kaczyńskiego. O czym pewnie wie niewiele osób, bo po co? Wzorem pewnie była jego faktyczna gafa z "Irasiad". Mnie to akurat nie ziębi, nie grzeje. Piłki nożnej nie lubię i ten piłkarz mógł się nazywać Rabarbar albo Barabasz. Wisi mi to. Ale kreowanie medialnego obrazu, by zglanować osobę, by ją zniszczyć? Przypomnij sobie, jak zniszczono senatora Kerna. Nawet kapuś nakręcił fabularny film pokazujący go w krzywym zwierciadle. Bardzo zabawne. Bardzo.
    A jaka była fundamentala rola Pospieszalskiego? Oświeć mnie. Bo może coś "fascynującego" na ten temat napisano w Wyborczej i akurat to przegapiłem, bo często szlag mnie trafia, gdy próbuję po raz kolejny czytać ten brukowiec dla inteligencji pracującej miast i wsi. Poziom nietolerancji, obskurantyzmu, zwykłej nienawiści, manipulacji faktami, instrumentalnego traktowania Kościoła w tej gazecie mnie po prostu zaszokował, gdy zacząłem ją któregoś dnia na nowo czytać po latach omijania jej z daleka. Spotykam na codzień takich, którzy wierzą w jej każde słowo i nawet nie zadają sobie trudu, by chwilę się zastanowić, pozbierać fakty tu i ówdzie. Robią wielkie oczy, gdy powiem coś, co burzy tę rzeczywistość wirtualną.
    A teraz jeszcze do tego wszystkiego mamy formy cenzury i tzw. "wybitny" aktor to akceptuje i mówi, że jest super, że się jej należało. Nie tylko jej zresztą, bo oberwali też inni. Resztę napisałem wyżej, więc się nie będę powtarzał.
    A tak swoją drogą: może zagraniczni producenci filmów, którzy powierzają swoje filmy do dystrybucji firmie Gutek Film powinni się dowiedzić, że bawi się ona w cenzora? No tak, ale Stankiewicz to nie Almodavar, nie pokazuje homoseksualistów i transwestytów. Kto się tym przejmie? I jeszcze nakręciła "Trzech kumpli", też taki sobie "filmik"! Zgroza!

    OdpowiedzUsuń
  4. Gazety czytam różne (poza tzw. prasą kobiecą, ktora mnie irytuje). Nie bawi ani nie angazuje mnie polityka tak jak Ciebie czy wielu moich znajomych, ale znam z grubsza stanowiska obu stron, i historie z szalikiem znam. I pare innych w tym stylu. Media to media. Wiadomo ze maja ogromna latwosc zniszczenia czlowieka w jednej chwili. Czesto calkiem bezinteresownie, wylacznie dla nakladu, niekoniecznie w jakimkolwiek innym celu (w tym politycznym). Przeprosin czy sprostowań, ktore byc moze trzeba bedzie potem napisac (zrobi sie! gdzies na marginesie, malym druczkiem), potem nikt juz nie zauwazy, grunt zeby machina poszla w ruch.

    Sam jednak uznales - chcac niechcac i w troche innym kontekscie, ze bylo to jednostronne przedstawienie stanu rzeczy. Nie mozna tak robić - wedlug swego widzimisie i wedlug wlasnych pogladów politycznych sklejać obrazy i rzucać oskarżenia (bardzo ciezkie) na swoich wrogów - jednoczesnie wmawiajac widzom że to vox populi.
    Jesli jest sie uczciwym.
    Tak samo, jak nie mozna szastac niezrecznymi wypowiedziami bedac marszalkiem sejmu i kandydatem na prezydenta, lub uznanym politykiem, dzialaczem spolecznym zdawaloby sie wielkiego formatu.
    Jesli chce sie budowac autorytet i zaslugiwac na szacunek.
    Wszyscy oni jednacy. Moze tylko odrobine jedni gorsi od drugich. Polityka to jedno bagno i szkoda na nią czasu. Lepiej pojde poczytac ksiazke.
    Dobrej nocy

    OdpowiedzUsuń
  5. "Nie mozna tak robić - wedlug swego widzimisie i wedlug wlasnych pogladów politycznych sklejać obrazy i rzucać oskarżenia (bardzo ciezkie) na swoich wrogów - jednoczesnie wmawiajac widzom że to vox populi"
    Powtórzę to, co napisałem wyżej: Film Stankiewicz dokładnie oddaje atmosferę tego, co sam widziałem w tamtych dniach i w podobnych okolicznościach. Nie wiedzę w nim żadnej manipulacji, ani przekłamań. Uznałbym natomiast, że Stankiewicz manipuluje, gdyby pokazała inny obraz od tego, co w filmie zobaczyłem.
    Według czyich poglądów należy "sklejać obraz"? Każdy go "skleja" według swojego punktu widzenia. Gdybym miał talent Stankiewicz (a jest bez wątpienia utalentowana, o czym świadczy znakomity "Trzech kumpli") zrobiłbym podobny obraz. Dorzuciłbym jednak za radą Kłopotowskiego tę "mowę nienawiści" sączącą się z mediów przed katastrofą. Pokazałbym tę całą hipokryzję. Może nawet w ostrzejszym świetle. Te wszystkie hieny typu Dusikot, Powiatowy czy inny Gminny.
    O jakie "bardzo ciężkie oskarżenia" chodzi? Podaj, to sobie sprawdzę na płycie i odpiszę, co o tym sądzę. W filmie różni ludzie dawali wyraz swojemu rozgoryczniu, ludzie, których zazwyczaj traktuje się z buta, bo to ta "Polska ciemna, nienawistna". To rozgorycznie wypływało z faktu, że niszczono kogoś, kogo oni akurat szanowali. Charakterystyczna jest wypowiedź jednej z pań,że popełniła grzech zaniedbania, bo nie reagowała. Równie charakterystyczna jest wypowiedź jednej z aktorek o reakcji jej środowiska: zero arguementów wśród ludzi uważających się zapewne za elitę, czysta nienawiść.
    Ten film to wielkie oskarżenie mediów przede wszystkim. Stąd m.in. tak zajadły atak.
    Swoją drogą zastanawia mnie ta niechęć do Pospieszalskiego. Nie mam na myśli niechęci pewnych środowisk, bo ta mnie akurat nie dziwi. Dziwi mnie natomiast niechęć Twoja. To bardzo ciekawe. Ludzie, których widziałem też w Krakowie, darzą Pospieszalskiego ogromnym szacunkiem, ufają mu. Nie ufają np. TVN-owi (to też widziałem). Dlaczego?
    Też szanuję Pospieszalskiego. Ma wyraziste poglądy i ich nie kryje, nie udaje, że jest tzw. "obiektywny". Z drugiej strony w swoim programie, który oglądam od czasu do czasu w Internecie, daje zawsze szansę wypowiedzi różnym stronom konfliktu czy sporu. Sam zajmuje określone stanowisko i dobrze. To jest uczciwe postawienie sprawy. Nie cierpię dziennikarzy, którzy udają "obiektywizm", gdy w rzeczywistości schlebiają jednej stronie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Och. Całą rozmowę z Tobą przeprowadziłam tuz po przeczytaniu Twojej odpowiedzi dwa dni temu! Fakt, to byl monolog, ale wydawalo mi sie że slysze natychmiast Twoje kontrargumenty :-) Poniewaz jednak odbylo sie to wylacznie w mojej glowie - a Ciebie w niej nie ma, wiec pewnie nie mogles uslyszeć - muszę jednak tutaj co nieco z tego powtórzyć.

    Jakie oskarżenia? Pierwsze z brzegu, że to KGB zaplanowało i zrealizowało katastrofę smoleńską od początku do końca. Wg mnie to nieprawda, ale oczywiście to tylko moje skromne zdanie. Niemniej jest to oskarżenie, i póki co żadne elementy śledztwa nie wskazują na istnienie jakichkolwiek podstaw do przyjęcia że to czyjkolwiek zamach.
    Nie wiem też, dlaczego Tusk miałby być „zawieszony do czasu wyjaśnienia sprawy”? Potrafisz mi to uzasadnić? Pytam Ciebie, bo Ty może to rozumiesz (tego człowieka który to powiedział nie mam szansy spytać). Tusk spiskował z KGB w tej sprawie? Matko!
    Nie musze wymieniać dalej?
    Tego aktora natomiast który występuje w roli głównej (to chyba właściwe określenie?), nie miałabym ochoty o nic pytać. Jakoś nie wierze w te jego aktorskie łzy. Pomijam wszystkich innych autentycznie zrozpaczonych, bo im wierzę. Sama nie umiałam się odnaleźć w bólu po tej tragedii, tylko ze niczego nie udawałam i nie robiłam z tego przedstawienia jak on. Rozumiem też, ze mogłeś widzieć wiele tych zachowań osobiście, będąc na dwóch pogrzebach, i że były to sytuacje szczere. Nie zmienia to jednak faktu, ze film jest zrobiony tendencyjnie i próbuje zawłaszczyć tragedię całego narodu na rzecz walki politycznej prowadzonej przez jedną opcję, co z mojego punktu widzenia jest niedopuszczalne i co więcej - nieuzasadnione. Wygląda z tego filmu, ze wszyscy którzy płakali po tej strasznej tragedii to wyznawcy jednej partii politycznej, a inni nie maja prawa płakać, bo zapewne maczali w tym palce! Jak można? A jeśli jednak płakali, to oznacza, że automatycznie się pokajali, teraz powinni pokochac PIS, zapomnieć o tym, że wybory prezydenta powinny mieć podstawy merytoryczne, i w swoich wyborach automatycznie zacząć kierować się litością dla rodzin ofiar. Nie. Ta żałoba i wybory prezydenckie nie mają ze sobą nic wspólnego i nie powinno się tego mieszać.

    A skąd moja niechęć do Pospieszalskiego? Oczywiście ma podstawy.
    Rzeczywiście, kiedy zaczął on realizować swój program myślałam ze to będzie cos dobrego. Skądś tam sobie imaginowałam, że to uczciwy, mądry i wierzący człowiek (choć - na marginesie - nie wiem skąd Twoje zdziwienie; czy kiedykolwiek wcześniej przed Toba wypowiadałam się o nim pozytywnie? Nie sądzę, a przynajmniej sobie nie przypominam). Z czasem jednak słuchając go, przekonałam się, że jest stronniczy i normalnie nieuczciwy. Ten sugerujący sposób wypuszczania ludzi, by mówili do kamery to co pan Pospieszalski chciałby żeby powiedzieli, jednocześnie z niewinną i zatroskaną miną pt. ”słyszycie to? a to przecież nie ja powiedziałem” – który powtarza się zarówno w jego programach, jak i w filmie o którym rozmawiamy... Z całym szacunkiem do Twoich osobistych ocen i opinii – ja aktualnie żadnego dobra ani żadnej uczciwości w nim nie dostrzegam. Ani powodów do szacunku. Być może to mnie rozczarowało – niespełnienie moich oczekiwań. Absolutnie nie neguję, że jacyś ludzie darzą go zaufaniem. Ja mu nie ufam.
    Czy to automatycznie oznacza, że moja wiara jest mniejsza, gorsza, albo że traktuję kogokolwiek z buta lub nazywam ciemnotą? Ja mysle ze to nie jest wlasciwe kryterium oceny czlowieka, czy kocha/lubi/szanuje jakiegos redaktora. A nawet całą partię polityczną. W każdym środowisku znajdą się ludzie wielcy i mali.

    Pozostaję z nadzieją, że się ze mną zgodzisz choć trochę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Napisałem długą odpowiedź. A tu wyskoczył jakiś błąd i szlag ją trafił.
    Z grubsza konkluzja jest taka, że niestety nie zgadzamy się nawet "choć trochę".
    Może innym razem postaram się jeszcze raz to wszystko napisać.
    Przykro mi, ale nie po drodze mi z Tobą. Podejrzewam, że bardzo też źle czułbym się w gronie Twoich znajomych.

    OdpowiedzUsuń
  8. Co do błędu, przez który wszystko trafił szlag - mnie spotkała ta złośliwość internetu już parokrotnie, więc teraz zapisuję swoje dłuższe myśli najpierw w jakimś edytorze, na wypadek wszelki.
    No też żałuję, bo w tej sytuacji zamiast całej potrawy - dostała mi się na „deser” wyłącznie szczypta soli i pieprzu na wierzch - w postaci dość ostrej konkluzji.
    Myślę że ja nie ośmieliłabym się odnosić do Twoich znajomych (zwłaszcza negatywnie), skoro ich nie znam. Mnie raczej TA uwaga dotknęła, a nie odmienność naszych poglądów politycznych. Polemizuję jedynie z nimi (na łamach bloga, który jak rozumiem - do takich celów m.in. powołałeś, skoro jest tam miejsce na komentarze), a nie walczę z Tobą, ani nie staram się przy okazji sprawić Ci przykrości sprawami osobistymi (ani też niczym innym).
    Może jednak, jak sam piszesz, jeszcze kiedyś zechce Ci się do tego wrócić, o ile jeszcze kiedyś mnie zechce się tu pokazywać. Nie jest moją intencją Cię denerwować, a najwyraźniej tak się dzieje.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Co do mojej uwagi o Twoich znajomych, to była głupia. Nie do końca zresztą o to mi chodziło, co wyczytałaś. Mniejsza o to. Kajam się.
    Jeśli chodzi o politykę, to powiem tyle: "ta zabawa nie jest dla dziewczynek".
    1) Kwestia zamachu. Nie wiem, co według Ciebie wskazuje na to, że "póki co żadne elementy śledztwa nie wskazują na istnienie jakichkolwiek podstaw do przyjęcia że to czyjkolwiek zamach"?
    Kiedy dowiedziałem się o katastrofie, to jedną z moich pierwszych myśli, kiedy poznałem więcej szczegółów, była ta, że dokonano na samolot prezydenta zamachu. Potem zacząłem uważać, że to zwykły "ruski" bałagan. Teraz ponownie skłaniam się ku teorii, że był to jednak zamach, choć biorę pod uwagę również i to, że mógł to być „ruski bałagan”.
    Za zamachem przemawiał od początku m.in. fakt, że w katastrofie zginęli politycy, którzy twardo bronili polskich interesów i mogli na przykład Rosji przeszkodzić w odzyskiwaniu wpływów. Nie tylko u nas. A jeśli śledzisz prasę, to chyba nie zaprzeczysz, że Rosja te wpływy odzyskuje.
    Jest cała masa podejrzanych i skandalicznych rzeczy wokół tej katastrofy, takich jak np. niezabezpieczone miejsce katastrofy, co pozwoliło na swobodne zacieranie śladów i materiałów dowodowych, różne wersje godziny, o której rozbił się samolot, kwestia tzw. „wieży kontrolnej” i jej obsługi (co się w ogóle z nią dzieje? Ile tam było osób? Czy kontrolerzy byli pijani?), zamknięcie załogi Jaka tuż po katastrofie w samolocie na kilka godzin, konfiskowanie kamer, tajemniczy spokój załogi w czasie ostatnich sekund lotu tak, jakby nie widzieli, że coś jest nie tak, tajemnicze strzały zarejestrowane na amatorskim filmie, cała masa dezinformacji tuż po katastrofie i w ciągu kolejnych dni oraz tygodni, itp., itd. – wymieniam przykłady tak, jak mi przychodzą do głowy. Są tacy, którzy dość szczegółowo je analizują.
    Mnie tylko dziwi jedno w tej sprawie, że dziennikarze niektórych gazet, zamiast brać możliwość zamachu pod uwagę od samego początku, z góry ją ośmieszali i ignorowali jako oszołomstwo. Nie jestem pewien, czy ma to coś wspólnego z dobrym dziennikarstwem. Chyba dobry dziennikarz powinien brać pod uwagę wszelkie możliwości, nawet te najbardziej absurdalne? A może się mylę?
    2) Sprawa Tuska. Jak pisałem już wyżej, ten film oddaje doskonale emocje ludzi po katastrofie. Dlaczego Ewa Stankiewicz miała tego nie zarejestrować? Czy dlatego, że pałasz sympatią do Słoneczka Peru? A czy ten rząd nie ponosi jakiejś odpowiedzialności za to, co się stało? Choćby takiej, że pozwolono, aby Rosja toczyła swoją grę wokół uroczystości katyńskich? Dlaczego w ogóle odbyły się dwie uroczystości? A jaka odpowiedzialność spoczywa na tym rządzie i jego urzędnikach za odpowiednie przygotowanie wizyty nie tylko Prezydenta, ale obu polityków? Spoczywa jakaś? Nie? Dlaczego powszechnie krytykowany minister w dalszym ciągu piastuje tę funkcję, jakby był nietykalny?
    Ja bym tego może nie wyraził tak ostro, jak ta osoba z filmu, ale czułem wówczas podobne rozgoryczenie.

    OdpowiedzUsuń
  10. 3) Aktor. A dlaczego nie wierzysz temu aktorowi? Bo co? Bo więcej prawa do wyrażania swoich emocji ma jakichś Olbrychski, a nie ktoś mniej znany? Olbrychski angażujący się politycznie jest bardziej wiarygodny od aktora, który mówi o swoich emocjach? Czy naprawę uważasz Ewę Stankiewicz za taką kretynkę, co to nakręciła aktora i nawet nie pomyślała, że zaraz różne Wybiórcze jej to wytkną? W filmie wypowiadały się też dwie panie aktorki. Dlaczego je pomijasz? Też nie miały prawa? Też „grały”? Co takiego ten aktor powiedział, że masz mu to za złe? Dlaczego zarzucasz mu, że „udawał”? Masz na to jakiś dowód? Czytasz mu w myślach? Jakbyś się czuła, gdyby ktoś powiedział, że Twój ból był udawany, bo nie cierpiałaś Lecha Kaczyńskiego?
    4) „Wygląda z tego filmu, ze wszyscy którzy płakali po tej strasznej tragedii to wyznawcy jednej partii politycznej, a inni nie maja prawa płakać, bo zapewne maczali w tym palce!” – mi to jakoś tak wcale nie wygląda. Ale z drugiej strony, kto głównie przychodził pod Pałac Prezydencki? Przychodzili ci, którzy śp. Prezydenta szanowali i ci, którzy chcieli mu oddać hołd. Pisałem już wyżej – podobne emocje widziałem na dwóch pogrzebach i zapewne moja wersja filmu wyglądałaby podobnie. Być może czułabyś dyskomfort będąc wśród tego towarzystwa. Nie wiem. Może uznałabyś, że „to wyznawcy jednej partii politycznej”. Z pewnością mało było tam sympatyków „partii miłości”. To fakt.
    5) „Nie. Ta żałoba i wybory prezydenckie nie mają ze sobą nic wspólnego i nie powinno się tego mieszać” oraz wcześniejsze uwagi.
    Trudno mi się z powyższym niestety zgodzić. Ta żałoba i katastrofa mają niestety z wyborami wiele wspólnego. Przede wszystkim pokazały słabość państwa polskiego, które nie potrafiło od samego początku stanąć na wysokości zadania i zadbać o jak największy obiektywizm w śledztwie dotyczącym katastrofy, a kontrolę nad nim powierzyło stronie rosyjskiej. Skąd nagle tyle zaufania do Rosjan? Czyżby nagle przywdziali włosiennicę? Przyznali się do zbrodni dokonywanych na przeciwnikach politycznych? Pokajali się za swoje winy? Nasz rząd przypomina mi naiwniaka ufającego łobuzowi, od którego już nie raz dostał po pysku i który splądrował mu dom, że tym razem ten postąpi uczciwie.
    Pomijam już to, że o pomstę do nieba woła choćby już fakt niezabezpieczenia miejsca katastrofy. Do licha ciężkiego! Tam wciąż znajdowano strzępy ciał ofiar tej tragedii, ich rzeczy osobiste!
    A więc czy chce się czy nie, ta katastrofa ma wiele wspólnego z wyborami. I nie chodzi tu o współczucie.
    A jeśli chodzi o wykorzystywanie tragedii w wyborach, to jak Ci się podoba granie śmiercią polskiego żołnierza w Afganistanie w obecnej kampanii wyborczej? I kto nią gra? Jarosław Kaczyński? Pudło! Próbuj dalej.
    6) Pospieszalski.
    A ja mu ufam. I obawiam się, że Twoja niechęć do niego wynika po prostu z Twoich sympatii politycznych. Ufam mu, bo jest w tym, co robi, po prostu uczciwy. Nie udaje tzw. „obiektywizmu”, otwarcie się przyznaje do swoich sympatii, a do studia zawsze zaprasza różne strony sporu. I nie ukrywa, że jest mu bliżej do tej konserwatywnej. To jest w jego programie ewidentne. Bardzo mi się też podoba, że w swoich programach idzie pod prąd. Pisałem zresztą o tym już wyżej, więc niepotrzebnie się powtarzam. Ponowię tylko pytanie: Dlaczego tylu ludzi ufa jemu, a uciekają, gdy zobaczą kamerę np. TVN? Domyślam się, że masz telewizję, więc może mnie oświecisz, bo ja TVN nie oglądam, więc trudno mi się na ten temat wypowiedzieć. Mogę co najwyżej zacytować, co o tej stacji mówią inni (jak choćby Andrzej Wajda, he, he).
    7) „Czy to automatycznie oznacza, że moja wiara jest mniejsza, gorsza, albo że traktuję kogokolwiek z buta lub nazywam ciemnotą?” i następne.
    A ja to gdzieś napisałem lub zasugerowałem? Natomiast bez wątpienia glanowano śp. Prezydenta i z buta, i z pogardą traktuje się znaczną część społeczeństwa polskiego. Wystarczy sobie poczytać, co o tej Polsce „ciemnej” mają do powiedzenia politycy „partii miłości”.

    OdpowiedzUsuń