piątek, 19 lipca 2019

Daniel i złoty posąg, przed którym pokłony bije współczesna polityka

Przeczytałem sobie ostatnio fragment z Księgi Daniela, w którym mowa o wrzuceniu Daniela i jego towarzyszy do pieca ognistego za odmowę oddania czci złotemu posągowi. Daniel mówi tam tak:

„Jeżeli nasz Bóg, któremu służymy, zechce nas wybawić z rozpalonego pieca, może nas wyratować z twej ręki, królu! Jeśli zaś nie, wiedz, królu, że nie będziemy czcić twego boga ani oddawać pokłonu złotemu posągowi, który wzniosłeś”.

Daniel więc liczy się z tym, że plany Boże mogą być inne i że mówiąc po ludzku może przegrać. Jednak przykazania Boże i Boża prawda są ważniejsze, nawet jeśli po ludzku dla Daniela miałoby to oznaczać klęskę. Jak wiemy, mimo wrzucenia do pieca ognistego, którego żar pochłonął tych, którzy ich tam wrzucali lub się doń zbliżyli, Daniel i jego towarzysze ocaleli. Wciąż jednak należy pamiętać, że Daniel chciał być wierny zasadom Bożym nawet, gdyby miało to oznaczać, że poniesie śmierć, że po ludzku przegra starcie z satrapą.

Współcześni politycy, którzy określają się mianem „chrześcijańskich” czy „katolickich”, idą na kompromisy z prawem Bożym dla słupków popularności. Wystarczyło, że parę ubranych na czarno bab (jeśli to w ogóle były baby) wyszło na ulice, a PiS przestraszył się, że może mieć to konsekwencje wyborcze i przestał stanowczo bronić dzieci nienarodzonych (jeśli w ogóle kiedykolwiek stanowczo je bronił). Sondaże, popularność ludu, naciski jakiejś komisji zlokalizowanej w Brukseli i tym podobne nakazują politykom korygowanie tego, co jest niezmiennym prawem Bożym, albo granie tym, co nie powinno być przedmiotem żadnej gry politycznej.

Demokratyczni politycy boją się, że obrona praw Bożych może kosztować ich kilka krzyżyków mniej na karcie wyborczej. Daniel nie bał się śmierci w piecu ognistym, wolał umrzeć, niż pokłonić się przed złotym posągiem. Miał nadzieję w Bogu, ale liczył się z tym, że z jakiegoś powodu Pan Bóg może dopuścić do jego śmierci. Nie tłumaczył sobie: „Co mi szkodzi, pokłonię się, przecież i tak wiem, że to jedynie kupa złota, a nie żaden bóg! Dzięki temu będę miał władzę i pomogę swojemu ludowi”. Nie, był gotów ponieść śmierć w płomieniach. Nie poniósł.

Współczesnym politykom „chrześcijańskim” i „katolickim” wydaje się, że nie poniosą śmierci w płomieniach, jeśli pokłonią się złotemu posągowi wyborów i władzy. Zapominają, że ten płomień fizyczny czy nawet metaforyczny, to nie jedyny płomień, który ich może czekać. A różnica jest taka, że ten, który ich czeka, płonie wiecznie, obojętnie czy w to wierzą, czy nie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz