Wyniki wyborów w gruncie rzeczy nie są dużym zaskoczeniem.
Osobiście nie wierzyłem w możliwość zwycięstwa Koalicji Europejskiej. Chyba
trzeba było być pozbawionym jakiegokolwiek rozeznania politycznego albo być
zacietrzewionym, ślepym anty-PiSowcem, by na nią głosować. Co ciekawe, to
postsolidarnościowa partia, jaką jest PO, przyczyniła się do reanimacji PZPR.
Jeśli się nie mylę, Grzegorz Schetyna swego czasu nie głosował w kontraktowych
wyborach 4 czerwca. Teraz osobiście doprowadził do tego, że dinozaury z PZPR
będą wciąż brylować na salonach i bezczelnie pouczać naród i polityków
wywodzących się z Solidarności. No i trzepać kasę, bo posadka eruodeputowanego
to okazja do napchania sobie kabzy. Zwłaszcza, gdy się dobrze pokombinuje.
Niektórzy będą sobie mogli zrekompensować z nawiązką utraconą leśniczówkę.
Rozczarowuje wynik Konfederacji, która była o włos od
zdobycia przynajmniej trzech miejsc w europarlamencie. Ale to też może być bodziec
do przemyślenia strategii. Wydaje mi się, że Konfederaci powinni jednak trochę
popracować nad retoryką, bo niebezpiecznie staczali się momentami w leperiadę,
a przecież nie brak wśród nich ludzi inteligentnych, którzy wiedzą, jak
właściwie posługiwać się językiem.
Na słabszy wynik (choć i tak lepszy od wielu sondaży)
Konfederacji zaważyła też pewnie decyzja prawicowych wyborców, być może nawet w
ostatnim momencie przed wrzuceniem kartki wyborczej do urny, że oddając na nią
głos, daje się szansę na wygraną lewakom. I to pewnie będzie czynnik, który
zadecyduje również o ostatecznym wyniku wyborów do Sejmu i Senatu jesienią.
Wizja powrotu PO do władzy i to jeszcze w towarzystwie towarzyszy z PZPR będzie
dla wielu wystarczającym argumentem do oddania głosu na PiS. Zwłaszcza w
kontekście deklaracji Prezesa wykluczającej wszelką koalicję z Konfederatami.
Smuci przekroczenie progu wyborczego przez homoseksualną
Wiosnę. Partia homoseksualna reprezentująca katolicką Polskę w europarlamencie
to dość przykra sprawa. Nawet jeśli to tylko 3 eurodeputowanych, którzy sobie w
ten sposób zapewnią bezkarne głoszenie antykatolickiej (a tym samym
antyeuropejskiej) propagandy. Widać jest spora grupa antyklerykalnych wyborców,
być może wychowanków urbanowego „Nie” i innych antykatolickich pism. To – wbrew
niektórym komentarzom bagatelizującym wygraną Wiosny – duży sukces środowisk
homoseksualnych, które ewidentnie nasiliły ofensywę w Polsce, robiąc wszystko,
by o nich było głośno. Nie łudźmy się – ich celem jest zniszczenie Kościoła
katolickiego, a tym samym cywilizacji europejskiej w Polsce. Mimo tarć, mają
one też sojusznika w PO, a generalnie w Koalicji Europejskiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz