Wróciłem ostatnio z pielgrzymki do Włoch. Była to wyprawa nie tylko po miejscach kultu, zwieńczona obejrzeniem Całunu Turyńskiego, ale także – dzięki znakomitemu przygotowaniu całej podróży przez organizatorów – zetknięcie się z biografiami wielkich świętych – ludzi nietuzinkowych i wspaniałych. Wśród nich między innymi były takie postaci, jak:
św. Antoni Padewski
św. ojciec Pio
św. Helenaśw. Rita
św. Franciszek z Asyżu
św. Klara
św. Józef z Kupertynu
św. Katarzyna Sieneńska
św. Jan Bosko.
Każda z tych postaci jest
na swój sposób wyjątkowa, każda inna, ale łączy je świętość, miłość Boga i
drugiego człowieka, heroiczność cnót.
Ogromne wrażenie robiła
na mnie staranność, z jaką Włosi zachowali relikwie świętych, wszelakie po nich
pamiątki, nie tylko szaty, ale także sprzęty, których używali, pomieszczenia, w
których żyli, pracowali i modlili się. Podziw budziły nie tylko dzieła, jakie
po sobie zostawili ci tytani ducha, ale również to, co powstało, by oddać im
cześć i ich upamiętnić, a za ich wstawiennictwem oddać chwałę Bogu – przepiękne sanktuaria, cudowne dzieła sztuki – rzeźby,
freski, mozaiki, obrazy…
Wielkość
tych świętych inspirowała również innych, pobudzała do rzeczy pięknych i
wzniosłych – albo poprzez naśladownictwo ich życia, albo poprzez kontynuację
ich dzieła, albo wreszcie poprzez wyrażenie podziwu w formie artystycznej.
Każda zatem z tych postaci może również stanowić wzór do naśladowania dla ludzi
młodych, dla dzieci. Może być dla nich zachętą do kształtowania charakteru, do pokonywania swoich słabości, do dążenia do Boga, do miłości Boga i bliźniego wreszcie.
Tymczasem, co proponują
młodzieży i dzieciom współcześni „edukatorzy”? Nie wzniesienie wzroku ku górze,
ku Bogu, ale spojrzenie pod siebie, na swoje cielesne wydzieliny, zamiast
wprawiania się w cnotach i walki z własnymi słabościami, lekcja masturbacji, zamiast miłości bliźniego, akceptacja „inności”, zamiast pielgrzymki do Asyżu, wycieczka do sex
shopu, zamiast żywotów świętych, książeczki o kupce, cipce i siusiaku. Jak
pisał T.S. Eliot: „I tak się właśnie kończy świat. Nie hukiem, ale skomleniem”.
Z hukiem zawalić się może potężna budowla, tak jak wspaniałe katedry wzniesione
ku niebu siłą wyobraźni i miłości do Boga. A co może wznieść cywilizacja ludzi
skupionych już nawet nie na własnym pępku, ale na własnym kroczu? Pomnik
fallusa? Niepalną tęczę, której pomysł ukradli z Biblii?
św. Antoni Padewski,
módl się za nami
św. ojcze Pio,
módl się za nami
św. Heleno,
módl się za nami
św. Rito,
módl się za nami
św. Franciszku z Asyżu,
módl się za nami…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz