czwartek, 26 lipca 2018

Życie niewarte życia, czyli błąd obrońców nienarodzonych


Pisałem już na tym blogu, że obrońcy dzieci nienarodzonych wykonali w Polsce ogromną pracę, by uświadomić społeczeństwo, że aborcja to zabójstwo człowieka. Przeprowadzano naprawdę imponującą kampanię, a byłaby ona jeszcze bardziej imponująca, gdyby rzekomo prawicowy rząd również się w nią zaangażował, zamiast bać się czarnych upiorów.

Wydaje mi się jednak, że organizacje pro-life popełniają też pewien błąd. Otóż sporo było w ostatnim czasie różnego rodzaju materiałów – filmów wideo, artykułów, zdjęć – które miały uświadomić społeczeństwu, że człowiek z wadami genetycznymi może wieść normalne życie. Ba! Były nawet informacje o ludziach z zespołem Downa, którzy potrafili nie tylko prowadzić restaurację, ale zrobić karierę naukową. To wszystko pięknie, jest jednak jedno „ale”.

Choć takie przykłady są budujące i dają nadzieję rodzicom, którzy borykają się z wychowaniem dzieci z wadami genetycznymi, to jednak prawdą jest także to, że nie każdy może być Nickiem Vujicicem – człowiekiem, który może zawstydzić wielu zdrowych ludzi, marnujących swoje życie, choć mają obie ręce i nogi i na pozór niczego im nie brakuje. Część tych dzieci nigdy nie osiągnie samodzielności, nigdy nie będzie grać na trąbce, surfować, grać w piłkę, podawać pizzy, zajmować się astronomią, dawać nadzieję innym. Ale czy to oznacza, że mają mniejsze prawo do życia?

Przekonywanie, że dzieci z wadami genetycznymi mogą wieść takie życie lub niemal takie życie, jak każdy inny, to niebezpieczna ścieżka. Może zaprowadzić na manowce. Cóż bowiem powiedzieć tym rodzicom, których dzieci jednak nie rokują takich nadziei? Wydaje mi się, że organizacje antyaborcyjne muszą wykonać jeszcze dalszą pracę. Zresztą nie tylko one – także każdy z nas, zwłaszcza katolików, którzy wierzą w to, że każda istota ludzka ma prawo do życia od chwili poczęcia do naturalnej śmierci. Trzeba uświadomić społeczeństwu, że także człowiek, który z pozoru nie jest w stanie wykonać żadnej pożytecznej pracy, który nigdy nie będzie wieść w miarę normalnego życia, ma także prawo do życia. Bo to nie potencjalna jakość życia, to nie potencjalna użyteczność danego człowieka daje mu prawo, by się narodzić.

Zresztą Nick Vujicic jest też przykładem, że gdyby nawet chcieć decydować o prawie do życia danego człowieka według kryteriów utylitarnych, można się brutalnie pomylić. Któż mógłby przypuszczać, że dziecko bez rąk i nóg będzie wulkanem energii, pomysłowości, że będzie surfować, wygłaszać odczyty, a nawet założy normalną rodzinę!

Ale każdy człowiek jest dzieckiem Bożym, każdego człowieka chce Bóg. Trudno zrozumieć, dlaczego niektórzy rodzice muszą borykać się z takim krzyżem i dlaczego taki krzyż, jakim są wrodzone wady genetyczne, spotkał te właśnie dzieci. Nie podważa to jednak w niczym ich godności. One też mają prawo do życia. Nie są istotami gorszymi, choć czegoś im brakuje. Gorsze może być tylko społeczeństwo, które takie istoty skazuje na śmierć, które nie udziela potrzebnej im pomocy. Sądzę więc, że obok obrony ich prawa do życia, potrzebna jest też przemyślana kampania na rzecz takiego ustawodawstwa, które ułatwiałoby pomoc i niesienie ulgi zarówno rodzicom takich dzieci, jak i samym dzieciom. A z tego, co wiem, niestety takie rodziny borykają się z ogromnymi problemami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz