piątek, 31 lipca 2015

Pietrelcina – ziemia o. Pio

Z Monte Sant’ Angelo udaliśmy się w naszą dalszą podróż do Pietrelciny – rodzinnej miejscowości o. Pio.


Samą miejscowość, jeśli jest się już w pobliżu, warto zobaczyć nie tylko z tego powodu, że tutaj się urodził i wychował o. Pio, ale także choćby po to, aby poczuć atmosferę prowincjonalnego miasteczka włoskiego z jego wąskimi uliczkami, schodkami, balkonikami, maleńkimi mieszkankami, urokliwymi wiejskimi w stylu kościółkami i … totalnie zrelaksowanymi psami, jak ten, którego zdjęcie zamieszczam poniżej, a który kompletnie nie przejmował się grupami przechodzących turystów. Pewnie samo miasteczko byłoby nieco mniej zadbane, gdyby nie fakt, że mieszkał w nim słynny święty. I z pewnością byłoby w nim mniej pielgrzymów i zwiedzających.

Miasteczko położone jest wśród zielonych wzgórz i z tych wzgórz zdaje się czerpać inspirację w swoich budowlach, gdzie po stromych schodkach trzeba wchodzić do położonych wyżej kondygnacji. Spojrzenie z okna po ciężkim dniu pracy na ten cieszący oko krajobraz musiało być jakimś wytchnieniem. Odwiedziny domku rodziny Forgione – rodziców o. Pio – uświadamiają, w jakich skromnych warunkach żyli ci ludzie i jakie środowisko kształtowało charakter franciszkańskiego świętego. Stąd może owa szorstkość, którą dostrzegał w o. Pio Aleksander Wat. Tutaj z pewnością nie było miękkich puchowych poduszek, wygodnych foteli, wytwornych potraw.

 





O. Pio urodził się w Pietrelcinie 25 maja roku 1887, tutaj się wychował, tutaj już w wieku pięciu lat miał też swoje pierwsze objawienia i wizje, tutaj się kurował jako franciszkański zakonnik w roku 1909 i tutaj stoczył swoje pierwsze walki z szatanem. Już od samego początku droga o. Pio nie była łatwa. Toczył walkę duchową. Zmagał się ze swoim ciałem. W roku 1903 lekarze przewidywali nawet, że wkrótce umrze, tak słaby był stan jego zdrowia. Przeżył, doświadczając cierpień, jakich doznał Chrystus w czasie swojej męki, do roku 1968. Zmarł 23 września.


Dopiero przeglądając ponownie zdjęcia zauważyłem, że na łóżku w ulubionym pokoiku o. Pio leżą monety. Zapamiętałem, że pomieszczenie od zwiedzających odgradzała szklana ściana, więc nie wiem, w jaki sposób one się tam dostały.
 



Warto odwiedzić mały kościółek św. Anny, który był kościołem parafialnym o. Pio. W nim o. Pio został ochrzczony, przystąpił do I Komunii Świętej i tutaj przyjmował sakrament bierzmowania. Można oglądać oryginalną chrzcielnicę, przy której ochrzczono małego Francesco, bo takie imię nadali mu rodzice. Tutaj też pewnego dnia miał o. Pio wizję Jezusa. Sama świątynia jest dość stara i ma w sobie urok wiejskich kościółków dzięki swojej prostocie. Warto tutaj zajść zarówno na chwilę modlitwy, jak i by zobaczyć piękne figurki Matki Bożej, św. Róży i św. Anny pochodzące z XVIII wieku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz