Jest ponuro, a więc może, żeby nie było aż tak ponuro, coś
śmiesznego. Otóż rozbawiła mnie ostatnio akcja dwóch homoseksualistów z wybrzeża, którzy postanowili zaanonsować, że w swoich apartamentach nad morzem
nie będą przyjmować „m.in. sympatyków PiS, słuchaczy Radia Maryja czy wiernych
widzów TVP”.
Ich akcja jest o tyle zabawna, że dzięki takiemu ogłoszeniu
wiem, że powinienem uważnie sprawdzić, gdybym wybierał się nad polskie morze,
czy przypadkiem nie trafiłem na ich ofertę. Traktuję ją jako swego rodzaju
ostrzeżenie: „Uwaga! Złe psy!” Nie chciałbym bowiem trafić na panów, którzy
mogliby się do mnie umizgać. Sama myśl o tym powoduje u mnie drgawki i odruch
wymiotny. Dziękuję więc za klarowną informację, z kim mam do czynienia. To się
dopiero nazywa uczciwość w biznesie!
Nieco bardziej serio: Pisałem już, że uważam, iż prowadzący
biznes ma prawo odmówić wykonania usługi, jeśli ma poczucie, że
współuczestniczyłby w czymś niemoralnym, że promowałby swoją usługą na przykład
grzech ciężki. Stwierdziłem też, że według mnie są takie sytuacje, kiedy nawet w
biznesie „neutralnym” można odmówić wykonania usługi, bo w końcu to biznes
prywatny i jeśli ktoś jasno stwierdza, że na przykład w lokalu tym nie
obsługuje się wysokich blondynów o niebieskich oczach, to jego sprawa. Może mu
po prostu wyszło z kalkulacji biznesowych, że taka restauracja przyciągnie całą
masę niskich brunetów, których akurat w okolicy jest sporo i firma będzie
kwitnąć. Trochę inna jest kwestia wówczas, kiedy dany usługodawca monopolizuje
rynek usług, twierdząc, że jest neutralny, a w rzeczywistości szykanuje
określoną grupę – jak dzieje się to wśród gigantów mediów społeczenościowych.
Ale to temat na inny, dłuższy artykuł.
Akcja dwóch homoseksualistów z wybrzeża jest o tyle
śmieszna, że jest typowym przykładem pomieszania pojęć i życia w świecie wirtualnym.
Oni oczywiście nie biorą pod uwagę czegoś takiego, że istnieje grzech i to
grzech ciężki, któremu z całą namiętnością się oddają. Ale przede wszystkim
mylą pojęcia. Jak czytamy, jeden z nich stwierdził, że „Polska przypomina
Niemcy pod koniec lat 30-tych”. Panom się rzecz jasna wszystko pokiełbasiło w
główkach i miesza im się film „Kabaret” z rzeczywistością, rasa ze zboczeniem,
Żyd z homoseksualistą.
Wykreowane przez środowiska homoseksualne takie pojęcia jak
„orientacja seksualna” i „mniejszość seksualna” mają zaczarować rzeczywistość.
Nie ma czegoś takiego jak „orientacja seksualna” i „mniejszość seksualna” (choć
oczywiście zboczeńcy są w mniejszości, wbrew temu, co starają się nam
przedstawić media – niejeden chory na ciężką chorobę chciałby mieć tyle atencji
środków masowego przekazu!), to terminy zapożyczone z polityki na wzór
„orientacji politycznej” i „mniejszości etnicznej” lub „,mniejszości
narodowościowej”.
Ponieważ ta zafałszowana terminologia weszła w życie i jest
popularnie stosowana przez media, także niestety prawicowe, dwaj panowie
„inaczej kochający” mogą brnąć dalej w ten świat fikcji i porównywać się do
Żydów w hitlerowskich Niemczech. A nawet majaczyć, jak niektórzy to już robią, o
obozach koncentracyjnych. Tymczasem w tej „hitlerowskiej” czy też „kaczystowskiej”
Polsce jedyni, którzy grożą ludziom wyrzuceniem z pracy lub więzieniem, to
właśnie... homoseksualiści.
A swoją drogą, to może ja po prostu coś źle zrozumiałem, wziąwszy pod uwagę fakt, że LGBT to ideologia totalitarna, a homoseksualiści starają się urządzić marsze w jak największej ilości polskich miast i miasteczek... Hm... może tym panom z wybrzeża się wszystko dobrze skojarzyło. W każdym razie jeszcze nie wybijają szyb sklepików katolickich drukarzy.
A swoją drogą, to może ja po prostu coś źle zrozumiałem, wziąwszy pod uwagę fakt, że LGBT to ideologia totalitarna, a homoseksualiści starają się urządzić marsze w jak największej ilości polskich miast i miasteczek... Hm... może tym panom z wybrzeża się wszystko dobrze skojarzyło. W każdym razie jeszcze nie wybijają szyb sklepików katolickich drukarzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz