W trakcie naszej pielgrzymki mogliśmy zobaczyć w Padwie jedynie bazylikę św. Antoniego. Na więcej niestety nie starczyło czasu, ale program był tak bogaty, że nie sposób było zobaczyć wszystkiego. Jedynie przelotem mogliśmy rzucić okiem na pozostałe zabytki słynnego miasta.
Samą bazylikę warto
zobaczyć oczywiście głównie z powodu grobu św. Antoniego, który zresztą
pielgrzymi dotykają przechodząc obok i prosząc o wstawiennictwo. Jednak oprócz
słynnego świętego, sam kościół ma istotne znaczenie również dla nas, Polaków,
gdyż jest w nim kaplica polska, a nawet groby polskich dostojników i naukowców.
Należy bowiem pamiętać, że sama Padwa to stare słynne miasto uniwersyteckie, a
studiowali tutaj m.in. tacy Polacy, jak Jan Kochanowski czy Mikołaj Kopernik.
W Bazylice zobaczyć można
relikwie świętego (np. fragment krtani, zachowany język – popularny święty był znakomitym
kaznodzieją), ale także wspaniałe dzieła sztuki, zarówno średniowieczne freski,
jak i rzeźby. Dla mnie było to w zasadzie pierwsze tak bezpośrednie spotkanie z
włoską architekturą i sztuką. Do tej pory mogłem tylko o tym przeczytać,
zobaczyć reprodukcje, obejrzeć film. Stąd wyraz głupawego zachwytu pewnie nie
schodził mi nieustannie z twarzy. I z pewnością nie zszedł do końca podróży.
A co do samego świętego,
to dowiedziawszy się o nim nieco więcej, stwierdziłem, że mógłby stać się
patronem polskich „frankowiczów”. Gdyby ruch poszkodowanych przez kredyty we
frankach szwajcarskich obrał go sobie za patrona, być może jeszcze skuteczniej
walczyłby o swoje prawa. A dlaczego? No, cóż… poszukajcie, poczytajcie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz