Mętlik, jaki mają w
swoich głowach nasi rodzimi „konserwatyści” jest zaiste niebywały! Taki „konserwatysta”
pojedzie np. do Rzymu i będzie klękać przed papieżem, namiętnie całując go w
pierścień, a potem wróci do Polski i z całym spokojem zagłosuje za ustawą
dopuszczającą mordowanie niewiniątek.
Nasi rodzimi „konserwatyści”
nie potrafią po prostu rozróżnić, gdzie zaczyna się i kończy granica
oddzielająca sferę tego, co ktoś sobie w swojej głowie ubzdura a brutalną
rzeczywistością, gdzie te bzdury przeradzają się w krew i strzępy ludzkiego
ciała. Ot, taki defekt mózgu!
Jeśli ktoś jeszcze nie
rozumie, o co mi chodzi, to postaram się przedstawić to najprościej, jak tylko można:
nie mam prawa zabraniać komuś modlenia się do starego dębu w parku, jeśli ma
taki kaprys, tak jak on nie ma prawa bronić mi uczestnictwa w coniedzielnej
Mszy św. Ktoś może uważać sobie, że ziemia jest płaska i opiera się na czterech
żółwiach (pod warunkiem, że nie uczy moich dzieci), ale nie może mi odmawiać
jednocześnie prawa do wiary w naukowe osiągnięcia, które mówią, że ziemia jest
mniej więcej okrągła i krąży wokół słońca. Jeśli jednak ktoś mówi, że ma prawo
uważać Żydów za podludzi i eliminować ich w komorach gazowych, to moją
odpowiedzią będzie stanowcze: „NIE!”. I nie będę mówił idiotyzmów, że jestem „konserwatystą”,
ale żyjemy w państwie świeckim i przecież nikt nie zmusza do mordowania Żydów,
bo przecież można to zrobić tylko wtedy, jeśli akurat ma się taki kaprys lub
sumienie komuś na to pozwala i otrzymał państwową dotację na wybudowanie
prywatnej komory gazowej.
Powiedzmy więc sobie raz
jeszcze jasno i brutalnie: in vitro to handel żywym towarem i mrożenie, a potem spuszczanie do
kibla tych istnień ludzkich, które nie załapały się na przydział w czyjejś
macicy. I nie jest to tylko wyobraźnia albo pogląd, to rzeźnicka rzeczywistość!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz